Renata Krupa-Dąbrowska: Na stronie Rządowego Centrum Legislacji opublikowano pierwszy projekt ustawy deregulacyjnej dla przedsiębiorców, przygotowany przez Pana zespół. To duży pakiet zmian. Z tego, co wiem nie jedyny.

Mariusz Filipek: Projekt obejmuje zmiany aż 35 ustaw, do małych więc nie należy. Jego celem jest zniesienie barier, z jakimi na co dzień spotykają się przedsiębiorcy. Jest to rozwiązanie systemowe, stanowiące spójną całość, a także pierwszy z planowanych pakietów. Ich wspólnym mianownikiem jest dobro przedsiębiorców. Szukamy przepisów, które utrudniają działalność gospodarczą. Chcemy je tak zmodyfikować, aby na zmianach skorzystali wszyscy.

Czytaj też:  Deregulacja dla firm: Postępowanie przed KIO zdalne, kontrole krótsze

Czy firmy faktycznie potrzebują deregulacji przepisów? Może problem leży nie tyle w samym prawie, ile w interpretacji przez urzędy i sądy?

Wszyscy potrzebujemy prostego, przejrzystego i dobrego prawa - takiego, które nikogo nie zaskoczy. Przepisy mają pomagać w rozwoju gospodarki , a tym samym ułatwiać prowadzenie biznesu.

Jest to realne? Wiele ustaw przez ciągłe poprawianie przypomina patchwork. Nie są one ani przejrzyste, ani dobre. Trudniej stosuje się je w praktyce. Nakładają się na siebie również różne stany przejściowe. Przepisy nie są ze sobą spójne. Nie boi się Pan, że po kolejnej deregulacji będzie jeszcze gorzej?

Jeżeli nie będziemy próbować, nic nie osiągniemy, lecz popadniemy w marazm. A przecież nie o to chodzi. Zdaję sobie sprawę, że wszystkiego zrobić się nie da. Jestem jednak przekonany, że dzięki proponowanym zmianom, chociaż trochę ulżymy przedsiębiorcom.

Wróćmy więc do pierwszego pakietu. To, co bardzo przeszkadza na co dzień firmom, to różnego typu kontrole. Jedna z zaproponowanych zmian skraca je z 12 do 6 dni, ale tylko w wypadku mikroprzedsiębiorców. Dlaczego tylko wobec nich? Czy inne firmy także będą mogły liczyć na podobną zmianę? 

W mojej ocenie mikroprzedsiębiorcy, czyli najmniejsze firmy, są najbardziej narażeni na różnego rodzaju anomalia. Mikroprzedsiębiorca to zazwyczaj jedna, dwie osoby, które same muszą o siebie zadbać, w przeciwieństwie do dużych firm. Chcemy więc w pierwszej kolejności pomóc tym najmniejszym. Oprócz skrócenia czasu kontroli proponujemy, żeby kontrolujący przedstawiał przedsiębiorcy odpowiednio wcześniej listę dokumentów, które planuje sprawdzić. Dzięki temu mikroprzedsiębiorca nie będzie zaskakiwany i będzie mógł się przygotować.

Jedną z większych bolączek firm są kontrole przeprowadzane przez urzędy skarbowe. Nie trwają one 12 dni, ale rok i dłużej. Czy nad tego typu kontrolami planuje się również pochylić Pana zespół?

Zaproponowana zmiana skrócenia czasu kontroli z 12 do 6 dni dotyczy każdego typu kontroli, w tym także tych przeprowadzanych przez urzędy skarbowe.

Czyli jest szansa, że w przyszłości urzędy skarbowe nie będą latami prowadzić kontroli firm i paraliżować ich działalności?

Myślę, że żaden urząd nie ma intencji paraliżowania działalności jakiejkolwiek firmy.

Pytam nie bez powodu. W projekcie deregulacji znalazło się inne bardzo ważne i bardzo dobre rozwiązanie dotyczące właśnie kontroli dokonywanych przez urzędy skarbowe. Zgodnie z propozycją, fiskus nie będzie mógł przerwać biegu przedawnienia, wszczynając postępowanie karne skarbowe. Jest to obecnie nagminna praktyka. Z doniesień medialnych wynika jednak, że Ministerstwo Finansów nie do końca akceptuje to rozwiązanie. Czy to prawda? 

Jak sama Pani widzi zmierzamy do racjonalizacji prawa. Jeżeli nie uważalibyśmy, że to rozwiązanie jest dobre, to nie byłoby go w projekcie. A odpowiadając na pytanie dotyczące resortu finansów to zapewniam Panią, że wszystkie zmiany, którego wymagają konsultacji z innymi ministerstwami, są z nimi konsultowane. Podobnie było i w tym wypadku. Oczywiście dopóty nie zakończą się prace parlamentarne nad ustawą, dopóty wszystko może się zdarzyć, tzn. projekt może ulec zmianie. Dotyczy to nie tylko tego konkretnego rozwiązania, ale wszystkich proponowanych zmian.

Firmy narzekają na brak obiektywizmu kontroli. Przodują w tym urzędy skarbowe. Przedsiębiorcy skarżą się, że fiskusowi nie chodzi o sprawdzenie rzetelności rozliczeń podatkowych, tylko szuka na nie „haków”. Firmy czują się jak przestępcy. Na obiektywizm mogą liczyć bowiem dopiero w sądzie administracyjnym. Czy zgadza się Pan z taką tezą? Czy Pana zdaniem można w prawie zagwarantować obiektywizm kontroli?

Chciałbym, żeby organy państwowe i przedsiębiorcy traktowali się po partnersku. Natomiast, jeżeli Pani mówi, że ktoś kogoś traktuje jako przestępcę, to uprzedzam, nie lubię tego słowa. Definicję przestępcy zawiera bowiem kodeks karny. Przedsiębiorca to jest podmiot, który bardzo ciężko pracuje i płaci jednocześnie podatki. Ma być partnerem, nie wrogiem. Z resztą urzędy skarbowe w ostatnim czasie są bardziej otwarte i proklienckie względem podatników. Mam nadzieję, że to się nie zmieni, a wręcz przeciwnie, będzie stałą tendencją.

Oprócz wspomnianych zmian projekt deregulacyjny zawiera również propozycje dotyczące procedur administracyjnych.

Powtarzam prawo powinno być przyjazne, a skoro tak, nie powinno zaskakiwać. W przypadku procedur administracyjnych proponujemy np. tzw. decyzję hybrydową. Ma być ona przekazana w formie pisemnej, natomiast pozostała część, a więc załączniki, których może być bardzo dużo, może zostać przekazana na nośniku elektronicznym. Takie rozwiązanie jest bardzo praktyczne. Warto tu wspomnieć o propozycji dotyczącej sposobu zawarcia umowy leasingu. Dzisiaj jest ona zawierana tylko w formie pisemnej. My proponujemy poszerzenie o formę elektroniczną, która oszczędzi czas i uprości całą procedurę.

Inną ważną zmianą, o której nie można zapominać, jest wprowadzenie rozpraw online przed Krajową Izbą Odwoławczą.

Tak, to prawda. Projekt przewiduje elektronizację postępowania przed Krajowa Izbą Odwoławczą. Będzie można prowadzić rozprawy przed KIO - albo online, albo stacjonarnie. Co zaoszczędzi czas i przyspieszy proces rozpraw. Ta propozycja – zresztą jak cały pakiet – ma na celu ułatwianie prowadzenia działalności przez przedsiębiorców.

dr Mariusz Filipek, pełnomocnik ds. deregulacji i dialogu gospodarczego przy ministrze rozwoju i technologii, radca prawny.