Konferencja została podzielona na trzy panele eksperckie: prawo spółek, rynek giełdowy i inwestycje oraz prawo finansów i instrumentów finansowych. Jednym z istotniejszych tematów poruszanych w trakcie wystąpień było to, jak na przyszłość firm wpłyną regulacje w obszarze ESG, i jak będzie kształtować się odpowiedzialność za ewentualne niekompetentne wdrożenie polityk w tym zakresie. Odpowiedź na to pytanie wcale nie jest bowiem jednoznaczna.

Zarząd nie może spać spokojnie

Podczas swojego wystąpienia dr hab. Katarzyna Bilewska, profesor Uniwersytetu Warszawskiego, wyjaśniała, w jaki sposób regulacje ESG mogą wpłynąć na zmiany w odpowiedzialności zarządu. Ekspertka przypomniała o precedensowym pozwie złożonym w zeszłym roku przez Client Earth w Londynie, w którym po raz pierwszy pozwano Radę Dyrektorów firmy Shell za niewłaściwe zarządzanie ryzykiem klimatycznym. Co prawda został on ostatecznie oddalony – sąd stwierdził, że nie może zastępować rady w decyzjach korporacyjnych – nie zmienia to jednak faktu, że w przyszłości tego typu sprawy mogą zdarzać się częściej.

Czy tzw. pozwów klimatycznych powinni obawiać się polscy menedżerowie? Jak zaznaczyła prof. Bilewska, nie ma prostej odpowiedzi na to pytanie. Trzeba mieć jednak na uwadze, że za wszystkie ewentualne zaniedbania związane z wdrażaniem ESG będzie odpowiadać zarząd, i jest to odpowiedzialność całkiem realna. Po pierwsze, na gruncie regulacji kodeksu spółek handlowych odpowiedzialność będzie ciążyć na wszystkich członkach zarządu, nawet tych, które co do zasady nie odpowiadały bezpośrednio za wdrażanie polityki zrównoważonego rozwoju w firmie. Jest co prawda wyjątek – jeżeli dokonano podziału kompetencji w statucie firmy i odpowiednich wyłączeń, ale to jedyna taka możliwość.

Jak wskazała prof. Bilewska, w Polsce prawdopodobnie nie będzie powtórki ze sprawy Shella, nie oznacza to jednak, ze zarząd może spać spokojnie. Na gruncie polskich przepisów w grę może bowiem wchodzić ewentualna odpowiedzialność cywilna i karna. Może mieć ona zastosowanie, w sytuacji gdy zostanie udowodnione działanie na szkodę spółki albo konkretna szkoda finansowa – a tak może się zdarzyć na przykład, w momencie gdy dany organ nałoży na firmę kary za greenwashing (nazywany potocznie ekościemą). Mało prawdopodobne jest za to powództwo i takie rozstrzygnięcie sprawy, w której sąd nakaże, jak zarząd ma się zachować w danej sytuacji. Polityka prawa gospodarczego jest bowiem co do zasady taka, że sąd nie powinien kreować wewnętrznej polityki firmy, a sformułowanie nakazu wkraczałoby w newralgiczny obszar zarządzania. 

 

Dyrektywa CSDDD – wyzwanie dla ustawodawców i firm

Z kolei dr hab. Krzysztof Oplustil, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, wskazywał na praktyczne aspekty tzw. dyrektywy w sprawie należytej staranności (ang. Corporate Sustainability Due Diligence Directive, w skrócie: CSDDD). Dokument ma najprawdopodobniej zostać poddany głosowaniu w Parlamencie Europejskim jeszcze przed końcem kwietnia.

Czytaj też: Działalność firm odpowiedzialna... pod groźbą wysokich kar

Jak przypomniał prof. Oplustil, obecnie procedowany tekst uległ dość znacznym przekształceniom (niektórzy mówią wręcz, że „stracił przez to zęby”). Nie zmienia to jednak faktu, że po publikacji w Dzienniku Urzędowym UE firmy objęte regulacją będą musiały jak najszybciej podjąć kroki w kierunku dołożenia starań, by spełnić wszystkie wymogi. Będzie to też niewątpliwie wyzwanie dla krajowych ustawodawców, również polskiego. Otwarte pozostaje na razie pytanie, czy konieczne będzie przyjęcie całkowicie nowej ustawy, czy raczej zmiana obecnie obowiązujących. Potencjalnie problematyczne może też okazać się przeniesienie niektórych instytucji na grunt polskiej procedury cywilnej.