Skargę do Trybunału wniósł niemiecki aktywista antyaborcyjny, który zakwestionował w Strasburgu cztery różne orzeczenia sądów niemieckich zakazujące mu prowadzenia kampanii antyaborcyjnych na określone sposoby. Zakazy sądowe dotyczyły zasadniczo nazywania - na stronie internetowej prowadzonej przez skarżącego, w jego wypowiedziach publicznych lub innych materiałach dystrybuowanych publicznie - "mordercami" konkretnych lekarzy, którzy wykonywali zabiegi przerywania ciąży, a same zabiegi "morderstwami dzieci". Skarżący porównywał te zabiegi do Holocaustu, a jednego z lekarzy do komendanta obozu koncentracyjnego. Wypowiedzi skarżącego odnosiły się do poszczególnych lekarzy wymienianych z imienia i nazwiska, a ulotki ze spornymi treściami skarżący rozpowszechniał w sąsiedztwie prowadzonej przez danego lekarza praktyki lekarskiej. Sądy niemieckie uznały, że skarżący przekroczył granice wolności wyrażania opinii. Jego działalność miała charakter piętnujący i wymierzona była w konkretne osoby, które nie popełniły żadnych czynów przestępczych w świetle prawa krajowego. Skarżący naruszył nadto dobre imię lekarzy oraz szkodził relacji zaufania pomiędzy lekarzem a pacjentką. Przed Trybunałem skarżący zarzucił, iż decyzje sądów niemieckich stanowiły naruszenie jego wolności wyrażania opinii, chronionej w art. 10 Konwencji o prawach człowieka.
Trybunał nie zgodził się ze skarżącym i nie potwierdził naruszenia art. 10 Konwencji.
Wolność wypowiedzi nie jest nieograniczona
Trybunał na wstępie uznał zaistnienie ingerencji w wolność wypowiedzi skarżącego i wskazał, że w takiej sytuacji zadaniem Trybunału jest sprawdzenie, czy ingerencja była "proporcjonalna do uprawnionego celu", a powody przedstawione przez krajowe organy władzy na jej uzasadnienie "istotne i wystarczające".
Trybunał dalej zbadał cztery postępowania krajowe, które toczyły się w sprawach przeciwko skarżącemu, i w żadnym z nich nie dopatrzył się naruszenia prawa do wolności wyrażania opinii. Trybunał wskazał przede wszystkim, że postępowania te nie miały charakteru karnego, lecz cywilny, sądy krajowe nie nakładały w ich toku na skarżącego żadnych sankcji karnych, a jedynie zakazywały mu stosowania bardzo drastycznych i niezgodnych z prawem określeń ("morderstwo dzieci", "morderca" o konkretnych lekarzach, porównywanie zabiegów przerwania ciąży do Holocaustu, a lekarzy do komendantów obozów koncentracyjnych). Skarżący w swych wypowiedziach sugerował, że lekarze, którzy przeprowadzali zabiegi przerywania ciąży, popełniali przestępstwa, co nie było zgodne z prawdą w świetle niemieckiego prawa. Reakcja organów sądowych na te działania była wyjątkowo łagodna: skarżący nie musiał uiszczać żadnego zadośćuczynienia ani odszkodowania, bez przeszkody mógł prowadzić kolejne akcje antyaborcyjne, zobowiązano go jedynie do nieużywania konkretnych określeń, które naruszały prawa innych osób. Jedynym wyjątkiem było postępowanie krajowe, które dotyczyło porównania aborcji do Holocaustu: w tym wypadku sąd krajowy nakazał skarżącemu zapłatę zadośćuczynienia ze względu na wyjątkową drastyczność tej wypowiedzi i bardzo poważne naruszenie praw osobistych lekarza (porównanego do komendanta obozu koncentracyjnego). W każdej ze spraw sądy niemieckie przeprowadziły dokładną analizę wszystkich okoliczności oraz zważyły sporne interesy stron w oparciu o konwencyjne standardy ochrony praw podstawowych. Trybunał stwierdził, iż nie ma powodu, by w takiej sytuacji kwestionować rozstrzygnięcia krajowe. Naruszenia prawa do wolności wyrażania opinii i art. 10 Konwencji nie było.
Czytaj: Brak dostępu do legalnej aborcji niepokoi Radę Europy >>
Cel nie uświęca środków (wyrazu)
Jakkolwiek prawo polskie przewiduje znacznie bardziej restrykcyjne uregulowania dopuszczające przerywanie ciąży, to omawiane orzeczenie stanowi również wyjątkowo adekwatny komentarz do przebiegu dyskursu na temat dopuszczalności aborcji w naszym kraju. Osoby i podmioty zaangażowane w ten spór oraz prowadzące aktywnie kampanie okołoaborcyjne często uciekają się do wyjątkowo drastycznych środków. Trybunał wyraźnie pokazuje, że takie środki wyrazu, które wyraźnie naruszają prawa, wolności lub godność innych osób, nie podlegają ochronie wolności wyrażania opinii z art. 10 Konwencji. Wolność wypowiedzi podlega ograniczeniom wynikającym z praw osób trzecich, w tym ich dóbr osobistych chronionych w art. 23 i art. 24 kodeksu cywilnego. Nazywanie zwolenników dopuszczalności przerywania ciąży "mordercami" nie wchodzi w zakres stosowania art. 10 Konwencji o prawach człowieka i może naruszać dobra osobiste oponentów z art. 23 i 23 k.c. W kontekście omawianego wyroku można pokusić się również o pogląd, iż ochronie konwencyjnej nie będzie podlegać umieszczanie drastycznych wizerunków abortowanych płodów w miejscach publicznych, gdyż stanowi działanie naruszające prawa osób postronnych i porządek publiczny.
Annen przeciwko Niemcom - wyrok ETPC z dnia 20 września 2018 r., połączone skargi w sprawach nr 3682/10, 3687/10, 9765/10 i 70693/10.