Prywatne szkoły dla dorosłych wydają uczniom, którzy nie chodzą na zajęcia zaświadczenia do ZUS, pozwalające dostać zasiłek rodzinny, czy WKU, zwalniające z pójścia do wojska - wynika z kontroli przeprowadzonej przez NIK w szkołach niepublicznych i placówkach, które mają uprawnienia szkół publicznych i pobierają państwową dotację. – Te szkoły prawie w ogóle nie kształcą trafiających do nich kandydatów, bo często nie realizują wymaganych programem godzin. A tylko niewielki odsetek tych, którzy je zaczynają, kończy naukę – mówi Grzegorz Buczyński, dyrektor Departamentu Nauki, Oświaty i Dziedzictwa Narodowego NIK.
Niektóre szkoły dla dorosłych nie przywiązywały w ogóle wagi do frekwencji słuchaczy. NIK ustaliła też, że niektóre placówki przyjmowały kandydatów bez świadectw ukończenia poprzednich szkół. Poza tym z góry zakładały wysoką absencję na zajęciach, bo nie miały pomieszczeń odpowiednich do liczby zapisanych.
Kontrolerzy NIK dopatrzyli się też wyłudzania państwowych dotacji na kształcenie. – Zdarza się, że szkoły dla dorosłych zawyżają liczbę uczniów i w ten sposób dochodzi do wyłudzania dotacji. Ma to miejsce również wtedy, gdy wykazuje się uczniów, którzy nie uczestniczą w zajęciach – stwierdza Józef Górny, wiceprezes NIK. Po kontroli część placówek zwraca pobrane dotacje. Trzema szkołami zajęła się prokuratura.
NIK ma też zastrzeżenia do stosowanej powszechnie w prywatnych szkołach praktyki zatrudniania nauczycieli w oparciu o umowy o dzieło lub umowy cywilno-prawne zamiast na etacie, mimo, ze prawo jednoznacznie wymaga od szkół zatrudniania nauczycieli w ramach stosunku pracy.
NIK wskazała też, że MEN powinno zadbać o takie rozwiązania prawne, które będą zapewniały prawidłowe wykorzystanie publicznych pieniędzy przez niepubliczne szkolnictwo.
Minister Katarzyna Hall w liście do prezesa NIK zobowiązała się uregulować to w przygotowywanej nowelizacji ustawy o systemie oświaty.
NIK sprawdziła też niepubliczne szkoły dla młodzieży. Oceniła je pozytywnie.
 
Źródło: Rzeczpospolita, 25.06.2008 r.