Po dymisji wiceministra zdrowia Marcina Czecha za politykę lekową, ale także proces refundacji leków odpowiada teraz wiceminister zdrowia Maciej Miłkowski. Rozmawiamy z nim o tym, jakie zmiany będą na liście leków refundowanych obowiązującej od marca br., ale także o tym, co stanie się z projektem zmian w ustawie o farmaceutach oraz czy po Brexicie możemy mieć problem z dostępem do leków.

Agnieszka Pochrzęst-Motyczyńska: Na początku lutego przejął Pan kwestie związane z polityką lekową. Nadzoruje Pan departament polityki lekowej i farmacji ministerstwa zdrowia. Czy wcześniej zajmował się Pan lekami?
Maciej Miłkowski: Z lekami miałem do czynienia od dawna – czyli od roku 1998, gdzie byłem odpowiedzialny za współpracę z aptekami; pierwsze porozumienia negocjowałem i zawierałem w imieniu Mazowieckiej Regionalnej Kasy Chorych z Mazowiecką Okręgową Izbą Aptekarską. Później w szpitalach wprowadzałem systemy apteczne i nadzór nad zakupami leków. Wreszcie w Narodowym Funduszu Zdrowia nadzorowałem Departament Gospodarki Lekowej. Ukończyłem również studia MBA w zakresie oceny technologii medycznych w Wyższej Szkole Koźmińskiego.

W marcu ma się ukazać nowa lista leków refundowanych. Czy będą na niej jakieś nowości?

Lista jest prawie gotowa. Projekt będzie opublikowany w tym tygodniu. Mało będzie na niej nowości, bo analizujemy, ile wyniosło niedofinansowanie związane z programami lekowymi. Niektóre fundacje sygnalizowały, że w pewnych regionach w programach lekowych nie zwiększono finansowania. Analizujemy te doniesienia.

Fundacja Alivia podawała, że zaległości za świadczenia nielimitowane, głównie dotyczące onkologii, w całym kraju wyniosły 266 mln zł. To są tej wielkości zaległości?

Nie mamy jeszcze oficjalnych danych. Aktualnie trwa liczenie. W tym tygodniu dyrektorzy oddziałów NFZ zamknęli księgi rachunkowe i przygotowywany jest raport zbiorczy. Jeśli chodzi o świadczenia nielimitowe – płatności w ramach karty DILO są płacone na bieżąco w ramach podpisanych kontraktów, a jeśli wykonanie jest większe, to wówczas dyrektor oddziału zwiększa aneksem umowę do faktycznego wykonania.

Właśnie dyrektorzy na poziomie oddziałów zakończyli proces renegocjacji umów, a pozostałe niezapłacone świadczenia będą analizowane w najbliższym czasie już z budżetu roku bieżącego. Jedno jest pewne, że na listy leków weszły w ubiegłym roku nowe programy, np. na nowotwór płuca, a za tym, nie we wszystkich oddziałach, poszło istotne zwiększenie środków. Musimy sprawdzić, ile pieniędzy dołożyć szpitalom z tego powodu, aby pacjenci byli przyjmowani w miarę kwalifikacji do poszczególnych programów na bieżąco.


Szpitale podają leki i się zadłużają - czytaj tutaj>>

 

Szpitale narzekały, że kredytują leczenie tracąc płynność finansową. Podają leki w programach, a pieniędzy nie otrzymują lub dostają je kilka miesięcy później.

Czekam na ostateczną informację z oddziałów NFZ. Mam nadzieję, że w zakresie leków zostało zapłacone już wszystko.

W związku z tymi zaległościami nowych leków na marcowej liście nie będzie?

Mamy dobre informacje dla pacjentów, ale również dla płatnika. Rozmawiamy o wprowadzeniu na listę kolejnych leków biopodobnych, odpowiedników humiry, stosowanych w chorobach zapalnych. Od 1 stycznia tego roku wszedł na listę tylko jeden odpowiednik, a w sumie są cztery. Negocjacje w Komisji Ekonomicznej się skończyły. Podejmę w tej kwestio decyzję, która dla niektórych może być zaskoczeniem.

Dlaczego?

Jeśli możemy leczyć dobrze i tanio takim samym lekiem, to nie ma uzasadnienia, żebyśmy leczyli dwa razy drożej. Staramy się wynegocjować jak najlepsze ceny równoważące interesy obu stron z korzyścią dla pacjentów.

