System egzaminów zewnętrznych w Polsce w założeniu miał być największym osiągnięciem reformy oświatowej z końca lat 90. Egzaminy miały być jednakowe, porównywalne i sprawiedliwe dla każdego ucznia w kraju. Pytania układane są w wielkiej tajemnicy przez najlepszych w kraju ekspertów. Potem pytania są testowane na setkach uczniów z dużych miast, wsi, dobrych i słabszych szkół. Na maturę trafiają te najlepsze wybierane przez przeszkolonych w tym celu ekspertów w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
W tym roku dyrektor CKE Krzysztof Konarzewski, z wykształcenia pedagog, sam zmienił tematy pisemnych egzaminów z wiedzy o społeczeństwie oraz języka polskiego. I tak z tematów wypracowań z polskiego wykreślił polecenia: "Dokonaj analizy tekstu". A z poleceń do wypracowań na WOS: "Podaj przykłady".
Zbuntowali się egzaminatorzy WOS. Zjechali właśnie do Warszawy, żeby opracować kryteria oceny prac. I oniemieli, bo nie wiedzą, jak oceniać. Z awanturą poszli do dyrektora CKE. - Nic nie wskóraliśmy, już za późno. Musimy zacisnąć zęby i jakieś kryteria wymyślić. Uczniów trzeba oceniać - mówi anonimowo jeden z nich.
Dyrektor Konarzewski przyznaje się do zmian ale uznaje je za zmiany wyłącznie kosmetyczne. Wprowadził je w marcu, dwa dni przed drukiem arkuszy. Dlatego już nie testował na uczniach. "Gazecie" tłumaczy, że to początek krucjaty przeciw tzw. kluczowi odpowiedzi.
Teraz egzaminatorzy w całym kraju dostają jednakowy wykaz przykładowych poprawnych odpowiedzi, za które mogą przyznać uczniom punkty.
Wykreślenie z polecenia do wypracowania analizy tekstu spowodowało, że uczeń nie musiał wykonać podstawowych czynności, np. określić czasu i miejsca akcji, przedstawić bohaterów czy charakteryzować narratora. A przede wszystkim - nie musiał już w rozwinięciu tematu trzymać się ściśle tekstu, na którym opierał się temat wypracowania.
Dyrektor Konarzewski fundamentalnie zmienił polecenia do WOS. Dotąd maturalne zadania z WOS ściśle precyzowały, że uczeń ma podać np. minimum trzy przyczyny opisywanego zjawiska, a do każdej co najmniej po dwa przykłady. W tym roku jeden z tematów brzmiał: "Co jest zadaniem oświaty: zwiększyć czy zmniejszyć różnice między uczniami?". Ale polecenie nie precyzowało, ile przykładów uczeń ma napisać, żeby jego zadanie zostało zaliczone. Egzaminator z WOS głowi się: - Która praca będzie lepsza: ta, w której uczeń opisze dwa zadania oświaty i porządnie je uargumentuje, czy ta, w której wymieni dziesięć, ale poda pobieżnie argumenty?
Wszystko wskazuje na to, że dyrektor Konarzewski nie wykroczył poza przysługujące mu uprawnienia. Jego zadanie to zatwierdzanie arkuszy egzaminacyjnych. Nie ma przepisu, który zabraniałby mu ingerowania w ich treść.
Egzaminatorzy zapowiadają, że zrobią wszystko, by klucz oceniania był sprawiedliwy ale boją się odwołań uczniów.
 
Źródło: Gazeta Wyborcza, 9.05.2009 r.