Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny ukarał spółkę - właściciela sieci jedenastu aptek ogólnodostępnych karą pieniężną w wysokości 1 200 zł za naruszenie zakazu reklamy. Ustalił, że spółka prowadząca aptekę internetową przez okres kilku miesięcy zachęcała na swojej stronie do zamawiania medykamentów i ich odbioru w wybranej placówce, podając adresy i telefony aptek. Spółka odwołała się od tej decyzji twierdząc, że nie była to reklama, ale dozwolona prawem informacja o prowadzonych aptekach.
Komunikat ze strony zachęcał do kupna
Tej oceny nie podzielił jednak Główny Inspektor Farmaceutyczny. Jego zdaniem komunikat umieszczony na stronie spółki został tak sformułowany, aby zachęcić do zmawiania leków w e-aptece i odbierać w placówce stacjonarnej, dowolnie wybranej. Nie była to jedynie informacja o nowym sposobie dostawy, jak twierdziła spółka, ale przede wszystkim reklama jej działalności. Organ nie znalazł także podstaw do zmniejszenia nałożonej kary. Reklama dotyczyła całej sieci 11 aptek i była prowadzona w Internecie - powszechnie i szeroko dostępnym źródle informacji. Ponadto spółkę obciążał fakt uprzedniego skazania za podobne zachowanie.
Reklama może informować, ale nadal jest reklamą
Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Ten nie widział podstaw do zmiany decyzji. Przypomniał, że zgodnie z przepisami Prawa farmaceutycznego* zakazana jest jakiejkolwiek reklama aptek, punktów aptecznych oraz ich działalności (art. 94a ust. 1). Można jedynie informować o lokalizacji i godzinach pracy tych placówek. Z tego punktu widzenia, komunikat o treści "Nowość - odbiór w wybranej aptece. Już teraz możesz odebrać swoje zamówienie w wybranej aptece. Sprawdź, jakie to proste" stanowił przede wszystkim reklamę, a dopiero później informację. Świadczy o tym dobór użytych słów i zwrotów ("nowość" i "Sprawdź, jakie to proste"). W ten sposób spółka chciała zachęcić do zakupów w aptece internetowej, a nie poinformować o nowym sposobie dostawy. W szczególności nie był to komunikat informujący o kosztach przesyłki, terminie i sposobie dostawy, które apteka internetowa musi podawać na stronie internetowej. Sąd dodał, że decyzja organów nadzoru farmaceutycznego byłaby słuszna, choćby reklama okazałaby się nieskuteczna. Dla odpowiedzialności z tego tytułu liczy się złamanie zakazu, a nie efektywność reklamy. W ocenie sądu również wysokość kary jest adekwatna do stwierdzonego naruszenia.
Pojęcie reklamy jest niejednoznaczne
Spółka nie zgodziła się z tym rozstrzygnięciem. Podkreśliła, że ustawa w art. 94a nie definiuje pojęcia reklamy. Zatem dopóki o działaniu spółki nie wypowie się biegły z zakresu reklamy i marketingu, organy nadzoru farmaceutycznego nie powinny twierdzić, iż naruszyła przepisy dotyczące zakazu reklamy. Dodała, że komunikat ze strony internetowej wykroczył wprawdzie poza dopuszczalną informację o lokalizacji lub godzinach otwarcia apteki, ale nie musiało to przecież od razu stanowić niedozwolonej reklamy. Za reklamę należy uznać tylko takie działanie, które ma na celu, wyłącznie lub przede wszystkim, zachęcenie potencjalnych klientów do zakupu konkretnych towarów lub do skorzystania z określonych usług. A tak w tej sprawie nie było.
Więcej zachęty niż informacji
Inne zdanie miał na ten temat Naczelny Sąd Administracyjny, który oddalił skargę. Wyjaśnił, że dana wypowiedź jest reklamą, a nie informacją, gdy jej zasadniczym celem jest zachęta do nabycia towaru i tak też jest odbierana przez przeciętnego odbiorcę. Komunikat umieszczony na portalu apteki przekroczył zakres informacji, jaką ma obowiązek podawać podmiot prowadzący wysyłkową sprzedaż produktów leczniczych. Spółka wprost zachęcała do zakupu lekarstw ze strony apteki posługując się zwrotami "Nowość" oraz "Sprawdź, jakie to proste". Wprawdzie dodała informacje o adresach i telefonach prowadzonych przez siebie aptek, ale nie zmieniło to reklamowego wydźwięku całego komunikatu. Zamiarem spółki nie było zatem jedynie przekazanie potencjalnym klientom informacji o czasie pracy aptek, ale głównie chęć zareklamowania sieci aptek i nowoczesnej w przekonaniu spółki formy świadczenia usług aptecznych. Nie miało żadnego znaczenia, że efekt reklamy okazałby się niewspółmierny do oczekiwań.
Zakaz reklamy surowy, ale potrzebny
Sąd podkreślił, że zakaz reklamy aptek i ich działalności ogranicza swobodę działalności gospodarczej, ale jest zgodny z Konstytucją. Jego celem jest ochrona zdrowia ludzi, które może być zagrożone zarówno, gdy dostęp do leków jest ograniczony, jak też gdy jest zbyt łatwy. Nie da się ukryć, że sugestywna reklama zarówno leków, jak i aptek może prowadzić do nadużywania leków. Z tego też powodu obrót lekami jest reglamentowany przez państwo, a zakaz reklamy tej działalności gospodarczej ściśle przestrzegany. Bez wątpienia reklama leków i aptek nie zawsze ma na celu dobro klientów.
Wyrok NSA w Warszawie z 12 kwietnia 2018 r., sygn. II GSK 1737/16