Historia w przestrzeni publicznej, historia żydów polskich, militarioznawstwo, sztuka pisania – to tylko niektóre z kierunków, na jakich w przyszłym roku akademickim zaczną się kształcić maturzyści. Uczelnie w całej Polsce na potęgę otwierają autorskie studia. Wyścig nie dziwi. Według prognoz w ciągu najbliższych 5 lat ubędzie 250 tys. studentów. Kreatywność uczelni ma pomóc w zabiegach o maturzystów. Pytanie, czy absolwenci znajdą po eksperymentalnych kierunkach pracę, pozostaje otwarte.

W przyszłym roku akademickim czeka nas wysyp nowych fakultetów. W całej Polsce otworzy się ich ponad 120. 20 proc. będą stanowiły te autorskie, opracowane bezpośrednio na uniwersytetach i politechnikach. Studenci Uniwersytetu Wrocławskiego będą mogli podjąć studia na kierunku historia w przestrzeni publicznej, Uniwersytet Śląski otworzy m.in. muzykę użytkową, a Uniwersytet Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy – innowacyjność i zarządzanie.
 
Skuteczność na rynku pracy jest jedną z największych niewiadomych w przypadku nowatorskich specjalizacji. Aneta Adamska z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej wyjaśnia, że otwarcie nowego kierunku nie jest arbitralną decyzją władz wydziałowych, a uczelnie biorą pod uwagę także zdanie pracodawców. – Wydziały są zobowiązane do przedstawienia argumentów przemawiających za potrzebą uruchomienia planowanego kierunku. Załączają wyniki badań rynkowych lub konkretne opinie pracodawców z określonej branży. Wszystkie wnioski analizowane są przez zespół ds. oceny programów kształcenia. Te projekty, które spełniają wszystkie warunki i mają pozytywne opinie zewnętrzne, są przedstawiane Senatowi uczelni, który z kolei decyduje, czy przygotowana oferta będzie wdrożona – wyjaśnia.
 
– Tworząc nowe kierunki i modyfikując specjalizacje, współpracujemy z pracodawcami zrzeszonymi w Klubie Partnera i Centrum Naukowo-Badawczym Samorządu Terytorialnego – mówi Jolanta Nowacka z Uniwersytetu Ekonomicznego we Wrocławiu.
Tak naprawdę to, czy fakultet pomoże znaleźć pracę, będzie można orzec po fakcie – a i tak tylko w przypadku tych uczelni, które stosują się do zarządzenia ministra edukacji i monitorują losy swoich studentów. W przypadku złych wyborów zażaleń nie będzie, więc zapisując się na egzotycznie brzmiący kierunek, warto pamiętać, że koniec końców każdy wybiera za siebie.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna