Ustawa o SIO od momentu pojawienia się wzbudza emocje i obawy. Wprowadzone zmiany i zapewnienie GIODO o braku zastrzeżeń wobec jej zapisów nieco osłabiły te emocje, jednak niepokój pozostał. Na temat ustawy, jej zadań i oczekiwań względem niej mówi Minister Edukacji Narodowej Lilla Jaroń.
Nowa ustawa o SIO jest już faktem. GIODO w rozmowie z „Dyrektorem Szkoły” stwierdził, że w obecnej formie zapisy nowej ustawy o SIO nie budzą większych zastrzeżeń. Z punktu widzenia ochrony danych osobowych najistotniejsze są celowość i zasadność zbierania danych. Ale niepokój społeczności szkolnych dotyczący zbierania danych wrażliwych na poziomie centralnym pozostał.
Lilla Jaroń: W systemie funkcjonować będzie ponad 38 tys. jednostek oświatowych, użytkowników, szkół i placówek oświatowych. Będzie informacja o ponad 5 mln uczniów i o 600 tys. nauczycieli. O charakterze zbieranych danych zadecydował cel wdrażania nowego systemu, którym jest zorganizowanie bazy danych o edukacji – i to zarówno na szczeblu lokalnym, regionalnym, jak i centralnym – która da szanse wszystkim dzieciom rozwinąć talenty i pokonać trudności w uczeniu się. Jednak żeby tak się stało, musimy mieć pełną informację o całej populacji dzieci i młodzieży: kim są, skąd pochodzą, gdzie chcą się edukować i z jakimi problemami wchodzą do systemu edukacji. Oczywiście, najwięcej tych informacji potrzebuje szkoła, rada pedagogiczna. Jedynie dyrektor szkoły będzie miał certyfikowany dostęp do bazy danych o uczniu. Będą to informacje, które sam wprowadził do systemu oraz informacje pozyskane z SIO, o które zostanie uzupełniona jego lokalna baza danych. Nie będzie mógł natomiast wejść do bazy centralnej i dowolnie przeszukiwać jej zasobów. Podobnie każdy dyrektor szkoły nie będzie mógł skorzystać z innej bazy lokalnej, np. swojego kolegi z sąsiedniej gminy, czy nawet szkoły kolejnego etapu, która przejmie większość dzieci, np. rejonowego gimnazjum, ponieważ nie ma żadnej interakcji pomiędzy bazami lokalnymi. Zapewniamy pierwszy stopień bezpieczeństwa danych.
Wątpliwości, które się pojawiają, dotyczą przede wszystkim gromadzenia i dostępności danych na poziomie centralnym. Jednak w tym przypadku ministerstwo będzie korzystać z danych zagregowanych, odpersonalizowanych. Prawo dostępu do bazy centralnej ma wyłącznie minister edukacji, i to tylko w sytuacji, kiedy stwierdzi nieuprawnione wejście i przetwarzanie danych. W praktyce przez cały rok szkolny minister ma przede wszystkim prawo do pozyskiwania odpersonalizowanych raportów zbiorczych i udostępniania ich na portalu informacyjnym jako informacji publicznej.
Po co zatem gromadzić dane spersonalizowane na poziomie centralnym?
Dla kompletności, rzetelności i aktualności informacji. I teraz po kolei. Kompletność, czyli informacja o tym, czy wszystkie szkoły złożyły sprawozdanie – i to zarówno z sektora publicznego, jak i niepublicznego. W tym celu SIO wprowadza nowy moduł, który jest rejestrem szkół i placówek oświatowych, zwany w skrócie RSPO. Będzie on prowadzony elektronicznie i pozwoli samorządom uporządkować całą ewidencję szkół – zarówno własnych, dla których są organem prowadzącym, jak i prowadzonych przez inne podmioty, którym przekazują dotacje. Rejestr ułatwi również odtworzenie historii szkół i ich przekształceń, zmian organów prowadzących, np. przy poszukiwaniu następcy prawnego czy innych danych archiwalnych.
Rzetelność zapewni współpraca z systemem GUS REGON, TERYT, a także z systemem PESEL. Jeśli chodzi o pierwszy, to naszym zdaniem ograniczy to czynności administracyjne i zaoszczędzi czas, bo przez zgłoszenie szkoły lub placówki oświatowej do ewidencji w JST właściwym do prowadzenia danego typu jednostek oświatowych będzie można jednocześnie uzyskać wpis do RSPO oraz automatycznie złożyć wniosek o wpis do
REGON. Powiązanie z TERYTEM z kolei pozwoli na precyzyjne określanie danych adresowych i – m.in. poprzez dokładne oznaczenie każdego samorządu – na unikanie pomyłek, które mogłyby mieć później wpływ na naliczanie subwencji. Współpraca z systemem PESEL natomiast pozwoli zaoszczędzić dyrektorom i upoważnionym pracownikom wpisywania wszystkich danych do bazy. Będą oni mogli wpisać imię, nazwisko i numer PESEL, a resztę danych, np. drugie imię, datę i miejsce urodzenia, zaciągnąć z systemu referencyjnego.
