W praktyce bardzo często dochodzi do sytuacji, kiedy system wynagradzania stymuluje wzrost nieuzasadnionej absencji chorobowej. Moje dotychczasowe doświadczenia ze 100-procentowo płatnym wynagrodzeniem chorobowym pozwalają zakładać, że nastąpi lawinowy wzrost zwolnień chorobowych, gdy zgodnie z planowanymi, nowymi przepisami Zakład Ubezpieczeń Społecznych ma zacząć płacić zasiłki chorobowe od pierwszego dnia choroby i jednocześnie podniesione ma zostać z obecnych 80 proc. do 100 proc. wynagrodzenie płatne za czas choroby.

Czytaj również: 

Jest renta alkoholowa, świadczenia dla śmiertelnie chorych - brak>>

Rząd przyjął kierunek i plan prac nad opłacaniem zasiłku chorobowego przez ZUS>>

Nowe przepisy zwiastują problemy

W przypadku otrzymywania 100-proc. wynagrodzenia chorobowego podczas pobytu na zwolnieniu, pracownik otrzyma również wypracowane w przeciągu ostatnich 12 miesięcy godziny nadliczbowe, a także premie. W rezultacie pełne wynagrodzenie chorobowe staje się bardziej atrakcyjne niż wynagrodzenie otrzymywane od pracodawcy za wykonaną pracę.

Tego typu eksperyment przeprowadził jakiś czas temu jeden ze współpracujących z nami przedsiębiorców. Niektórzy z pracowników potwierdzili później sytuacje, w których funkcjonował nieoficjalny grafik, uwzględniający planowane zwolnienia chorobowe wśród załogi – tak, aby zapewnić minimalną obsadę osobową w zakładzie. Patologia w tym zakresie zaczynała stawać się obowiązującą normą.

 


To tym pracownikom należy się wsparcie w pierwszej kolejności

Zamiast wspierać tego typu niepożądane sytuacje, lepiej jest w pierwszej kolejności zmienić przepisy w innym zakresie.

Wraz z pojawieniem się przewlekłej choroby, np. choroby nowotworowej pracownika, zmienia się możliwość wykonywania pracy zawodowej, a koszty leczenia i opieki stanowią duże obciążenie dla jego budżetu. Czas poświęcony na leczenie często bywa bardzo długi, a sama terapia żmudna i uciążliwa. Aktualnie pacjentowi z chorobą nowotworową w trakcie leczenia przysługują 182 dni zwolnienia (ZUS ZLA) w ciągu roku. To jest zdecydowanie zbyt mało.

Zmiana w przepisach dotycząca okresu otrzymywania świadczenia chorobowego – maksymalnie 182 dni, pociągnęła za sobą istotne konsekwencje dla osób przewlekle, poważnie chorych. Zostają one pozbawione źródła utrzymania na czas leczenia. Sugerowanym przeze mnie rozwiązaniem jest wprowadzenie świadczenia chorobowego opiewającego na 100 proc. wartości wynagrodzenia, na cały okres leczenia – np. onkologicznego i innych poważnych, przewlekłych chorób, których wyleczenie nie jest możliwe w przeciągu 182 dni.

Nowy przepis powinien funkcjonować na mocy szczególnych zwolnień chorobowych, płaconych od pierwszego dnia przez ZUS.

Świadczenie takie powinno zwalniać pracodawcę z konieczności utrzymywania umowy o pracę z przewlekle chorym pracownikiem, ze względu na brak możliwości oszacowania terminu jego powrotu do zdrowia, a co za tym idzie do ewentualnej zdolności pracownika do ponownego podjęcia pracy. Takie zwolnienia z oznaczeniem np. „P” - przewlekłe, powinny pozostawać pod kontrolą lekarza orzecznika ZUS.

Mikołaj Zając, ekspert rynku pracy, prezes Conperio, największej polskiej firmy doradczej zajmującej się kompleksowo problematyką L4