Nad usprawnieniem m.in. spraw frankowych pracuje Ministerstwo Sprawiedliwości. Jak mówiła w rozmowie z Prawo.pl dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, pełnomocniczka ministra sprawiedliwości do spraw ochrony konsumenta, zaplanowane zostały już działania krótko-, średnio- i długoterminowe. Te pierwsze to m.in. baza dla sędziów z zagadnieniami i orzeczeniami m.in. TSUE oraz digitalizacja akt. Resort chce stawiać na ugody, umożliwić wnoszenie pism przez portal informacyjny sądów, a docelowo przygotować e-sąd, czyli sąd działający całkowicie w sposób zdigitalizowany.

 

Co dla sądów oznacza uchwała frankowa SN?

W ocenie pełnomocników jednym ze skutków uchwały frankowej z 25 kwietnia będzie wzrost spraw frankowych w sądach. Na przyspieszenie raczej nie liczą.

- Czy ten impuls wpłynie na sędziów liniowych? Uważam, że powinien. Przyspieszy postępowania? Raczej nie, choć może uchwała ograniczy przeprowadzane czynności procesowe, zwłaszcza dowodowe. Trzeba selekcjonować (odsiewać) dowody: pomijać wnioski o biegłych (nie dawać się na nie nabrać), o świadków – nawet tych podpisanych na umowie czy pośredników kredytowych, ograniczyć dowody z dokumentów, zobowiązywać bank do wskazania kwot uiszczonych w wykonaniu umowy kredytu lub uznawać kwoty za niesporne, bo wynikające z dokumentu pochodzącego z banku. Może częściej orzekać na posiedzeniu niejawnym w trybie z art. 148[1] k.p.c., uznając, że wysłuchanie strony nie jest tożsame z wysłuchaniem pełnomocnika strony na rozprawie: „wnoszę i wywodzę jak dotychczas” - uważa Damian Nartowski, partner w kancelarii WN Legal Wątrobiński Nartowski.

Czytaj: Frankowa uchwała SN prokonsumencka - nie ma możliwości odfrankowienia >>

Marcin Szołajski, radca prawny z Szołajski Legal Group, zaznacza, że uchwała Sądu Najwyższego zmobilizuje jeszcze więcej frankowiczów do działania, bo jak dodaje, ponad 2/3 wszystkich umów kredytów frankowych (to jest około 500 tysięcy) jest nadal spłacanych i nie były dotychczas kwestionowane.

- W takich okolicznościach (ujednolicone orzecznictwo sądów powszechnych) frankowicze mają doskonałą sytuację wyjściową i mają pełne prawo do kwestionowania swoich umów kredytowych. Dotyczy to zarówno aktywnych umów kredytów, jak i kredytów spłaconych, gdzie mogą odzyskać nadpłatę. Dodatkową korzyścią wynikającą z uchwały jest także usprawnienie orzekania sądów w sprawach frankowych i tym samym skrócenie czasu oczekiwania na wyroki, bo sędziowie nie będą już mieli żadnych wątpliwości, jak rozstrzygać te spory sądowe - zaznacza.

Polecamy nagranie szkolenia: Postępowania dotyczące kredytów frankowych - aspekty proceduralne, nowela KPC, zabezpieczenie powództwa >

 

Wiele zależy od sędziego  

Dawid Woźniak, adwokat w Kancelarii Prawnej Bącal, Busiło, zaznacza, że nie wydaje mu się, by istniało proste rozwiązanie, które doprowadziłoby do usprawnienia postępowań w sprawach frankowych. - Na pewno warto tutaj zalecać ostrożność, gdyż zbyt duży zapał ukierunkowany na tego rodzaju usprawnienia – mimo dobrych intencji – może przynieść odwrotne efekty i skutkować uchyleniami wyroków. To zaś będzie nie usprawnienie, a kolejne opóźnienie w „dostarczeniu” sprawiedliwości - mówi. Co więcej, jak dodaje, posiadane przez sądy instrumenty, które znajdują się już w przepisach procedury, pozwalają na znaczące usprawnienie postępowania.

- Praktyka pokazuje, że są sędziowie, posiadający już wystarczającą orientację w tzw. sprawach frankowych, którzy umiejętnie korzystają z posiadanych instrumentów. Postępowanie znacznie może usprawnić treść pierwszego zobowiązania, wysyłanego przez sąd do pozwanego banku, tj. do złożenia odpowiedzi na pozew. Na tym etapie sąd może zobowiązać bank do szczegółowego ustosunkowania się do wysokości roszczeń i obliczeń, zaprezentowanych przez powoda pod rygorem ich przyznania, co np. wyklucza przeprowadzenie w sprawie dowodu z opinii biegłego. Sędziowie wystarczająco zorientowani w tej kategorii spraw pomijają również dowód z zeznań świadków, jeśli jest zgłaszany przez bank, co także usprawnia postępowanie. Od dawna widać, że te zeznania merytorycznie nie wnoszą do spraw kompletnie nic, a często wręcz potwierdzają racje kredytobiorców - mówi.

Polecamy nagranie szkolenia: Kredyty frankowe w praktyce - z uwzględnieniem wpływu ogłoszenia upadłości >

W ocenie mecenasa, po co tracić czas na ustalanie, że świadek nic nie pamięta, czy na potwierdzenie, że informacje o ryzyku kursowym przekazywane klientom były niekompletne lub że kryteria liczenia zdolności kredytowej preferowały wyraźnie kredyty indeksowane i denominowane? - Spotykam wśród sędziów rozumowanie, że nie można wykluczyć, że akurat ten świadek pamięta klientów i pouczał ich o ryzyku w sposób szerszy niż zwykle. Jednak trafnie wskazuje się też, że gdyby pracownik banku udzielił rzetelnej informacji o ryzyku kursowym, to umowa nie zostałaby podpisana w proponowanej formie. Na pewno w warunkach warszawskich najgorszym aktualnie wyborem jest przesłuchanie świadków na piśmie. Oceniam tę procedurę nie tylko jako fikcję, ale także rozwiązanie, które przedłuża sprawy znacznie bardziej niż zwykłe wezwanie świadków na rozprawę - zaznacza.

Czytaj też w LEX: Kwestionowanie umów kredytów frankowych o charakterze mieszanym (konsumencko-gospodarczym) >

Czytaj: Frankowa uchwała SN to żadna rewolucja, ale będzie miała wpływ na orzecznictwo >>

 

Warszawa kontra reszta frankowego świata

Joanna Wędrychowska, adwokat (Kancelaria Adwokacka Joanna Wędrychowska), zwraca uwagę na inną kwestie. Jak mówi, problemy frankowe trzeba rozdzielić na dwa rodzaje.

- Pierwszy to tzw. wydział frankowy w Warszawie (XXVIII Wydział Cywilny Sądu Okręgowego w Warszawie). W tym wydziale sprawy kończą się zazwyczaj na jednym terminie rozprawy, rzadko przesłuchuje się świadków banku, a jeśli już to na piśmie. Problem polega na tym, że na termin rozprawy czeka się w tym momencie nawet 2-3 lata od wniesienia pozwu. I tutaj niestety nic się nie zmieni, dopóki nie będzie więcej sędziów w tym wydziale, jak również asystentów sędziów, protokolantów i pracowników sekretariatu. Obecnie sędziowie mają referaty po 1800 spraw i nie ma w związku z tym szans na rozpatrywanie spraw w rozsądnym terminie - mówi.

Natomiast - jak dodaje - w innych sądach bywa różnie - sędziowie czasem sami wydłużają procesy, np. poprzez przesłuchiwanie świadków, którzy nie uczestniczyli w zawieraniu umowy kredytowej albo najpierw wysłuchują powodów informacyjnie, a potem kolejny raz przesłuchują ich w charakterze strony. - I tutaj mogłoby pomóc szkolenie sędziów i przedstawienie im chociażby wyciągów z orzecznictwa sądów apelacyjnych, gdzie mieliby potwierdzenie, że oddalanie wniosków dowodowych banków niewnoszących niczego do sprawy nie powoduje uchyleń wyroków. Natomiast tutaj również największa bariera to zbyt mała liczba sędziów w stosunku do potrzeb i długie oczekiwanie na wyznaczenie terminu rozprawy - zaznacza.

