Sprawą tą Sąd Okręgowy zajmował się trzy razy, a dwa razy rozpatrywał ją Sąd Najwyższy, proces trwał 10 lat.

Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe spółka z o.o. w Rzekuniu pozwało Henryka R., swego byłego pracownika, głównego księgowego.  

Szkoda wynikająca z błędów księgowych

Pozwany był zatrudniony na umowę o pracę od maja 2001 r. do końca września 2007 r. i otrzymywał wynagrodzenie 11 tys. zł miesięcznie. We wrześniu 2007 r. przeprowadzono w przedsiębiorstwie kontrolę skarbową i wykryto, że księgowość była wadliwie prowadzona, a co więcej - w 2002 i 2003 r. nie odprowadzono właściwej kwoty podatku CIT i VAT. Zakład musiał dopłacić ponad 20 tys. zł.

Czytaj: SN: pracownik-oszust musi naprawić szkodę wyrządzoną pracodawcy

Odnotowano także nadpłatę 13 tys. 400 zł, lecz nie mogła ona być zwrócona przedsiębiorstwu, z powodu upływu 5-letniego okresu przedawnienia.

Szkodą przedsiębiorstwa były zatem odsetki karne naliczone od niezapłaconych podatków oraz utracona nadpłata - twierdził powód.

Omyłka innego pracownika

Sąd I instancji zasądził na rzecz powoda sumę 32 tys. zł jako szkodę wynikającą z nieodzyskania nadpłaty oraz z naliczonych przez Urząd Skarbowy karnych odsetek. Dlatego, że kodeks pracy stanowi, iż pracownik, który wskutek niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków pracowniczych ze swej winy wyrządził pracodawcy szkodę, ponosi odpowiedzialność materialną. Odpowiedzialność za szkodę mieści się w granicach rzeczywistej straty poniesionej przez pracodawcę.

Sąd Okręgowy w Ostrołęce w wyroku z 22 listopada 2017 r. odjął od odszkodowania kwotę nadpłaty, której nie zwrócił Urząd Skarbowy. Ustalił bowiem, że nadpłata była spowodowana błędem innego pracownika, za którą pozwany winy nie ponosi. Pozostała zatem do zapłacenia przez powoda szkoda 21 tys. zł wynikająca z wadliwego rozliczania kosztów uzyskania przychodów. Nie rozliczał się on z wolnych środków finansowych należycie, gdyż lokował je na nocnych lokatach bankowych, a w ciągu dnia spółka nimi obracała i czerpała zyski.

Odpowiedzialność za szkodę

Skargę kasacyjną wniosły pełnomocniczki pozwanego twierdząc, że sąd II instancji naruszył art. 114 i 115 kodeksu pracy przez przypisywanie księgowemu odpowiedzialności za szkodę. W rzeczywistości to zarząd spółki był winny zaniedbań podatkowych, bo wiedział o nieodprowadzaniu podatków. A za wadliwe księgowanie odpowiedzialna była zastępczyni głównego księgowego, który do komputera nie siadał.

Czytaj: SN: roszczenie o naprawienie umyślnie wyrządzonej szkody przedawnia się po 20 latach

- Szkodę należy pomniejszyć o korzyści spółki, jakie odnosiła z oprocentowanych lokat - twierdziła radca prawny Joanna Pietrzyk. - Ponadto, gdy pierwszy raz skarga kasacyjna trafiła do Sądu Najwyższego w 2011 r. i gdy rozstrzygnięto, że nie ma przedawnienia roszczeń, to sąd wydał wytyczne dla sądu II instancji. Kazał wyjaśnić kto księgował zaliczanie do kosztów i kto jest za to odpowiedzialny. Ale tych wytycznych Sąd Okręgowy nie zrealizował - dodała pełnomocnik.

Zdaniem mec. Pietrzyk błędy w ustaleniach sądów wynikały z niezrozumienia opinii biegłych.

 


Wadliwy model księgowania

Sąd Najwyższy 21 listopada br. oddalił skargę uznając, że była bezzasadna.

- Sąd Okręgowy właściwie ocenił zebrane dowody i opinie biegłych - powiedział sędzia Zbigniew Myszka. - Pozwany nie może oczekiwać, że sądy będą powoływać kolejne dowody, które potwierdzą jego tezę - dodał.

SN podkreślił, że główny księgowy ponosi odpowiedzialność za wadliwy system księgowania, który sam wprowadził w spółce i powstanie karnych odsetek.  Pracodawca nie miał pojęcia, że CIT nie jest należycie płacony - wskazał sędzia Myszka.

Wniosek o skompensowanie zysków i strat spółki nie jest zasadny, gdyż według SN szkoda i korzyści wynikały z innych zdarzeń.

 

Sygnatura akt `I PK 167/17, wyrok z 21 listopada 2018 r.