Według rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, dyrektor może zdecydować o przejściu szkoły na zdalne lub hybrydowe nauczanie. Musi jednak uzyskać pozytywną opinię właściwego powiatowego inspektora sanitarnego oraz zgodę organu prowadzącego. 

Opinia poza kompetencjami Sanepidu 

W związku z rosnącą liczbą zachorowań wielu dyrektorów i część samorządów chce, by szkoły działały zdalnie, bo uważają, że ich dalsze funkcjonowanie nie jest bezpieczne dla uczniów i nauczycieli. Tymczasem uzyskanie pozytywnej opinii Sanepidu nie jest takie proste – przyjmuje się, że udzielana jest tylko w wyjątkowych sytuacjach. Co więcej, coraz bardziej przeciążone organy inspekcji sanitarnej, nie zawsze szybko reagują na prośby o wydanie opinii, a dyrektorzy są pozostawiani sami sobie

Czytaj w LEX: Nauczanie hybrydowe - zadania dyrektora i nauczycieli, czas pracy, wynagradzanie  >

Zarówno związkowcy, jak i organizacje zrzeszające dyrektorów, od początku mówiły, że będzie z tym problem i apelowały o zniesienie wymogu uzyskiwania opinii Sanepidu w kwestii przechodzenia na zdalne nauczanie. Przepis się nie zmienił, więc część dyrektorów zmuszona jest do jego ignorowania i ryzykowania poniesienia konsekwencji. Raczej niesłusznie. 

 


Przepisy są niejasne

Część prawników zwraca uwagę, że brak jest jednoznacznej podstawy w ustawach do wydawania przez organy sanitarne tego rodzaju decyzji. Podkreślają, że przepis o uzgadnianiu z Sanepidem zamknięcia szkoły, nie daje inspekcji prawa do wymuszenia prowadzenia placówki, jeśli dyrekcja podejmie decyzję o jej zamknięciu. Są też głosy, że odebranie władzom samorządowym tej kompetencji jako organom prowadzącym szkoły na rzecz sanepidu jest, nawet w warunkach epidemicznych, sprzeczne z konstytucyjną zasadą samodzielności samorządu terytorialnego i ustawami samorządowymi.  

Czytaj w LEX: Nauczanie hybrydowe w okresie częściowego zawieszenia zajęć w czasie epidemii – poradnik na przykładach >

 - Decydowanie o tym, czy przepis jest zgodny, czy niezgodny z Konstytucją nie leży w gestii dyrektora szkoły, może to uczynić ogólnie Trybunał Konstytucyjny lub sąd administracyjny w konkretnej sprawie – uważa prof. Hubert Izdebski. - Nie budzi natomiast wątpliwości, że organy Państwowej Inspekcji Sanitarnej mogą wydawać decyzje administracyjne, również w stosunku do organów samorządu terytorialnego i gdy wprowadzano te przepisy, nie wzbudziły one szczególnego poruszenia i nikt nie grał kartą samodzielności samorządu – komentuje. 

Prof. Anna Rakowska-Trela, konstytucjonalista z Uniwersytetu Łódzkiego uważa, że w tym przypadku niekoniecznie należy odnosić tę zasadę do kwestii wyłącznych uprawnień gmin do zamykania szkół. Jak podkreśla, sytuacja związana z pandemią nie dotyczy zwykłego ustawowego obowiązku prowadzenia szkół przez samorządy i należałoby ten problem traktować szerzej. - Chodzi tutaj o odpowiedzialność za zdrowie i życie obywateli, dzieci, nauczycieli, ale także osób, z którymi się stykają i samorząd sam nie powinien w tej sprawie podejmować decyzji – mówi. Jej zdaniem reakcja na ogólnopolskie, a nawet ogólnoświatowe zagrożenie epidemiologiczne przerasta zakres samodzielnych zadań samorządu terytorialnego. - Strategiczne decyzje związane z zapobieganiem rozprzestrzenianiu się wirusa powinny podejmować ograny rządowe. Powinny to robić oczywiście we właściwych formach prawnych. Zapewnianie bezpieczeństwa, w tym zdrowotnego, to sprawa polityki rządowej, nie samorządowej - uważa profesor.

Czytaj też: Na razie bez zmian w pracy szkół>>
 

Milczenie jest zgodą, sankcja byłaby nielegalna

Prof. Izdebski zwraca jednak uwagę na inną kwestię, która może być furtką dla dyrektora szkoły do podejmowania samodzielnej decyzji.  
- Rozporządzenie nie wskazuje ani formy wystąpienia dyrektora szkoły o opinię sanepidu, ani formy tej opinii. Zatem wydaje się, że warunek uzyskania pozytywnej opinii Sanepidu może być spełniony również, gdy dyrektor wystąpi o nią mailem i wskaże w nim termin, w którym przy braku opinii negatywnej będzie zmuszony przejść na zdalne nauczanie na zasadzie milczącej opinii pozytywnej. – tłumaczy. 

