Wykład na ten temat wygłosi Roman Lorens, nauczyciel i autor książek  "Nowe technologie w edukacji" i „Metodyka nauczania on-line dla nauczycieli”, a także ekspert Fundacji Instytut Edukacji Jutra. Wywiad z prelegentem przeprowadziła redakcja "Dyrektora Szkoły".

Web 2.0 to źródło wiedzy i narzędzie rozwoju, m.in. umiejętności wypowiadania się, formułowania myśli, komunikowania się. Czy współpraca szkoły ze społecznościami internetowymi rozwija się, czy raczej nie? 
W murach szkół przebywają uczniowie dla których świat bez telefonu komórkowego, odtwarzacza mp3 czy internetu jest mało wyobrażalny. To wręcz ich naturalne środowisko! Dla uczniów tworzenie i dzielenie się wiedzą jest codziennością. 
Z drugiej strony mamy system edukacji oparty na teoriach pedagogicznych opracowanych w czasach, w których internetu nie było, i nauczycieli, którzy nie zawsze w tym wirtualnym świecie się odnajdują. Zatem decydujący jest tutaj czynnik ludzki, dlatego też mamy nauczycieli, którzy wykorzystują w swojej pracy możliwości oferowane przez sieć i takich, którzy tego nie robią. 
W nowej rzeczywistości edukacyjnej to właśnie przed nauczycielami właśnie stoją nowe wyzwania, będące konsekwencją cyfrowego zaangażowania ich uczniów, którzy sami projektują interesujące ich środowiska nauki. Aby osiągnąć sukces, zaangażowanie nauczycieli i uczniów musi być z sobą bardzo mocne sprzężone i skorelowane, gdyż jedynie w takim przypadku istnieje możliwość uzyskania efektu synergii w procesie budowania wiedzy.
Pamiętajmy również, że bardzo ważnym aspektem Web 2.0 jest nieograniczona wręcz kreatywność osób uczestniczących w wirtualnych społecznościach. Każdy, bez wyjątku, może nie tylko publikować opracowane przez siebie materiały, ale również komentować treści opublikowane przez innych użytkowników.
Zjawisko serwisów społecznościowych burzy oczywiście tradycyjny model relacji nauczyciel – uczeń, pozbawiając nauczyciela monopolu na tworzenie treści oraz weryfikowania zdobytej przez ucznia wiedzy. A sam proces nauczania staje się efektem pracy grupowej, gdzie współtworzona przez wszystkich wiedza podlega również grupowemu osądowi. 
Ale najważniejszą zaletą takiego modelu nauczania jest bez wątpienia to, że proces tworzenia nowych wartości edukacyjnych jest otwarty nie tylko dla nauczycieli, ale i dla uczniów.

Czy szkoła powinna „moderować" korzystanie z internetu? Czy powinna ingerować w spontaniczną aktywność społecznościową?
Czy można „moderować” siłę tornada? Odpowiedź jest wręcz trywialna, a ja w taki sam sposób mogę odpowiedzieć na powyższe pytanie. Oczywiście są szkoły, które blokują dostęp np. do serwisów społecznościowch. Ale są to działania nad wyraz nieskuteczne, wszak ogromna rzesza uczniów ma w swoich telefonach dostęp do interenetu.
Zatem zamiast stosować mało skuteczne metody ograniczające dostęp do internetu, należy przekazać uczniom wiedzę jak bezpiecznie z niego korzystać.

Czy w świetle powyższego nauczyciele dadzą sobie radę z udziałem w serwisach społecznościowych?
Po pierwsze jest to kwestia podstawowych umiejętności obsługi komputera. Pomimo zachodzących zmian spora grupa nauczycieli ma jeszcze spore braki w tej dziedzinie.
Po drugie niezbędna jest świadomość możliwości wykorzystania serwisów społecznościowch w edukacji. Wielu nauczycieli nie widzi jeszcze potrzeby korzystania z nich w procesie nauczania.@page_break@

I wreszcie kwestia trzecia - pasja. Tak naprawdę nauczyciel korzysta z serwisów społecznościowch dopiero po zakończeniu zajęć lekcyjnych. Obserwuję sporo serwisów prowadzonych przez nauczycieli i wiem, że najwięcej materiałów umieszczają późnym wieczorem. 
Co ciekawe, nie są sami, gdyż ich uczniowie dzielnie im towarzyszą.

Czy mają zwracać się do uczniów, czy zakładać profile szkolne? Jak to powinno wyglądać? A może szkoły powinny same budować takie mikroserwisy dla grona uczniowskiego, ale wówczas czy byłyby to serwisy społecznościowe z prawdziwego zdarzenia…
Nauczyciele nie muszą kierować uczniów do serwisów społecznościowych, bo ich uczniowie już tam są. Serwisy oferują możliwość nie tylko założenia swojego prywatnego profilu, ale również profilu klasy, grupy uczniów zainteresownych np. historią, czy też coraz bardziej popularnego specjalnego profilu na Facebooku służącego promocji marki czyli fanpage.
Budując fanpage naszej szkoły możemy skupić wokół niej byłych i obecnych uczniów oraz sympatyków. Zyskujemy możliwość nie tylko informowania o wydarzeniach w naszej szkole, ale mamy również możliwość bezpośredniego feedbacku.
Coraz częściej szkoły wykorzystują serwisy aby wpłynąć na potencjalnego ucznia. Mogą również wykorzystywać serwisy na potrzeby kampanii reklamowej w formie ogłoszeń. 

Czy uczniowie będą chcieli wpisać się np. do profilu szkoły w miejsce własnych profili „koleżeńskich”? 
Uczniowie bardzo swobodnie poruszają się po serwisach społecznościowych i nie jest dla nich problemem aktywność w kilku profilach. Z całą pewnością nie zrezygnują z prowadzenia swojego prywatnego profilu, który pozwala im utrzymywać kontakt z ludźmi z całego świata. Jeśli chcemy zatem, aby uczniowie korzystali ze szkolnego serwisu społecznościowe pozwólmy im go współtworzyć. Z mojego doświadczenia wynika, że aktywność uczniów zwiększa się wraz z ich zaangażowaniem. Budując serwis szkolny wspólnie z uczniami mamy szansę na stworzenie wartościowego serwisu, z którym będzie identyfikować się cała wspólnota szkolna.

Polecamy także: Facebook nie tylko dla uczniów

EDU Trendy 2012 to najważniejsze spotkanie profesjonalistów edukacyjnych oraz osób szukających rozwiązań poprawiających jakość i efektywność systemu oświaty. Jego organizatorami są Wolters Kluwer Polska, wydawca czasopisma "Dyrektor Szkoły", i firma redNet Media. Impreza odbędzie się w dniach 27-28 września 2012 r. w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki. Pełne informacje oraz formularz zapisów dostępne tutaj>>