Ta niekorzystna dla szkół wyższych tendencja może oznaczać, że będą one zamykane szybciej, niż przewidywano. Ich liczba miała spaść z 460 do ok. 300. Jednak na rynku może ich pozostać znacznie mniej. Tylko obecnie w trakcie likwidacji jest 27 uczelni niepublicznych.

Już teraz na niektórych uczelniach kształci się zaledwie kilkanaście lub kilkadziesiąt osób. Przykładowo w Wyżej Szkole Nauk Prawnych i Administracji w Wołominie uczy się 28 osób, w Wyższej Szkole Komunikowania i Mediów Społecznych im. Jerzego Giedroycia w Warszawie – 40. Z kolei w Lubuskiej Wyższej Szkole Zdrowia Publicznego w Zielonej Górze 13 studentów.
 
– Nie obserwujemy jeszcze masowego zamykania uczelni, ale kierunków – jak najbardziej – przyznaje prof. Marek Rocki, przewodniczący Polskiej Komisji Akredytacyjnej (PKA).
Wyjaśnia, że już w tym roku PKA podjęła 50 uchwał o odstąpieniu od oceny jakości kształcenia tylko dlatego, że szkoła nie będzie już prowadziła danego fakultetu. To efekt drastycznego spadku liczby studentów, który w praktyce doprowadzi do likwidacji wielu placówek, zwłaszcza tych niepublicznych.
 
Kryzys w szkolnictwie wyższym skończy się za sześć lat. Uczelnie muszą jeszcze przetrwać sześć rekrutacji, a potem liczba studentów będzie stopniowo rosnąć – mówi prof. Waldemar Tłokiński.
 
Szkoły wyższe zaciskają też pasa. A to ma wpływ na wynagrodzenie kadry dydaktycznej. Aby móc kształcić, trzeba spełnić minima kadrowe, czyli zatrudniać wskazaną w przepisach liczbę nauczycieli akademickich o określonych stopniach awansu naukowego. Dlatego w najbliższych latach zatrudniać będą tylko tyle osób, ile wskazuje ustawa, i to w najmniejszym wymiarze czasu pracy – podkreśla prof. Tłokiński.
 
– Obecne przepisy w niewystarczającym stopniu chronią prawa studentów zamykanych szkół – przyznaje Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej (PSRP).
 
Dodaje, że ustawa zobowiązuje uczelnię, która jest w stanie likwidacji, do tego, aby zapewniła kontynuację nauki. Może jednak wskazać uczelnię na drugim końcu Polski. W takich sytuacjach okazuje się, że student musi na własną rękę szukać uczelni, która prowadzi podobny kierunek studiów, aby w niej kontynuować naukę.
 
Od 1 października 2014 r. ma obowiązywać też zasada, że uczelnia, która ma być zamknięta, powinna zawierać informację o tym w swojej nazwie (będzie znajdował się w niej dopisek „w likwidacji”).
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna