- Dyrektorzy szpitali dostali dodatkowe 680 mln zł z powodu wzrostu wyceny świadczeń i te pieniądze mogą przeznaczyć na podwyżki dla tych grup zawodowych, które jeszcze ich nie dostały, czyli dla fizjoterapeutów – powiedział we wtorek minister zdrowia Łukasz Szumowski.  - Nie mamy sygnałów, że akcja protestacyjna fizjoterapeutów, w której ramach oddawali we wtorek krew, ograniczyła dostęp do świadczeń, by gdziekolwiek były zagrożone czy też by były przestoje - dodał.

Akcja "Fizjoterapeuci-pacjentom" jest początkiem protestu "Maj bez fizjoterapeuty", w którego ramach fizjoterapeuci domagają się m.in. podwyżki wynagrodzeń i poprawy dostępności do fizjoterapii. We wtorek 5 tys. fizjoterapeutów oddało krew i wzięło dzień wolny.

 

We wtorek fizjoterapeuci zaczynają protest, a diagności przygotowują się do strajku - czytaj tutaj>>

Minister, pytany przez media o postulaty fizjoterapeutów, przekazał, że nastąpił wzrost ryczałtów w placówkach i "dyrektorzy mogą zastanowić się, na ile mogą poprawić sytuację finansową tych zawodów, które nie zostały uregulowane odrębnie", a więc m.in. fizjoterapeutów.

NFZ daje 700 mln zł, a szpitale powiatowe potrzebują 2 miliardy - czytaj tutaj>>

 


Wyższe wyceny, wielu chętnych

Przypomnijmy, że szpitale otrzymały ok. 700 mln zł więcej pieniędzy z powodu zwiększenia wyceny świadczeń z chirurgii i interny. Te wyższe stawki (są wyższe od 5 do 15 proc.) obowiązują od 1 stycznia 2019 r., dlatego szpitale dostaną wyrównanie za cztery miesiące. Im więcej świadczeń internistycznych lub chirurgicznych wykonywał dany szpital, tym większy otrzyma ryczałt. Wzrosła także wycena zabiegów chirurgii dziecięcej. Jak podawał Narodowy Fundusz Zdrowia średnio ryczałty w skali kraju wzrosły ok. 3 proc

Szpitale powiatowe apelują do ministra o pomoc, bo wpadają w coraz większe długi - czytaj tutaj>>

 

Minister: To dyrektor szpitala decyduje o płacach

Minister Szumowski podkreśla, że dyrektorzy mogą te dodatkowe środki przeznaczyć na wzrost kosztów, w tym wynagrodzeń dla personelu, zwłaszcza dla tych  grup, które nie dostały podwyżek. Do nich zalicza się nie tylko fizjoterapeutów, ale także diagnostów laboratoryjnych czy techników elektroradiologii.  - Nie możemy do tych grup zawodowych wystosować takich regulacji,  jak dla pielęgniarek czy lekarzy. Nie ma takiej prawnej możliwości - mówi Szumowski. - Odbyłem wiele spotkań z fizjoterapeutami. Przekazaliśmy te dodatkowe pieniądze dla szpitali, by  można je było także przeznaczyć na wzrosty kosztów płac - dodaje.

Minister zdrowia tłumaczy, że nigdy nie obiecywał, że przekaże znaczone pieniądze na wzrost wynagrodzeń konkretnie dla fizjoterapeutów, ale będzie przekazywał większe pieniądze dla szpitali z powodu wzrostu wycen świadczeń. Szumowski podkreślał, że wzrost nakładów w ochronie zdrowia musi być przeznaczony na poprawę dostępności do świadczeń dla pacjentów, ale także na kadry medyczne. 

- Ruchy płacowe powinni robić dyrektorzy jednostek. Oni są pracodawcami zatrudniającymi te grupy zawodowe - mówi Szumowski. - Ta poprawa warunków płacy i pracy jest niezbędna z punktu widzenia pacjenta. Gdyby nie one, za 5, 10 lat w systemie brakowałoby kadr medycznych w Polsce - dodaje.