To, że frankowicz spłacił kredyt nie oznacza, że nie może wystąpić do sądu o unieważnienie umowy i odzyskać część pieniędzy.

- Każdą sprawę należy zbadać indywidualnie, a strategia i cele muszą być dostosowane do oczekiwań konkretnego klienta. Niemniej sprawy, w których kredyt jest spłacony dla wielu kredytobiorców wydają się jeszcze bardziej atrakcyjne. Wynika to z faktu, że wyliczenie całkowitych korzyści jest bardzo proste. Pożyczyłem 200 000 zł, oddałem 300 000 zł, do uzyskania mam 100 000 zł. Sytuacja jest więc jasna od samego początku - tłumaczy Mariusz Woźniak, radca prawny w Kancelarii Radców Prawnych Woźniak Jurkowski sp.k. Mariusz Woźniak.

Czytaj też: Bieg przedawnienia może być liczony tak samo dla frankowicza i dla banku

Po spłacie kredytu da się unieważnić umowę 

Zdaniem prawników kredytobiorcom, którzy spłacili już kredyt, wciąż opłaca się batalia sądowa z bankiem. W grę chodzą bowiem duże pieniądze. 

- Wchodzenie na drogę sądową z powództwem o unieważnienie, spłaconej już umowy kredytu frankowego jest równie skuteczne, jak w przypadku kredytów, które są nadal spłacane. Sądy orzekają o nieważności umów spłaconych kredytów frankowych, a kredytobiorcy odzyskują nadpłacone pieniądze - twierdzi Marcin Szołajski, radca prawny z Szołajski Legal Group.

Okazuje się bowiem, że spłata całkowita kredytu w przeszłości (nawet jeśli miała miejsce ponad 10 lat temu) nie stoi w żadnej mierze na przeszkodzie uznaniu przez sąd, że umowa kredytu była nieważna, a tym samym że należy się zwrot spełnionych w jej wykonaniu świadczeń nienależnych, a więc zarówno rat spłaty kredytu, innych kosztów, jak i samego kapitału. 

- Termin przedawnienia roszczeń kredytobiorcy będącego konsumentem, liczy się bowiem nie od całkowitej spłaty kredytu, lecz od momentu, w którym dowiedział się on o podstawie swoich roszczeń, czyli najczęściej od momentu udzielenia pełnomocnictwa procesowego i wystąpienia do banku z przedsądowym wezwaniem kwestionującym ważność umowy kredytu - mówi Tomasz Konieczny, radca prawny i partner w Konieczny, Polak Partnerzy.  

 

Jacek Czabański, Tomasz Konieczny, Mariusz Korpalski

Sprawdź  

To prosty pozew

Tego typu sprawy są bardzo proste. Wystarczy złożyć pozew, który  sprowadza się tylko do żądania pieniężnego polegającego na zwrocie różnicy (nadpłaty) między sumą rat i kosztów kredytu a kapitałem kredytu.

 Pozew w tego typu przypadkach jest zwykle poprzedzony nie tylko wezwaniem do zapłaty, ale też oświadczeniem o potrąceniu, dzięki czemu bank nie będzie mógł już dochodzić zwrotu kapitału kredytu, gdyż ta wierzytelność zostanie wygaszona na skutek wspomnianej kompensaty - wyjaśnia mec. Konieczny. 

Pozew nie powinien też zawierać żądania ustalenia nieważności umowy kredytu, ponieważ istnieje wysokie ryzyko oddalenia takiego żądania z uwagi na brak interesu prawnego (skoro nie spłaca się już rat, a hipoteka została wcześniej wykreślona).

- W konsekwencji jest to sprawa o zapłatę, w której sąd nie powinien nawet powoływać biegłego sądowego zważywszy na fakt, że obliczenie różnicy między sumą spłat a kapitałem kredytu, jest prostą matematyczną operacją nie wymagającą wiadomości specjalnych - podkreśla mec. Konieczny. 

Według niego również to, co się dzieje po prawomocnym wyroku, nie wymaga aż tyle zachodu, jak w przypadku „unieważnienia” czynnej umowy kredytu. Nie trzeba bowiem oczekiwać na wydanie zgody na wykreślenie hipoteki ani rozliczać poprzez porozumienie kompensacyjne czy oświadczenia pozostałych świadczeń, które nie były objęte wyrokiem ani też nie zachodzi ryzyko pozwu ze strony banku o zwrot kapitału kredytu (skoro ten został już wcześniej potrącony, a sam wyrok dotyczył wyłącznie nadwyżki ponad nominalny kapitał). Tego typu sprawy dotyczące kredytów spłaconych kończy po prostu przelew ze strony banku wykonujący prawomocny wyrok (rzadziej postępowanie egzekucyjne wszczęte na jego podstawie).

Najlepiej zilustruje to przykład:

Bank uruchomił w 2008 r. kredyt w wysokości 500 tys. zł, który został całkowicie spłacony przy okazji sprzedaży mieszkania przez kredytobiorców w 2017 roku. Suma spłat z uwzględnieniem całkowitej spłaty wyniosła 900 tys. zł. Kredytobiorcy mogą więc wezwać bank do zwrotu 900 tys. zł., a następnie dokonać potrącenia między ich wierzytelnością a roszczeniem banku w wysokości 500 tys. zł. Następnie kredytobiorcy mogą wystąpić do sądu z pozwem o zapłatę 400 tys. zł oraz o ustawowe odsetki za opóźnienie.

Jak rozliczyć się z bankiem

Rozliczenie z bankiem następuje w walucie, w której spłacało się kredyt. Dlatego jeśli część spłat była dokonywana bezpośrednio we frankach, to jej rozliczenie będzie  (w bardzo dużym uproszczeniu) według dzisiejszego kursu. Oznacza to, że dodatkowa korzyść może wynikać ze wzrostu kursu waluty.

- Spór w zakresie spłaconego kredytu zmniejsza ryzyka pozwu ze strony banku (lub niweczy jego argumentację). Istnieje bowiem możliwość dokonania potrącenia przez kredytobiorcę i dochodzenia jedynie nadwyżki ponad udzielony kapitał. Tym samym skoro kwota udzielonego kredytu jest rozliczona, to powództwo ze strony banku wydawałoby się oczywiście niezasadne - mówi mec. Mariusz Woźniak.

Nie widzi on dodatkowego ryzyka w tego rodzaju procesach, wręcz przeciwnie uważa, że są bardziej przejrzyste również z perspektywy kredytobiorcy.  - Jeśli miałbym szukać wad występowania do sądu przy spłaconych kredytach, to raczej myślałbym o ocenie opłacalności z perspektywy klienta przy bardzo małych kredytach. Pożyczyłem 45 000 zł, spłaciłem wcześniej i oddałem 55 000 zł, do uzyskania mam 10 000 zł. Taki wariant może być po prostu nieatrakcyjny dla konsumenta, jednak oceny takiej dokonuje klient - podkreśla. 

Sądy łaskawe dla frankowiczów

Orzecznictwo sądów jest przychylne frankowiczom. Bardzo często orzekają na ich korzyść. Przykładowo, Sąd Okręgowy Warszawa-Praga w Warszawie 21 czerwca 2022 r. orzekł o nieważności umowy kredytu zawartej z bankiem i zasądził na rzecz kredytobiorców całość objętej pozwem kwoty, wraz z odsetkami za opóźnienie. Orzeczenie SO potwierdził Sąd Apelacyjny w Warszawie w wyroku z 4 grudnia 2023 r., wydanym na skutek apelacji banku.  Kwota kredytu udzielonego kredytobiorcom wynosiła 361 808 zł, a sąd zasądził od banku 732.405 zł. Kredytobiorcy odzyskali nadpłatę (różnicę pomiędzy kwotą wpłaconych rat 732.405 zł a kwotą uzyskanego kredytu 361.808 zł) oraz odsetki za opóźnienie – prawie 60.000 zł, tj. łącznie ponad 430.000 złotych.

Z kolei wyrok Sądu Okręgowego w Legnicy z 23 lutego 2023 r. uprawomocnił się już w pierwszej instancji, gdyż bank nie wniósł apelacji. Kwota zaciągniętego kredytu wynosiła 234.110 zł. Frankowicz spłacił wcześniej kredyt z uwagi na sprzedaż mieszkania i zapłacona do banku suma rat wyniosła ponad 544.000 zł. SO zasądził nadpłatę w wysokości ponad 310.000 zł oraz odsetki ustawowe za opóźnienie.