Jestem człowiekiem spoza branży farmaceutycznej. Myślę, że to będzie dużym plusem w negocjacjach. Nie znam firm farmaceutycznych. Dopiero teraz po kolei się z nimi spotykam. Uważam, że większość spraw powinno być rozwiązywanych w Komisji Ekonomicznej. Po to jest powołana ta Komisja, by wynegocjować dobre warunki cenowe dla naszego kraju.

Mechanizmy dzielenia ryzyka w ramach refundacji leków w świetle ustawy o refundacji leków, środków spożywczych specjalnego przeznaczenia żywieniowego oraz wyrobów medycznych - czytaj tutaj>>

Lista leków refundowanych to jedno, ale już byli u Pana farmaceuci, którzy apelują, by zająć się projektem nowelizacji ustawy o zawodzie farmaceuty, który daje im dodatkowe uprawnienia.

Trwają konsultacje wewnętrzne. Ten projekt został złożony 15 stycznia.  Aktualnie trwają prace nad Oceną Skutków Regulacji. Chcielibyśmy, by projekt trafił do konsultacji jeszcze w marcu.

 

Pana poprzednik wiceminister zdrowia Marcin Czech, wielokrotnie podkreślał, że ma już prawie gotową dużą nowelizację prawa farmaceutycznego. Czy ten projekt też trafi na ścieżkę legislacyjną w tej kadencji?

Będziemy chcieli uruchomić najważniejsze zmiany w zakresie nowelizacji prawa farmaceutycznego, ale również ważne i pilne jest zachowanie dostępu do leków po Brexicie.

Brexit może utrudnić dostęp do leków - czytaj tutaj>>

Prezes Urzędu Rejestracji Leków podawał, że zagrożonych może być ok. 20 procent leków, które są teraz sprzedawane na polskim rynku, bo pochodzą ze Zjednoczonego Królestwa. Wiele z nich to leki innowacyjne, które nie mają zamienników, stosowane np.: w onkologii i kardiologii. Ilu leków może po Brexicie zabraknąć?

Chciałbym uspokoić wszystkich, że sytuacja nie wygląda tak dramatycznie, jak to się opisuje. Wiele z tych leków jest wytwarzanych w różnych krajach UE, a nie tylko w Wielkiej Brytanii. Dodatkowo od kilku miesięcy podmioty odpowiedzialne, którym wydano decyzje refundacyjne, przenoszą swoje siedziby z Wielkiej Brytanii do innych krajów UE, tak by zapewnić ciągłość terapii lekami refundowanymi. Robimy wszystko, by zminimalizować ryzyko braku kontynuacji leczenia. Proszę jednak pamiętać, że tego typu decyzje, czy firma przeniesie siedzibę czy nie, należą wyłącznie do firm,  a skutki dotyczą całej UE, a nie tylko Polski.

Jeśli 30 marca 2019 roku Wielka Brytania wyjdzie z UE, produkty lecznicze wytwarzane w Zjednoczonym Królestwie będą traktowane jako pochodzące z państw trzecich i sprowadzane na teren Unii Europejskiej jako produkty importowane.

To oznacza, że będziemy mieć problem z lekami i produktami medycznymi, które mają miejsce wytwarzania w Wielkiej Brytanii. Będzie też problem wtedy, gdy podmiotem odpowiedzialnym jest firma w Wielkiej Brytanii, czyli tam ma swoją siedzibę przedsiębiorstwo, które uzyskało pozwolenie na dopuszczenie do obrotu produktu leczniczego.

Czasu mamy mało, dlatego ten temat jest teraz najważniejszy. Sprawdzamy, ile jest takich leków. Na grudniowej i styczniowej liście leków refundowanych już zmieniliśmy część leków na takie, które będą dostępne po Brexicie, ale nadal mamy pracujemy nad zapewnieniem dostępności do leków, dla których nie ma zamienników.

Ile jest takich produktów?

Wysłaliśmy w tej sprawie wnioski do konsultantów.

Jeśli będą mieć Państwo dane od konsultantów, to co później?

Prowadzimy rozmowy bilateralne w Wielką Brytanią. Większość brytyjskich firm założyła już swoje przedstawicielstwa w UE, tak by zapewnić ciągłość terapii lekami refundowanymi.