Dyskusja, jaka pojawiła się kilka tygodniu po publikacji wyroku TSUE w sprawie C-260/18, który przechylił szalę argumentów prawnych na rzecz kredytobiorców, przeniosła nas w zupełnie inny wymiar i zakres zagadnień prawnych. Po ostatniej rozprawie w sprawie państwa Dziubak, media obiegła informacja o wysokości potencjalnych żądań, jakich bank mógłby dochodzić od kredytobiorców, gdyby sąd uznał umowę za nieważną. Nie powinno być zaskoczeniem, że sektor bankowy będzie w swoich wypowiedziach, publikacjach, czy działaniach, zmierzał do wywołania efektu zniechęcenia kredytobiorców przed dochodzeniem swoich roszczeń na drodze sądowej. Sam fakt poruszenia tematu dochodzenia roszczeń z tytułu bezumownego korzystania z kapitału w przypadku unieważnienia umowy kredytowej nie pozwala na przejście obojętnie obok tak formułowanych wniosków i twierdzeń. Chociaż trudno uznać je za prawidłowe, to powtarzane wielokrotnie z pewnością zapadną kredytobiorcom w pamięć.

Czytaj w LEX: Bujalski Rafał, Frankowicze wygrywają przed TSUE. Omówienie wyroku TS z dnia 3 października 2019 r., C-260/18 (Dziubak) >

Co po stwierdzeniu nieważności umowy o kredyt

Rozpoczynając rozważania o zasadności wskazanych roszczeń, należy wyjaśnić, że stwierdzenie nieważności umowy kredytu to jeden z możliwych skutków wytoczenia powództwa przeciwko bankowi, w związku z umową kredytu indeksowanego, bądź denominowanego do waluty obcej. Drugim roszczeniem jest tzw. „odfrankowienie umowy”, czyli usunięcie z umowy mechanizmu przeliczającego, wraz z odzyskaniem części nienależnie uiszczonych rat, ponad ich prawidłową wartość, gdyby kredyt był od początku spłacany jako złotowy. Warto przypomnieć, jakie skutki niesie za sobą rozstrzygnięcie sądu stwierdzające, że umowa kredytu jest nieważna. Otóż na skutek prawomocnego wyroku powstaje sytuacja, jak gdyby dana umowa nigdy nie istniała w obrocie prawnym. W takiej sytuacji strony powinny zwrócić sobie wzajemnie to, co świadczyły. Oznacza to, że kredytobiorca będzie musiał zwrócić bankowi wypłaconą mu w złotówkach kwotę kredytu, a bank będzie musiał zwrócić kredytobiorcy wszystkie kwoty wpłacone przez niego w toku realizacji umowy (wszystkie kwoty wpłacone tytułem rat i odsetek, a także prowizje i inne opłaty).

Czytaj w LEX: Konopacka Magdalena, Replin Maciej, Wyrok TSUE w sprawie Dziubak oraz jego konsekwencje prawne i ekonomiczne >

Takie rozliczenie jest dla kredytobiorcy korzystne, ponieważ oddaje on wyłącznie wypłacony kapitał, bez odsetek, czy też jakichkolwiek opłat i prowizji. Ponadto, takie orzeczenie daje podstawę do wykreślenia hipoteki z księgi wieczystej nieruchomości sfinansowanej kredytem, co też uwalnia kredytobiorcę od zabezpieczenia ciążącego na jego nieruchomości, której staje się pełny właścicielem. W świetle ostatniej fali korzystnych dla frankowiczów wyroków, coraz częściej pojawiają się głosy przedstawicieli środowisk bankowych mówiące o tym, że w przypadku tego rodzaju rozstrzygnięć banki będą domagać się od kredytobiorców wynagrodzenia za tzw. „bezumowne” korzystanie przez kredytobiorcę z kapitału kredytu. Odpowiadając zatem na zadane na wstępie pytanie, wskazać należy, iż owszem, banki mogą podejmować próby dochodzenia takiego wynagrodzenia od kredytobiorców, co jednakże w żadnym razie nie znaczy, że tego typu żądania są zasadne i będą uwzględnianie przez sądy.

