Rząd przedstawił założenia rozwoju rynku samochodów elektrycznych. Nie będzie dodatkowych podatków dla właścicieli aut spalinowych, ale będą zachęty do wymiany takich aut na samochody zeroemisyjne. 

- Nie będzie podatku od samochodów spalinowych. W ramach rewizji KPO utworzony zostanie nowy instrument finansowy dotyczący pomocy w nabyciu pojazdów zeroemisyjnych przez osoby fizyczne. Rozwiązanie pozwoli na popularyzację technologii i zwiększenie liczby pojazdów elektrycznych w Polsce – poinformowała w komunikacie kancelaria premiera.

 

Jakie wsparcie będzie można otrzymać

Zgodnie z zapowiedzią rządu, dotacje będą przyznawane na zakup, leasing lub wynajem długoterminowy pojazdów zeroemisyjnych (elektrycznych). Rząd zapowiada, że:

  • W przypadku dotacji do zakupu używanego pojazdu, pomoc pokrywać będzie część ceny. Wsparcie wyniesie nie więcej niż 40 tys. zł dla osoby fizycznej.
  • W przypadku leasingu czy wynajmu długoterminowego, wysokość wsparcia nie będzie mogła przekroczyć wielkości opłaty wstępnej.
  • Wsparcie będzie podwyższone o 10 proc., jeśli dana osoba złoży zaświadczenie o zezłomowaniu pojazdu spalinowego, który był w jej posiadaniu od co najmniej 3 lat.
  • Aby umożliwić nabycie pojazdu przez osoby mniej zamożne, wsparcie będzie zwiększone o kolejne 10 proc., jeśli dochód danej osoby był niższy niż 135 tys. zł (za rok poprzedzający złożenie wniosku o dotację).

Rząd planuje też limit cenowy „w celu ograniczenia wsparcia najdroższych pojazdów elektrycznych”. Dotacje będą przysługiwać do limitu:

  • 225 tys. zł w przypadku pojazdów nowych,
  • 150 tys. zł w przypadku pojazdów używanych.

Pojazd używany nie będzie mógł być starszy niż 4 lata.

Sprawdź w LEX: Jak rozliczyć ładowanie samochodu elektrycznego w Niemczech i Czechach? >

Czytaj również: Konfiskata samochodu za pijaństwo a auto w leasingu >>

 

Zbyt niski próg dla dodatkowych dopłat

Eksperci popierają propozycję, ale zgłaszają też szereg uwag.

- Założenia są słuszne, ponieważ samochody elektryczne, droższe od aut spalinowych, nadal pozostają niedostępne dla wielu obywateli i bez wsparcia finansowego nie uda się tego zmienić. Promocja aut zeroemisyjnych wpisuje się ponadto w politykę europejską. Na razie trudno jednak ocenić, w jakim stopniu ten program przyczyni się do wymiany aut ze spalinowych na zeroemisyjne. By więcej osób skorzystało z programu, na pewno warto rozważyć zwiększenie progu dochodów 135 tys. zł, poniżej którego kupującemu będzie przysługiwać wyższa dotacja. Należy też pomyśleć o dostosowaniu infrastruktury i ułatwieniach w ładowaniu samochodów elektrycznych w budynkach wielorodzinnych. Chodzi o zmniejszenie formalności związanych z przeróbką instalacji oraz tańsze podliczniki prądu dla mieszkańców wspólnot mieszkaniowych – mówi dr Jacek Matarewicz, adwokat, doradca podatkowy, partner w Kancelarii Tomczykowski Tomczykowska.

Dodaje, że już obecnie przewidziane są dopłaty do samochodów elektrycznych oraz preferencje podatkowe, jak m.in. zwolnienie czy - w przypadku niektórych hybryd - niższa stawka akcyzy, a także wyższy limit amortyzacji. Jednak dotychczas nie doprowadziły one do znaczącego zwiększenia liczby tych aut. Dlatego konieczne są dalej idące i kompleksowe działania.

Sprawdź w LEX: Jak rozliczyć w VAT fakturę za ładowanie samochodu elektrycznego? >

 

Niski limit cenowy i ryzyko podwójnych dopłat

Jak wskazuje Marta Szafarowska, doradca podatkowy i partner w Gekko Taxens, nowe koncepcje dotyczące zmian w KPO w zakresie podatków samochodowych polegają na zarzuceniu pomysłu wprowadzenia progresywnego opodatkowania samochodów spalinowych, uzależnionego od ich emisyjności. Pierwotnie KPO przewidywał dwa rodzaje takiego opodatkowania – po pierwsze, zwiększone opodatkowanie samochodów spalinowych przy ich pierwszej rejestracji, po drugie – zwiększony podatek od posiadania takich pojazdów. Jednocześnie, mimo iż efektywnie nie pojawił się projekt, który realizowałby te cele, założenie było takie, że poziom tego opodatkowania rósłby w miarę zwiększania się emisyjności pojazdów.