Trzeba pamiętać, że zmienia się społeczeństwo, rodzina i szkoła, na którą duży wpływ ma lokalne środowisko i polityka samorządowa. Aby skonstruować optymalną ofertę edukacyjną odpowiadającą lokalnemu rynkowi pracy, samorząd potrzebuje rzetelnych i pełnych informacji. Zapewniam, że będą gromadzone tylko niezbędne dane, potrzebne na poszczególnych szczeblach zarządzania oświatą. Wszystkie dane, poza danymi identyfikacyjnymi i adresowymi, gromadzone w systemie to informacje o sposobie korzystania przez dzieci i młodzież z oferty systemu oświaty. Dlatego też znajdują się tu informacje nie tylko o typie szkoły czy oddziału, ale również o korzystaniu z nauki języka mniejszości czy posiadaniu orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego wydawanego przez publiczne poradnie psychologiczno-pedagogiczne na potrzeby organizowania specjalnych warunków edukacyjnych dla potrzebujących tego uczniów.
Jeśli chodzi o dane wrażliwe, to niewiele z nich znajdzie się w bazie centralnej, bo zgodnie z ustawą zbiera się tu tzw. metainformacje: imię i nazwisko oraz numer orzeczenia o potrzebie kształcenia specjalnego wraz z informacją, z jakiej przyczyny zostało ono wydane. Treść orzeczenia, czyli szczegóły diagnozy oraz precyzyjne zalecenia, nadal są dostępne w formie papierowej jedynie psychologom i pedagogom w poradni, rodzicom i dyrektorowi szkoły, któremu rodzice ten dokument udostępnią. Ścieżka zatem będzie taka: poradnia wydaje orzeczenie rodzicom i ci, jeśli postanowią skorzystać z zaproponowanej w orzeczeniu formy kształcenia, zwracają się do właściwego organu, który skieruje ich dziecko do odpowiedniej szkoły lub ośrodka. Jeśli rodzice przyniosą dyrektorowi orzeczenie, to z dokumentu w formie papierowej uzyska on wszystkie szczegółowe informacje o dziecku, niezbędne do jego edukacji, a z bazy danych SIO otrzyma jedynie potwierdzenie, że rzeczywiście takie orzeczenie zostało wydane (o takim numerze i z określonego powodu).
Czy wtedy informacja o wydanym orzeczeniu nie jest przesyłana dalej? A co z dodatkową wagą subwencji?
Jeśli dyrektor szkoły pobrał z systemu informację o orzeczeniu, to jednocześnie potwierdził, że w jego szkole zostało uczniowi udzielone wsparcie i z tego tytułu należy się zwiększona subwencja. Będzie zatem możliwość sprawdzenia, czy po wydaniu przez poradnię orzeczenia system szkolny odpowiedział na zapotrzebowanie. Państwo daje na to zwiększoną subwencję. A zatem cykl: począwszy od identyfikacji potrzeby kształcenia specjalistycznego do realizacji w konkretnej szkole, powinien być zamknięty. Natomiast jeżeli liczba wydanych orzeczeń w sposób znaczący będzie odbiegać od zgłoszonego zapotrzebowania na dodatkowe wsparcie w szkole, to będzie znaczyło, że są dzieci, które nie otrzymały wsparcia. A z drugiej strony oznaczać to będzie, że są samorządy, które tego wsparcia nie udzieliły lub też nie otrzymały dodatkowych środków finansowych. Taki stan będzie wymagał dalszej analizy oraz interwencji centralnej zgodnie z kierunkiem zmian opartych na indywidualizacji nauczania. Im bardziej niezbędna jest specjalistyczna pomoc psychologiczno-pedagogiczna, tym bardziej skomplikowany jest system wsparcia edukacyjnego dziecka, a ten z kolei wymaga większych środków finansowych. Chcemy je jako ministerstwo alokować tam, gdzie została zidentyfikowana potrzeba i gdzie powinna być zorganizowana pomoc. Jesteśmy gotowi jako państwo przekazywać dodatkowe środki finansowe w powiązaniu z liczbą i rodzajem orzeczeń.
Pragnę zapewnić, że na każdym poziomie zbierane są wyłącznie dane do tego niezbędne. Na straży adekwatności koniecznych zbieranych informacji stał osobiście Generalny Inspektor Danych Osobowych oraz komisja sejmowa, zlecając opinie prawne z zakresu konstytucyjności. Opinie były dla projektu ustawy o SIO pozytywne. Na poziomie centralnym Ministerstwo powinno mieć możliwość przeanalizowania zagregowanego obrazu w zakresie potrzeb edukacyjnych uczniów i to nie tylko w zakresie orzecznictwa kształcenia specjalnego. Raporty analityczne mają też dać odpowiedź, czy nie należy jakiegoś elementu w systemie oświaty zmienić tak, aby samorząd chciał i mógł przygotować ofertę edukacyjną, tak aby zaspokoić rosnące aspiracje edukacyjne dzieci oraz oczekiwania wyższych uczelni i lokalnych pracodawców. Poza tym dane zgromadzone w nowoczesny sposób pozwalają na zastosowanie narzędzi analitycznych, które dają odpowiedź na pytanie, czy zastosowane rozwiązania organizacyjne, legislacyjne, finansowe i kadrowe są rzeczywiście skuteczne. Zostanie stworzona dla różnych podmiotów – na bazie danych zanonimizowanych – możliwość prowadzenia badań związku pomiędzy ścieżkami edukacyjnymi a wynikami na egzaminach zewnętrznych. Należy jeszcze raz podkreślić, że ustawa przewiduje generowanie z bazy centralnej poprzez moduł analityczny jedynie raportów w oparciu o zagregowane dane. Dla polityki edukacyjnej państwa ważne są analizy dotyczące całej populacji uczniów i nauczycieli, dla samorządu również.