Czytaj w LEX: Gontarski Waldemar, Nieważność bezwzględna i inne konsekwencje prawne nieuczciwych klauzul walutowych. Glosa do wyroku TS z dnia 3 października 2019 r., C-260/18 >

W poszukiwaniu podstawy prawnej 

Sektor bankowy, wskazując na możliwość formułowania takich roszczeń, nie wskazywał zarówno podstawy prawnej, ani sposobu wyliczenia potencjalnych kwot. Podstawy takich roszczeń z pewnością nie mógłby stanowić art. 359 kodeksu cywilnego. Zgodnie z tym przepisem odsetki od sumy pieniężnej należą się tylko wtedy, gdy to wynika z czynności prawnej, ustawy, orzeczenia sądu lub z decyzji innego właściwego organu. Zatem w przypadku stwierdzenia nieważności umowy kredytu żadna z tych okoliczności nie zachodzi. Co więcej, art. 359 § 2 przewiduje, że jeżeli wysokość odsetek nie jest w inny sposób określona, należą się odsetki ustawowe w wysokości równej sumie stopy referencyjnej Narodowego Banku Polskiego i 3,5 punktów procentowych. Należy także pamiętać, że ewentualne roszczenie tego typu, nawet jeśli byłoby zasadne, ulega przedawnieniu po trzech latach od wypłacenia konkretnej sumy. 

Czytaj w LEX: Konopacka Magdalena, Replin Maciej, Umowy kredytu denominowane w walucie obcej a ochrona konsumenta w świetle orzecznictwa TSUE >

W ostatnim czasie przedstawiciele środowiska bankowego wskazali, że roszczenia miałyby być dochodzone w oparciu o art. 405 i 411 kodeksu cywilnego, tj. przepisy o bezpodstawnym wzbogaceniu. Zgodnie z art. 405 k.c. każdy, kto bez podstawy prawnej uzyskał korzyść majątkową kosztem innej osoby, obowiązany jest do wydania korzyści w naturze, a gdyby to nie było możliwe, do zwrotu jej wartości. Wskazać należy, iż brak jest możliwości zastosowania wskazanej podstawy prawnej w stanie faktycznym, w jakim mogą znaleźć się frankowicze. W przypadku stwierdzenia nieważności umowy, strony nie mogą być bowiem zobowiązane do jej wykonywania, tak jakby była ona zawarta. Tym bardziej, gdy nieważność wynika wyłącznie z działania banku polegającego na zastosowaniu w  umowie klauzul niedozwolonych. Co więcej, takie rozwiązanie byłoby sprzecznie również z celem dyrektywy 93/13 EWG, która ma za zadanie chronić konsumenta. Podobne stanowisko zajął Sąd Najwyższy w wyroku z 4 kwietnia 2019 r. sygn. akt III CSK 159/17, wskazując, że skutek jaki wywoła uznanie niektórych zapisów umownych za niedozwolone postanowieni umowne, ma pełnić funkcję „penalty default”, tj. ma przybrać efekt odstraszający bank (przedsiębiorcę) od stosowania w przyszłości nieuczciwych postanowień umownych. Naliczenie wynagrodzenia dla strony, która wywołała stan nieważności, stanowiłoby obejście przepisów prawa, jak i dyrektywy. Ponadto dochodzenie tego typu roszczeń na podstawie art. 405 k.c. mogłoby zostać uznane próbę obejścia przepisu o odsetkach za opóźnienie, których zgodnie z art. 481 § 1 k.c. można domagać się za okres, w którym dłużnik popadł w opóźnienie, a taka sytuacja nie będzie miała miejsca. 

Jednocześnie wskazać należy, iż podstawę rozliczenia kredytobiorcy z bankiem stanowi najczęściej art. 410 § 2 zdanie 2 k.c., mówiący o tym, że świadczenie jest nienależne, jeżeli podstawa świadczenia odpadła. Tymczasem w momencie, kiedy kredytobiorca uiszczał raty, umowa była ważna, a jej nieważność stwierdził dopiero sąd. Nie może tu być zatem mowy o jakimkolwiek „bezumownym” korzystaniu z kapitału. Z drugiej strony, banki zapominają, że w przypadku uznania umowy za nieważną, także mogą narazić się na roszczenie o bezumowne korzystanie z kapitału, gdyż w doktrynie spójnie przyjmuje się za obowiązującą teorię dwóch kondykcji, w której każda ze stron ma odrębne roszczenie względem drugiej strony. 

