Mimo zapowiedzi ministra Giertycha nie będzie w tym roku tańszych podręczników. Miało być taniej o połowę, potem o 15-20 proc., ostatecznie ceny podręczników nie spadły. Koszt wyprawienia dzieci do szkoły może być wyższy. Wiąże się to za zmianą kanonu lektur, które nie są uwzględnione w wydrukowanych już na ten rok podręcznikach. Może dojść do tego, że wydawcy będą musieli drukować dodatkowe opracowania i lektury, co oznacza, że nauka będzie jeszcze droższa.
Leszek Jaworski, polonista, członek Stowarzyszenia Innowatorów Edukacyjnych, wyjaśnia, że część podręczników do języka polskiego może okazać się niespójna z rozporządzeniem w sprawie lektur. Najpierw bowiem uchwalono ustawę określającą, że przez trzy lata nie wolno zmieniać podręczników, a dopiero potem zmieniono kanon lektur, co wymagałoby aktualizacji książek. Teoretycznie wydawcy powinni uzupełnić książki do języka polskiego o odpowiednie fragmenty wierszy czy prozy już do 1 września. W praktyce jest to niemożliwe, ponieważ rozporządzenie zostało podpisane dopiero 6 sierpnia.
Zdaniem wydawców, błędem było też wprowadzenie zmian w systemie dystrybucji podręczników dla najbiedniejszych. Dotychczas ministerstwo zbierało od szkół i samorządów informacje na temat liczby uczniów, którzy wymagają dofinansowania. Dane te trafiały do wydawców, którzy wysyłali odpowiednią liczbę podręczników, udzielając nawet 30 proc rabatów. System obejmował tylko uczniów pierwszych klas, teraz dotyczyć ma wszystkich. Rodzice sami muszą kupić komplet podręczników, a potem dostarczyć paragon dyrektorowi szkoły, który powinien zwrócić im część kosztów. Nie ma jednak żadnych rabatów. Rodzice kupują książki po normalnych cenach. W efekcie państwo nieracjonalnie wydaje więcej pieniędzy.
źródło: Gazeta Prawna, 8 sierpnia 2007 r.
Leszek Jaworski, polonista, członek Stowarzyszenia Innowatorów Edukacyjnych, wyjaśnia, że część podręczników do języka polskiego może okazać się niespójna z rozporządzeniem w sprawie lektur. Najpierw bowiem uchwalono ustawę określającą, że przez trzy lata nie wolno zmieniać podręczników, a dopiero potem zmieniono kanon lektur, co wymagałoby aktualizacji książek. Teoretycznie wydawcy powinni uzupełnić książki do języka polskiego o odpowiednie fragmenty wierszy czy prozy już do 1 września. W praktyce jest to niemożliwe, ponieważ rozporządzenie zostało podpisane dopiero 6 sierpnia.
Zdaniem wydawców, błędem było też wprowadzenie zmian w systemie dystrybucji podręczników dla najbiedniejszych. Dotychczas ministerstwo zbierało od szkół i samorządów informacje na temat liczby uczniów, którzy wymagają dofinansowania. Dane te trafiały do wydawców, którzy wysyłali odpowiednią liczbę podręczników, udzielając nawet 30 proc rabatów. System obejmował tylko uczniów pierwszych klas, teraz dotyczyć ma wszystkich. Rodzice sami muszą kupić komplet podręczników, a potem dostarczyć paragon dyrektorowi szkoły, który powinien zwrócić im część kosztów. Nie ma jednak żadnych rabatów. Rodzice kupują książki po normalnych cenach. W efekcie państwo nieracjonalnie wydaje więcej pieniędzy.
źródło: Gazeta Prawna, 8 sierpnia 2007 r.