Podstawowy niepokój rodziców budzi to, że na poziomie centralnym można zidentyfikować całą ścieżkę edukacyjną konkretnego ucznia.
Ale kiedy patrzymy na architekturę zabezpieczeń, widzimy, że nikt nie ma takiej możliwości technicznej i takiego uprawnienia z poziomu lokalnego użytkownika. Nie ma w ustawie zapisu, który komukolwiek dawałby prawo wchodzenia do bazy centralnej i odtwarzania indywidualnych ścieżek edukacyjnych.
System upoważnień, który został opisany w ustawie, ma na celu zabezpieczenie baz lokalnych oraz radykalne – wyłącznie do osoby ministra i to też pod pewnymi warunkami –ograniczenie uprawnień do wejścia do bazy centralnej. Minister edukacji będzie korzystał ze swojego uprawnienia wyłącznie w sytuacjach opisanych w ustawie o ochronie danych osobowych, nie zaś w celu prowadzenia polityki edukacyjnej państwa. Dalsze zabezpieczenia mają charakter techniczny, właściwy dla systemów scentralizowanych. Najogólniej rzecz ujmując, nawet udostępnianie usługi wymiany informacji odbywa się bezpiecznym kanałem komunikacyjnym i użytkownik bazy lokalnej technicznie nigdy nie wchodzi do bazy centralnej.
Upoważnienia wydawane będą przez wojewodów organom prowadzącym, które dzięki RSPO będą miały łatwość sprawdzenia, kto jest aktualnie dyrektorem placówki.
Ale jest jeszcze sztab ludzi tworzących raporty, obsługujących bazę danych itd.
Tak jak dotychczas od strony technicznej system obsługiwać będzie Centrum Informatyczne Edukacji – instytucja podległa MEN – oraz zespół analityków zatrudnionych w MEN. Tu nie będzie zmiany. Na potrzeby przygotowania raportów będą wykorzystywane rzetelne dane zbiorcze lub w szczególnych przypadkach (np. na potrzeby badania edukacyjnej wartości dodanej) – dane jednostkowe odpersonalizowane. Po fazie wdrożenia system będzie generował samoistnie wiele raportów. Obecnie oprócz całej bazy powstaje duży moduł analityki, który będzie na bieżąco pokazywał w różnych przekrojach całą charakterystykę edukacji. System będzie odnotowywał, kto wszedł do bazy i jakie operacje wykonywał.
Zasadność zbierania informacji z punktu widzenia wiarygodności systemu i naliczania subwencji jest dość oczywista. Spersonalizowana informacja zawsze jednak budzi niepokój, jako że nie można uniknąć potencjalnego niebezpieczeństwa dotarcia do niej osób niepowołanych. Czy rozważali Państwo jakiś inny sposób tworzenia rzetelnej bazy informacji, bez zbierania informacji spersonalizowanej?
To jest pomysł odmienny od obecnie funkcjonującego, który opiera się na zbieraniu danych zagregowanych w sposób kaskadowy.
Aktualny system nie sprawdził się, ma luki, trwa długo w czasie pozyskiwanie danych, a zatem nie daje rzetelnych informacji chociażby do naliczania subwencji. Podjęliśmy się opracowania nowego modelu nie tylko dlatego, że można teraz zastosować nowocześniejsze technologie, ale przede wszystkim dlatego że staramy się dać potrzebne informacje o szkołach, o uczniach i nauczycielach m.in. samorządom, rodzicom, resortom. Głównym problemem w tej kwestii jest brak bieżącego dostępu do aktualnych informacji – oczywiście zagregowanych. Ważna jest odpowiedź na strategiczne pytanie: jak duża i zróżnicowana jest obecna populacja podmiotów systemu edukacji? Ale jeszcze ważniejsze jest: jak będzie się zmieniała, z jakim następnymi wyzwaniami będzie miał do czynienia dyrektor, samorząd i rząd, tworząc założenia polityki edukacyjnej? Czy zachowujemy dobrą spójność pomiędzy etapami edukacyjnymi? Nie można np. podnosić jakości kształcenia, nie mając informacji o wynikach nauczania i przyczynach, dla których te wyniki są właśnie takie, dlatego też w systemie będzie moduł analityczny, umożliwiający m.in. analizy wyników egzaminacyjnych. Polityka na poziomie lokalnym i krajowym powinna być uwspólniona. Zatem wszyscy decydenci powinni dysponować informacją z tego samego źródła, tak samo zbieraną i tak samo przetwarzaną. (…)