Ogłoszeń kancelarii prawnych o naborze na staż, praktyki oraz o ofertach pracy dla studentów prawa, prawników, aplikantów, jest naprawdę wiele. Znaleźć je można na popularnych portalach pracy, stronach internetowych kancelarii, w lokalnych gazetach, a także w serwisach informacyjnych konkretnych samorządów prawnych.  

Niejednokrotnie, a wręcz często, pojawiają się w nich sformułowania, iż dana oferta skierowana jest do studentów studiów dziennych, lub też do absolwentów studiów dziennych. Niektóre ogłoszenia wskazują nawet, że zainteresowani podjęciem pracy winni byli ukończyć studia na uniwersytecie. 
 
W 2009 roku, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego przygotowało oraz przedstawiło raport „Równe traktowanie w zatrudnieniu. Przepisy a rzeczywistość” z monitoringu ogłoszeń o pracę. Wskazano w nim, iż dyskryminacja potencjalnych pracowników dotyczy najczęściej płci (aż 68% ogłoszeń), wieku, wyglądu oraz niepełnosprawności. 
 
Wiceprezes PTPA Krzysztof Śmiszek podkreślił, że w ogłoszeniach nie zawsze stosuje się dyskryminację bezpośrednio. Dla przykładu wskazał, iż można znaleźć sformułowania typu    ”praca w młodym, ambitnym zespole”, „wymagana dyspozycyjność”, etc., które mogą zniechęcić lub też mają na celu odstraszenie potencjalnych kandydatów. 
 
Podobnie rzecz ma się w przypadku zaznaczenia w ofercie wymaganego i pożądanego trybu studiowania lub ukończenia studiów. Zastanawiający jest fakt, czy w dzisiejszych realiach nadal pokutuje stereotyp, że studenci zaoczni są gorsi, mniej zdolni, że na studia zaoczne idą tylko ci, którzy nie dostali się na studia dzienne?
 
Problem ten wydaje się być bardzo „na czasie”, gdyż głośno zrobiło się po wypowiedzi prof. Andrzeja Blikle podczas debaty w Radiu TOK FM na temat kondycji szkolnictwa wyższego. Słowa profesora, że widzi różnicę pomiędzy studentami dziennymi i zaocznymi, i że lepiej dogaduje się z tymi ostatnimi, wywołały burzę w internecie. Anonimowi internauci dosłownie nie pozostawili w swoich wpisach na forum suchej nitki na profesorze. Można domniemywać, że tak ostre słowa krytyki wypowiadane były przez studentów studiów dziennych, ale ich jakość, stylistyka oraz poziom merytoryczny i kulturowy pozostawia wiele do życzenia.
 
Dlaczego więc pracodawcy wielokrotnie i dobitnie podkreślają, że w obecnych czasach liczy się nie tylko wykształcenie, ale również doświadczenie zawodowe? Skoro już na etapie ogłoszeń o rekrutacji na jakiekolwiek stanowisko sami sobie zaprzeczają? 
 
Nie można się zgodzić z poglądem, że tylko uniwersytety kształcą dobrych, wyróżniających się wiedzą, przyszłościowych, absolwentów. Jest to raczej utarty schemat. Aby taką tezę  o „słabszych” studentach zaocznych udowodnić, należałoby dokładnie przeanalizować ile faktycznie czasu każdy student poświęca na naukę oraz zbadać jego predyspozycje do danego zawodu. Doskonałym przykładem są właśnie studenci kierunku prawo. Czy fakt pięcioletniego studiowania na uniwersytecie, w trybie dziennym, gwarantuje zostanie             w przyszłości dobrym i błyskotliwym prawnikiem ? Czy odbycie praktyk w różnych instytucjach, a jak wiadomo, studenci często zajmują się wykonywaniem stricte czynności administracyjnych (jak np. kserowanie, protokołowanie na sali rozpraw, wysyłanie korespondencji), zapewnia nabycie umiejętności pisania orzeczeń lub opinii prawnych?
 
Jest to kwestia indywidualna każdego studenta. Znaczenie mają talent, inteligencja, błyskotliwość, umiejętności krasomówcze oraz logicznego rozumowania. Chęci do zdobywania i poszerzenia swojej wiedzy również nie można bagatelizować. Wielu studentów studiów zaocznych, także uczelni niepublicznych, pracuje podczas pobierania nauki  w działach prawnych różnych firm, w instytucjach, zajmując się przygotowywaniem projektów orzeczeń i decyzji administracyjnych. Studia w trybie zaocznym wybierają ponadto ci, którzy ukończyli już inny kierunek studiów i uzyskali tytuł licencjata lub magistra. Podjęcie kolejnych studiów nie jest wówczas koniecznością, jest podyktowane osobistymi zainteresowaniami lub chęciami pogłębienia oraz poszerzenia dotychczasowej wiedzy. 
 
Czy rzeczywiście będą oni mniej przydatnymi pracownikami kancelarii prawnej ? Posiadając nie tylko wiedzę teoretyczną, nabytą w trakcie studiów, ale i praktyczne umiejętności ?
 
Konkludując i wracając do pytania z tytułu artykułu, tzw. tematu rzeki, nam, studentom zaocznym również należy się szacunek, uznanie, a na początek po prostu danie szansy na zaprezentowanie swoich umiejętności i poziomu kompetencji. Uczelnie niepubliczne starają się, by ich studenci nieustannie poszerzali swoje horyzonty, zarówno te, związane z kierunkiem studiów, jak i w pozostałych dziedzinach życia. 
 
Pracodawca natomiast i tak zadecyduje sam oraz wybierze po przeprowadzonej rekrutacji osobę, którą uzna za najbardziej odpowiednią do swojej kancelarii.
 
EWA SIEDLAK JEST AMBASADOREM WOLTERS KLUWER NA WYŻSZEJ SZKOLE PEDAGOGIKI I ADIISTRACJI IM. MIESZKA I W POZNANIU