- Tyle tylko, że pomysły wprowadzenia podatku ekologicznego, skorelowanego z poziomem emisji spalin, przy jednoczesnej likwidacji akcyzy na samochody, pojawiały się już w 2007 i 2008 roku, lecz nigdy nie zostały wprowadzone. Przyczyny wynikały z potencjalnych skutków społecznych – wprowadzenie takiego podatku dotknęłoby najmocniej najmniej zamożnych, a preferowałoby zdecydowanie nowe i drogie samochody. Wydaje się, że i ten aspekt podziałał i tym razem, skoro rząd stawia jednak na modyfikację KPO w kierunku zwiększenia wsparcia dla samochodów elektrycznych, bez wprowadzania progresywnego opodatkowania samochodów spalinowych. Taka zmiana oznacza jednak, że nie zniknie akcyza na samochody – dotychczasowe założenia o progresywnym opodatkowaniu samochodów przy ich pierwszej rejestracji i – w dłuższym terminie - od ich posiadania, pozwalały sądzić, że jednocześnie akcyza zostanie wyeliminowana. Natomiast jeśli chodzi o sam zarys dopłat do samochodów elektrycznych, w odróżnieniu od obecnego systemu, objąłby on również samochody używane - mówi Marta Szafarowska. 

Dodaje, że rozwiązania wymaga kwestia podwójnej dopłaty do tego samego auta - po raz pierwszy przy leasingu i po raz drugi przy zakupie jako auta używanego. Należy też przemyśleć kwestię limitów cenowych.

- Zarys ten jest jednak na tyle ogólny, że nie jest pewne w jaki sposób rozwiązany zostanie problem podwójnych dopłat do samochodu elektrycznego – np. leasingu nowego pojazdu i późniejszego nabycia tego pojazdu jako używanego, niekoniecznie przez korzystającego. To co jest martwiące, to pozostawienie dotychczasowego limitu wartości pojazdu nowego, do którego należne byłyby dopłaty, tj. kwoty 225 tys. złotych. Biorąc pod uwagę istotny wzrost cen, który nastąpił w ciągu ostatnich dwóch lat, poziom ten jest mocno nieadekwatny i powinien podlegać waloryzacji - mówi Marta Szafarowska. 

Sprawdź w LEX: Czy miejsca ładowania samochodów elektrycznych można wykazywać w bilansie miejsc postojowych? >

 

Konieczna dyskusja o reformie

Również Jakub Faryś,  Prezes Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego, ocenia, że wsparcie finansowe jest konieczne, aby rozwijać w Polsce rynek pojazdów zeroemisyjnych, w tym elektrycznych bateryjnych. Warto jednak, by rząd pracując na zmianą akcyzy rozważył reformę podatku bazując na parametrach ekologicznych, a teraz jest dobry moment na debatę w tej sprawie.

- Zapowiedziane przez rząd dotacje do samochodów zeroemisyjnych należy oczywiście ocenić pozytywnie. Bez wsparcia finansowego trudno będzie osiągnąć zmiany polegające na zwiększeniu udziału w rynku pojazdów zeroemisyjnych. Jednak powodzenie programu będzie zależało od szczegółowych rozwiązań, a na razie znamy jedynie wstępne zapowiedzi. Pojawiły się w przestrzeni medialnej informacje, że dopłaty będą uzależnione od dochodu kupującego oraz, że obejmą samochody używane. Nie wydaje się to najlepszym rozwiązaniem, bo im bardziej skomplikowany system tym trudniej go kontrolować. Poza tym istnieje poważna obawa, że spowoduje to napływ najstarszych, 4 letnich samochodów elektrycznych co zaburzy wartości rezydualne pojazdów, które już są na rynku.  Wątpliwości budzi też wprowadzenie limitu cenowego. Należy pamiętać, że limit 225 tys. zł obowiązuje (w innych ustawach) od kilku lat i przestaje już odpowiadać realiom gospodarczym – mówi Jakub Faryś.

Jednak – jak podkreśla prezes PZPM – rewizja KPO to dobry moment, żeby przeprowadzić dyskusję na temat szerszych zmian podatkowych w podatkach od samochodów.

- Z zapowiedzi Ministerstwa Finansów wynika, że MF rozważa rewizję akcyzy w oparciu o parametry ekologiczne. Na razie jednak nie ma w tym zakresie żadnych konkretów. Warto natomiast, by ministerstwo rozważyło kompleksową reformę, poprzedzoną dyskusją w szerokim gronie ekspertów – mówi Jakub Faryś.

Sprawdź też w LEX:

Czy ładowanie samochodu elektrycznego za granicą podlega VAT? >