- Chcielibyśmy, aby nasi przedstawiciele w Parlamencie Europejskim wypracowali rozwiązanie, które określi minimalny poziom PKB środków budżetowych kierowanych na naukę i szkolnictwo wyższe w poszczególnych krajach UE – mówi Wiesław Banyś Przewodniczący KRASP.

Według informacji przekazanej przez przedstawicieli resortu szkolnictwa wyższego PKB przeznaczone na naukę i szkolnictwo wyższe wyniosło tylko na badania naukowe w ubiegłym roku 0,32 proc. PKB. Oznacza to, że spadł w stosunku do i tak niezbyt dużej wartości 0,36 proc. PKB sprzed jeszcze kilku lat.
 
Prof. Stanisław Banyś podkreślił również, że Polska powinna mieć plan i skuteczne sposoby weryfikacji jego realizacji, dochodzenia do ogłoszonego w Krajowym Programie Reform poziomu 1,8 proc. PKB w roku 2020 na badania naukowe i rozwój (z czego połowa ma być środkami budżetowymi, a druga połowa ma pochodzić z gospodarki). Założenia Strategii Europa 2020 mówią o poziomie 3 proc. PKB przeznaczanych w 2020 r. na badania i rozwój w UE.
 
Niewykluczone, że będziemy postulować, by przy ustalaniu dotacji większą uwagę zwracać na mierniki jakości kształcenia, czyli oceny Polskiej Komisji Akredytacyjnej i europejskich instytucji akredytacyjnych. Chcemy, aby uczelnie chętniej poddawały kierunki opinii międzynarodowym agencjom akredytacyjnym. Tak robią np. uczelnie medyczne, bo to jest warunek konieczny przy uznawalności ich dyplomów za granicą. Jedna z propozycji polegałaby na tym, aby szkoły wyższe przedstawiały swoją ofertę dydaktyczną w zakresie programów studiów i najlepsze z nich otrzymywałyby w ramach konkursów środki na ich realizowanie. To byłoby podobne do brytyjskiego systemu kontraktowania usług dydaktycznych. W ten sposób nie byłyby rozdzielane wszystkie środki, ale pewna ich część. Różnica natomiast w stosunku do dotychczas proponowanych kierunków zamawianych polegałaby na tym, iż uczelnie nie odpowiadałyby na zamówienie ministerialne, ale same generowałyby takie zamówienia. Zaproponujemy też sposób na ustabilizowanie finansowania kształcenia studentów. Dotowany byłby cały cykl studiów licencjackich czy magisterskich. A więc szkoła wyższa przez cały ten okres otrzymywałaby środki na kształcenie takiej liczby studentów, jaka zostanie przyjęta na pierwszy rok studiów. Pozwoliłoby to na większą jeszcze dbałość o jakość kształcenia, lepszą selekcję absolwentów i stabilniejsze planowanie rozwoju uczelni. Obecny system finansowania nie zachęca szkół do pozbywania się słabych studentów. Mniejsza liczba osób kształcących się powoduje zmniejszenie dotacji – podkreślił Banyś.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna