W podstawówkach i gimnazjach nauczyciele muszą w tym roku szkolnym, bez wyższego wynagrodzenia, pracować dodatkowe dwie godziny w ramach 40-godzinnego tygodnia pracy. W szkołach ponadgimnazjalnych mają o godzinę mniej. Dzięki temu samorządy, które prowadzą szkoły, mogą oszczędzać, redukując etaty w świetlicach czy ograniczając dodatkowe płatne zajęcia. Pedagodzy poprowadzą je wtedy w ramach dodatkowych godzin.
Nauczyciele z tego obowiązku muszą się rozliczać co pół roku. Dyrektorzy szkół w tym czasie zajmują się nadzorem nad faktyczną jego realizacją. Kontrola ta jest jednak utrudniona zwłaszcza w dużych szkołach, gdzie zatrudnionych jest od kilkunastu do kilkudziesięciu pedagogów. Tam wprowadzane są tzw. karty lub dzienniki ewidencji dodatkowych godzin, które są sprawdzane co miesiąc.
Nauczyciele w czasie dodatkowych godzin wysyłani są do pracy w świetlicy. W ich ramach są też realizowane wycieczki, które są najlepszym rozwiązaniem dla nauczycieli, bo kumulują te godziny.
Sposób realizacji dodatkowych godzin krytykują oświatowe związki zawodowe.
– Mamy sygnały od nauczycieli, że dyrektorzy szkół łamią przepisy, zmuszając pedagogów do comiesięcznego rozliczania się z dodatkowych godzin – mówi Ryszard Proksa, przewodniczący sekcji oświatowej NSZZ „Solidarność”. Dodaje, że godziny te są też przez samorządy przeznaczone na pracę w świetlicach szkolnych, a to prowadzi do zwolnień części nauczycieli tam zatrudnionych.
Dodatkowo od września (najpierw w szkołach gimnazjalnych) będą powoływane tzw. zespoły zajmujące się udzielaniem pomocy słabym uczniom. W ich skład wejdą nauczyciele. Samorządy już teraz deklarują, że z powodu braku pieniędzy nowe zadania będą realizowane w ramach dodatkowych godzin.
 
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, 19.05.2011 r.