Zobacz też LEX News:

Roszczenia banku z unieważnionej umowy kredytu frankowego w świetle wyroku TSUE w sprawie C-520/21 >

Rogoziński Dawid, Roszczenia kredytobiorców ponad kwotę zapłaconych rat w świetle wyroku TSUE w sprawie C-520/21 >

 

Wydajny sędzia zasługuje na nagrodę   

Tomasz Konieczny, radca prawny i partner w Konieczny, Polak Partnerzy, uważa, że da się wiele zrobić, aby usprawnić nie tylko procesy frankowe, ale wszelkie inne postępowania także. - Powiem więcej – już dziś procedura daje sędziom możliwość szybkiego i sprawnego orzeczenia w sprawach, które – tak jak sprawy frankowe – zasadzają się praktycznie wyłącznie na ocenie dokumentów (w szczególności ocenie dowodu z umowy kredytu zawierającej klauzule abuzywne). To, że większość sędziów z tych możliwości nie korzysta, wynika już wyłącznie z ich nastawienia do pracy czy też starych przyzwyczajeń. Często pokutuje przekonanie i pewien zwyczaj, że sprawę należy rozpoznać na rozprawie, a najlepiej na kilku rozprawach, w tym wzywać strony, świadków, czasem dopuszczać dowód z opinii biegłego, słuchać biegłego w związku z zarzutami do jego opinii. Wszystko to tak naprawdę na nic, ponieważ finalnie i tak wyrok stwierdzający nieważność umowy kredytu nie opiera się na dowodach z zeznań świadków czy przesłuchania kredytobiorców, lecz na tym, że w umowie kredytu znajduje się określone postanowienie niedozwolone, a jego wpływ na byt umowy (jej nieważność) jest już oceną prawną - wskazuje.

Mecenas podsumowuje, że w polskiej procedurze cywilnej są możliwości, by pójść niejako na skróty (pomijać zbędne dowody, wydawać postanowienia i wyroki na posiedzeniach niejawnych). W jego ocenie brakuje jedynie dla sędziów motywacji (głownie finansowej) do ich stosowania. - Sprawni sędziowie nie są w żaden sposób premiowani ani wspierani dodatkowymi asystentami i sekretarzami. A ponieważ mają poczucie obowiązku, to przy tej ilości spraw i pracy zaczynają chorować, wnioskują o urlopy dla poratowania zdrowia itp. Uważam, że niesprawiedliwe też jest to, że etaty asystentów i sekretarzy rozdzielane są po równo. W efekcie sędzia niewydolny dysponuje dokładnie takim samym zespołem (powiedzmy sekretarz + połowa etatu asystenta), co sędzia ponadprzeciętnie wydajny. Jeśli w sądzie pojawią się kolejne etaty asystentów, to ponownie rozdzielane są po równo i w praktyce sędzia wydajny wydaje jeszcze więcej wyroków, zaś ten niewydajny nadal pracuje jak wcześniej - nie wydaje wyroków, więc asystent nie ma od niego za wiele pracy (praca asystentów skupia się w dużej mierze na przygotowywaniu projektów uzasadnień). Gdyby rozdzielać asystentów na podobnej zasadzie jak w biblijnej przypowieści o talentach, to sędzia niewydolny powinien mieć zabrany etat asystencki, który i tak niewiele daje w praktyce, a przekazać go sędziemu wydajnemu, który mając do dyspozycji kilku asystentów odwdzięczy się jeszcze większym „przerobem” spraw - podsumowuje.

Czytaj omówienie w LEX: Węgrzynowski Łukasz, Waloryzacja kredytu frankowego a dyrektywa 93/13. Omówienie postanowienia TS z dnia 11 grudnia 2023 r., C-756/22 (Bank Millenium) >

 

Za przewlekłość powinny być konsekwencje

Tomasz Konieczny uważa też, że w systemie brakuje nie tylko "marchewki, ale też kija". - Są sędziowie, w każdym niemal dużym sądzie okręgowym w Polsce, którzy jeszcze nie wydali żadnego wyroku w tego typu sprawach (mimo że mają ich dziesiątki czy setki w decernacie) lub wydali ich znikomą liczbę po kilku latach procedowania. Żaden z nich zapewne nie poniósł z tego tytułu negatywnych konsekwencji. W sektorze prywatnym (w kancelariach choćby) nieefektywny, niezorganizowany i powolnie pracujący prawnik nie ma co liczyć na wysokie wynagrodzenie czy nawet w ogóle pracę - podsumowuje.