Przeciwko ograniczeniu antykoncepcji awaryjnej protestował m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich. Rzecznik uważa, że konieczność wystawienia recepty ograniczy dostępność leku pacjentkom ze względu na czas oczekiwania na wizytę do ginekologa. Takie utrudnienia, choć mieszczą się w granicach prawa Unii Europejskiej, „w polskich realiach może prowadzić do faktycznego uniemożliwienia skorzystania z tej formy antykoncepcji dużemu gronu pacjentek” – stwierdził rzecznik.

W Wielkiej Brytanii tabletki „dzień po” można nabyć bez recepty od 16. roku życia. W Czechach recepta jest wymagana w przypadku jednego rodzaju antykoncepcji awaryjnej do czasu osiągnięcia 17. roku życia. Natomiast we Włoszech tabletki „dzień po” dostępne są bez recepty dla pacjentek od 18. roku życia.

Ograniczenia wiekowe nie obejmują jednak tabletki EllaOne. Dotyczą one leku, który zawiera inną substancję niż octan uliprystalu. Argument prezydenta, że podpisałby taki lek, gdy granica wieku była wyższa – jest bałamutny, gdyż wiemy, że prezydent uważa, iż to specyfik silnie hormonalny. Prezydent pomija fakt, że ciąża może grozić zdrowiu kobiety. 

Czytaj także na Prawo.pl: Tabletka "dzień po". Niechciana ciąża ma być zagrożeniem zdrowia

Z praktyki wiadomo, że im mniejszy dostęp do antykoncepcji, tym więcej zabiegów nielegalnego przerywania ciąży. I to w złych, niehigienicznych warunkach, które zagrażają życiu kobiet, tworzących dla nich piekło – o czym już sto lat temu pisał Boy-Żeleński. I widać z tego, że Polska wielkich postępów od międzywojnia w dziedzinie praw kobiet nie poczyniła.

Warto też zwrócić uwagę, że zdrowie nie jest domeną imperium prezydenta. Według konstytucji prezydent jest zwierzchnikiem sił zbrojnych, reprezentuje państwo w stosunkach zewnętrznych, ratyfikuje umowy międzynarodowe, mianuje sędziów. Nigdzie w ustawie zasadniczej nie napisano, że jest głównym lekarzem RP ze specjalizacją zdrowie kobiet.

Przypuszczam, że prezydent nie odważyłby się postawić weto np. viagrze, też szkodliwej – głównie na serce. Wielu mężczyzn przedawkowało ten specyfik i odeszło po zawale lub wylewie. Prezydent jako mężczyzna na wysokim stanowisku nie tylko nie szanuje kobiet, ale nawet nie wierzy, że mogą rozsądnie wpływać na decyzje o macierzyństwie. A to już jest dyskryminacja ze względu na płeć, zakazana przez naszą Konstytucję i Konwencję o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.