Czytaj w LEX: Nadzór pedagogiczny w roku szkolnym 2020/21  >

Wtóruje mu Robert Suwaj, profesor Politechniki Warszawskiej i adwokat w kancelarii Suwaj Zachariasz, który uważa, że dyrektorzy powinni podejmować próbę uzyskania opinii, jednak przy jej braku w rozsądnym terminie, decydować we własnym zakresie, gdyż odpowiadają za bezpieczeństwo uczniów i nauczycieli. Dodaje także, że za „samowolę” dyrektora nie może spotkać żadna kara

- Obowiązek wprowadzono rozporządzeniem, a takim aktem nie można nałożyć żadnych sankcji, więc ja nie widzę możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności dyrektora szkoły, który nie uzyskując opinii Inspekcji w niezbędnym czasie i zakresie zamyka szkołę. Raczej bym się skłaniał do tego, by odpowiedzialność ponosiła Inspekcja za brak wyrażenia opinii w sposób i zakresie adekwatnym do potrzeb – podkreśla. 

Czytaj w LEX: Procedura zawieszenia zajęć w szkole, przedszkolu, placówce ze względu na sytuację epidemiologiczną (COVID-19) >

Według radcy prawnego Macieja Sokołowskiego sprawa nie jest tak oczywista, uważa, że zawieszenie zajęć stacjonarnych bez zastosowania trybu określonego przepisami, czyli uzyskania pozytywnej opinii sanepidu i zgody organu prowadzącego, może zostać uznane za rażące naruszenie prawa.

- Oznaczać to może np. negatywny wpływ na uzyskiwaną przez dyrektora ocenę pracy, a nawet potencjalnie doprowadzić do odwołania dyrektora przez organ prowadzący. Przy rozpatrywaniu konsekwencji dla dyrektora w takiej sytuacji konieczne jest oczywiście wzięcie pod uwagę przyczyn działania dyrektora, sytuacji epidemiologicznej w regionie, braku możliwości uzyskania opinii sanepidu czy wręcz uzyskania opinii negatywnej. Na pewno doszukać się można w konkretnej sprawie wielu okoliczności uzasadniających decyzję dyrektora, w sytuacji gdyby doszło do takiego precedensowego wyciągania konsekwencji - tłumaczy.

A organy prowadzące same apelują o zniesienie konieczności uzyskiwania opinii sanepidu. Są zdania, że opinia Sanepidu nie powinna być wiążąca, a dyrektor z organem prowadzącym mógłby mieć całkowite prawo decydowania.

 


Samorządowcy: decyzje powinny zapadać na poziomie dyrektora i samorządu  

Według nich nieprecyzyjne przepisy, chociażby co do tego, że Sanepid wydaje jedynie opinię, powinny być zmienione. W praktyce może dochodzić do różnych sytuacji np. pozytywna decyzja dyrektora i organu prowadzącego, negatywna opinia Sanepidu. Kto wówczas ponosi odpowiedzialność, tym bardziej, że odpowiedzialność ta uregulowana jest także w przepisach karnych? Czy np. negatywnej decyzji dyrektora, który nie ma możliwości stworzenia systemu zastępstw i zachowania ciągłości nauczania, przy pozytywnej opinii Sanepidu.

Iwona Waszkiewicz, wiceprezydent Bydgoszczy mówi, że coraz częściej dochodzi obecnie do sytuacji, w których decyzja musi być podjęta przez dyrektora i organ prowadzący natychmiast, bez czekania na opinię Inspekcji. – Na przykład o 7 rano dowiadujemy się o uczniu z pozytywnym wynikiem testu na koronawirusa, kilku nauczycieli musi iść na kwarantannę, więc szkoła nie może wtedy pracować, bo zbyt wielu nauczycieli jest nieobecnych, i konieczne jest wprowadzenie zdalnej nauki dla wszystkich w tym dniu – wyjaśnia.  

Jej zdaniem w takich sytuacjach opinia Sanepidu jest zbędnym elementem procedury decydowania o nauce zdalnej, wydłuża ona czas i przeszkadza. – Powinien decydować dyrektor szkoły wraz z organem prowadzącym, również dlatego, że Sanepid nie ma kompetencji merytorycznych co do organizacji nauki w szkole, nie wie np. przy jakiej liczbie obecnych nauczycieli dyrektor jest w stanie prowadzić edukację – podkreśla. - Doszliśmy do takiego momentu w pandemii, że skoro nie są decyzje o zamknięciu szkół podjęte odgórnie, to powinny być zostawione do decydowania lokalnie – dodaje Iwona Waszkiewicz.  

Łukasz Machałowski, zastępca burmistrza Przasnysza przyznaje, że przepisy, które pozwalałyby rozwiązać problemy związane z koronawirusem w oświacie, nie są precyzyjne. Jak podkreśla, w mieście każdy dyrektor ma opracowany system reagowania na wypadek stwierdzonego zakażenia w szkole, w oddziale, procedury izolacji i przechodzenia w zdalny system nauki. - W każdym przypadku informowany jest Sanepid, a odpowiedź od tej instytucji przychodzi bardzo szybko. Rozumiem, że intencją projektodawców było to, aby dyrektor, jako najbardziej znający specyfikę danej szkoły, mógł podejmować decyzję – mówi wiceburmistrz.  

W praktyce samorządy nie chcą narażać się na odpowiedzialność i w zasadzie każdą decyzję konsultują z Sanepidem, także takie jak włączenie tężni solankowanej, włączenie fontanny czy odwołanie wydarzenia kulturalnego. - Szkoły obok szpitali są instytucjami najbardziej narażonymi na konsekwencje zakażeń, a system zastępstw może wkrótce nie wytrzymać dużej liczby zachorowań i kwarantanny, co będzie skutkowało problemami w funkcjonowaniu szkół – dodaje Łukasz Machałowski.