Klasy zerowe w I LO działają od 17 lat, w II LO – od sześciu.
Według Wiceminister Edukacji Krystyny Szumilas, przy zatwierdzaniu projektów organizacyjnych samorząd musiał popełnić jakiś błąd. Teraz trzeba będzie wyjaśnić jaki to błąd, i czy „zerówki” nie zakłócają równości szans przy rekrutacji do liceów. Wszak te przez cały rok nauki inwestują w gimnazjalistę, i to pewnie jego chętniej niż innych będą chciały widzieć w swoich szeregach.
– Zerówki nie mieszczą się w ramach systemu edukacji. Winą za zaistniałą sytuację obarczyć należy samorządy, które przespały zmianę prawa i zezwoliły na funkcjonowanie tego typu klas – zaznacza Grzegorz Żurawski, rzecznik MEN. Zastrzeżenia dotyczą przede wszystkim trybu przechodzenia uczniów z jednych typów szkół do innych.
Przed kuratorium w Poznaniu rozpoczęła się 9 czerwca pikieta uczniów, którzy uważają decyzję kuratora za krzywdzącą. Klasy zerowe dają im możliwość nauki języka aż przez 16 godzin tygodniowo! Dla porównania, w gimnazjum są to tylko 4 godziny. Ponadto zajęcia są bezpłatne, więc mogą sobie na nie pozwolić dzieci z rodzin niezamożnych. Pikietujący żądają od kuratora zmiany decyzji. Jeżeli to nie pomoże, gimnazjaliści nie wykluczają protestu przed resortem edukacji.
W klasach, które działały przy dwóch leszczyńskich liceach, najzdolniejsi uczniowie ostatnich klas gimnazjów przechodzili intensywny kurs języka angielskiego. Uczyli się także niektórych przedmiotów w wybranym przez siebie języku. Uczniowie bardzo chwalili sobie "zerówki". Podkreślali, że nauka języka była tam dużo bardziej efektywna, ponieważ nauczyciele mieli lepsze podejście i mogli poświęcić uczniom więcej czasu.
Źródło: Głos Nauczycielski, 9 czerwca 2009 r.
Źródło: Rzeczpospolita, 10 czerwca 2009 r., Łukasz Zalesiński