Wynagrodzenie sprzeczne z dyrektywą o nieuczciwych warunkach umownych

Nade wszystko zauważyć jednak należy, iż ewentualne zasądzenie na rzecz banku wynagrodzenia za korzystanie z kapitału stałoby w sprzeczności z dyrektywą 93/13. Celem tej dyrektywy jest ochrona rynku, konsumentów i uczciwych przedsiębiorców przed przedsiębiorcami, którzy stosują w umowach nieuczciwe warunki. Jak już wyżej wskazano, jednym z podstawowych motywów dyrektywy jest „odstraszanie” przedsiębiorców od stosowania tego rodzaju klauzul, a także zapewnienie odpowiedniego poziomu ochrony konsumentów. Dlatego też – co potwierdził TSUE w zapadłym niedawno wyroku – sąd krajowy nie może modyfikować stosunku prawnego, wprowadzając w miejsce nieuczciwych warunków przepisów prawa krajowego, bowiem w ten sposób zniweczony zostałby właśnie efekt odstraszający dyrektywy. Idąc o krok dalej, należy zaznaczyć, że zgodnie z wytycznymi TSUE, sąd krajowy w pierwszej kolejności ma ocenić, czy umowa bez nieuczciwych warunków umownych może być dalej wykonywana.  W przypadku twierdzącej odpowiedzi, sąd poprzestanie na skutku określonym w art. 385(1) par. 2 K.C. tj. braku związania stron nieuczciwymi zapisami umownymi. Gdyby jednak sąd krajowy doszedł do przekonania, że umowa nie może być dalej wykonywana bez tych postanowień, wówczas, dyrektywa 93/13 nie stoi na przeszkodzie, aby uznać umowę za nieważną.  

Konsewkencje abuzywności 

Odstraszający skutek dyrektywy 93/13 w sprawie nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich swoim wymiarem nie ogranicza się tylko do kwestii braku związania nieuczciwymi postanowieniami, ale również do dalej idącej sankcji jaką bez wątpienia jest nieważność umowy. W przypadku uwzględnienia tak sformułowanych przez bank roszczeń, doszłoby bowiem do paradoksalnej sytuacji, w której, umowa byłaby faktycznie wykonana pomimo stwierdzenia, że zawiera ona nieuczciwe postanowienia i w konsekwencji jest nieważna. Tym samym banki uzyskałyby swoje wynagrodzenie, pomimo zastosowania klauzul abuzywnych. Tymczasem zgodnie z wyznaczonymi w orzecznictwie TSUE standardami ochrony konsumentów, kredytobiorcy nie powinni ponosić w takiej sytuacji żadnych negatywnych konsekwencji. Uwzględnieniu roszczeń banku stoją także na przeszkodzie obowiązujące w polskim prawie cywilnym zasady współżycia społecznego. To bowiem wyłącznie bank był autorem wzorca zawierającego klauzule niedozwolone, a zatem to on powinien ponosić negatywne konsekwencji stosowania takiego wzorca w obrocie z konsumentami.

Przedawnienie dla banku już po trzech latach

Na zakończenie wspomnieć należy o pomijanej przez sektor bankowy instytucji przedawnienia roszczeń. Nieważność umowy kredytowej, pomimo tego, że jest najdalej idącą sankcją, jaką może zastosować sąd, nie wyłącza przedawnienia i skutków jakie za sobą niesie. Mając na uwadze nie tylko roszczenie o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, ale także zwrot kapitału kredytu, można w oparciu o przepisu ogólne kodeksu cywilnego wskazać, że roszczenie banku (jako związane z prowadzeniem działalności gospodarczej) przedawniają się z upływem 3 lat. Podobnego zdania był Sąd Najwyższy, który w wyroku z 24 kwietnia 2003 r., sygn. akt I CKN 316/01, wskazał, że roszczenie o zwrot nienależnie wypłaconej kwoty, przedawnia się z upływem trzyletniego terminu. Co ciekawe, Sąd Najwyższy w bardzo interesujący sposób opisał moment wymagalności roszczenia wskazując, że nie zaczyna się ona od dnia, w którym roszczenie stało się wymagalne, a od dnia w którym roszczenie stałoby się wymagalne, gdyby uprawniony podjął czynności w najwcześniej możliwym terminie. Przyjmując tak sformułowany pogląd Sądu Najwyższego, można powiedzieć, że roszczenie przysługujące bankowi w zdecydowanej większości uległy już przedawnieniu.

Reasumując powyższe, w pierwszej kolejności wskazać należy, iż tzw. wynagrodzenie za „bezumowne” korzystanie z kapitału w żadnym razie nie stanowi automatycznego skutku stwierdzenia nieważności umowy. Roszczenie to mogłoby być ewentualnie przedmiotem powództwa wytoczonego kredytobiorcy przez bank. Jednakże wytoczenie powództwa nie oznacza jeszcze, że jest ono zasadne. Oceniając zasadność takich potencjalnych roszczeń, sądy będę musiały zmierzyć się nie tylko z kwestią podstawy prawnej oraz jej zasadności, ale także oceny celu dyrektywy 93/12 EWG, która ma chronić konsumenta, a nie narażać go na dodatkowe ryzyko ze strony przedsiębiorcy.  Niewykluczone, że przy tak sformułowanych roszczeniach, sady pokuszą się w oparciu o fakt, że do nieważności doszło na podstawie przepisów dyrektywy 93/13, o sformułowanie pytań prejudycjalnych do TSUE, wnosząc, aby wypowiedział się on w zakresie skutku i obszaru oddziaływania ochrony płynącej z dyrektywy 93/13.