Zdalna nauka, mimo że samorządy i szkoły były po doświadczeniach wiosennych bardziej do niej przygotowane, wciąż powoduje problemy. Zdzisław Szczerbaciuk, prezes zarządu Polskiej Izby Gospodarczej Transportu Samochodowego i Spedycji podkreśla, że przedsiębiorcy transportowi realizujący przewozy szkolne ponoszą znaczne straty związane z brakiem realizacji przewozów szkolnych. Jak mówi, w transporcie publicznym regularnym około 85 proc. wszystkich pasażerów to dzieci i młodzież.

- Do tego dochodzi znaczna liczba - około tysiąc umów zawartych przez poszczególne gminy z przewoźnikami na przewozy zamknięte, w ramach których gmina organizuje przewóz wyłącznie uczniów, gdzie nie sprzedaje się biletów, bo mogą tam jeździć tylko dzieci szkolne – mówi. W Polsce gminy muszą zapewnić bezpłatny dowóz dzieci - przewozy zamknięte są jedną z opcji.

Czytaj w LEX: Wpływ epidemii koronawirusa na samorządy >

 


 

Redukcji etatów nie będzie

Puste szkoły to też oczywiście konieczność utrzymania etatów pracowników niepedagogicznych, ale nie wygląda na to, by zapowiadała się redukcja etatów. Tym bardziej, że przedszkola wciąż działają.

- Nie słyszałem, by szykowały się zwolnienia pracowników niepedagogicznych - wręcz przeciwnie, wielu dyrektorów skarżyło się na braki w tym zakresie, zwłaszcza przy rosnącej liczbie zachorowań - nie tylko na COVID-19, ale również choćby na grypę - mówi Prawo.pl Marek Pleśniar, dyrektor biura Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty. - Największe problemy występowały w najmłodszych klasach, gdzie trudniej jest utrzymywać dystans, a pracownicy niepedagogiczni są zaangażowani w pomoc uczniom - np. przy odprowadzaniu dzieci. Po przejściu szkół na pracę zdalną jest trochę lepiej, bo tych zachorowań jest mniej, natomiast ewentualna redukcja etatów nie jest ani możliwa ad hoc, ani potrzebna, bo przecież wciąż trzeba wykonywać prace porządkowe w budynkach szkolnych. Wciąż działają też przedszkola i zerówki. Tam pracowników niepedagogicznych brakuje, na co zwracają uwagę niektórzy dyrektorzy tych placówek, apelując do organów prowadzących o przekierowanie części pracowników - tłumaczy. Problemów z etatami pracowników niepedagogicznych nie odnotował też Związek Nauczycielstwa Polskiego.

Zobacz w LEX:

 Kalendarz zadań dyrektora - Listopad 2020 >

 Ważne terminy dla organów prowadzących - Listopad 2020 >

Jak tłumaczy Prawo.pl Marek Bąk, wójt gminy Jejkowice, trudno mówić o obniżeniu kosztów związanych z nauką zdalną. Kadra sprzątająca pracuje normalnie, jak cały personel szkół, bo mimo że w czasie pandemii oszczędności są szczególnie ważne, władze gminy nie chcą oszczędzać na pracownikach. - Staramy się, żeby wszystkie etaty były zachowane – podkreśla wójt. Jego zdaniem wskazane byłoby wsparcie finansowe, bo mimo pandemii samorządy ponoszą koszty pracownicze.

Czytaj w LEX: Dofinansowanie form doskonalenia zawodowego nauczycieli >

 

Niewielkie oszczędności, bo palić trzeba i tak

Niewielkie oszczędności są związane jedynie z energią, bo część nauczycieli prowadzi zajęcia zdalnie w domu, z kosztami opału czy wody.

Większość gmin ponosi koszty ogrzewania budynków szkół, bo znajdują się tam oprócz szkół podstawowych – również przedszkola. - Miesięcznie to kwota ok. 40 tys. zł, która jest tylko nieznacznie niższa niż w normalnych warunkach nauki stacjonarnej. Część z przedszkolem jest ogrzewana i oświetlana jak zazwyczaj, niewielkie oszczędności przynosi ograniczenie energii w części szkolnej, gdzie grzejniki są przykręcone i utrzymują temperaturę ok. 15 stopni – mówi Krzysztof Zieliński, wójt gminy Książki.

Jerzy Jaroń, wójt gminy Miastków Kościelny podkreśla, że we wszystkich szkołach na terenie gminy są prowadzone oddziały przedszkolne, więc ponoszone w czasie pandemii koszty niewiele różnią się od tych, które gmina ponosi zazwyczaj. Normalnie działa też stołówka szkolna, chociaż wydaje mniej posiłków.

Ponad połowa nauczycieli, ucząc zdalnie, korzysta ze sprzętu w szkołach, ze względu na szybkość łącza. - Koszty techniczne ponosimy więc na podobnym poziomie – mówi wójt. A oszczędności ocenia jako „drobne”.

 

Autobusy szkolne wożą powietrze

W gminie Miastków Kościelny dowożenie dzieci do szkół odbywa się, ale w ograniczonym zakresie - dla dzieci z zerówek i oddziałów przedszkolnych. Gmina ma zawartą umowę z przewoźnikiem autobusowym, korzysta z dofinansowania w ramach Funduszu Rozwoju Przewozów Autobusowych i dopłaty 3 zł do wozokilometra. - Przewoźnik realizuje te linię, w ramach umowy mogą autobusami jeździć mieszkańcy i – obecnie – dzieci przedszkolne – mówi wójt Jerzy Jaroń. Gmina finansuje koszty biletów miesięcznych, obecnie ich koszt jest niższy ze względu na zdalną naukę starszych dzieci i młodzieży.

Czytaj w LEX: Dowóz dzieci do szkół i przedszkoli - obowiązek gminy >

Gmina Książki zapłaciła z góry za bilety miesięczne dla uczniów na listopad i kosztów tych - 15 tys. zł zapłaconych wykonawcy przewozów – nie da się odzyskać – podkreśla wójt Krzysztof Zieliński.

W Jejkowicach dowóz dzieci do szkół odbywa się normalnie – gmina ma podpisaną umowę z Zarządem Transportu Zbiorowego w Rybniku dla dzieci ze szkół specjalnych, które działają w normalnym trybie.  

Jak podkreśla Zdzisław Szczerbaciuk, z powodu zdalnej nauki przedsiębiorcy zostali pozbawieni ok. 80-85 proc. przychodów. – Jeśli nie dostaną pomocy publicznej, to niestety skończy się to tym, że większość kraju będzie białą plamą komunikacyjną, teraz grozi nam następnych kilka miesięcy przestoju, co spowoduje, że ta gałąź gospodarki padnie – podkreśla. Obecnie na rynku działa w całym kraju ok. 1800 przedsiębiorców prowadzących usługi przewozowe, a ok. 30 tys. autobusów jeździ w ramach ich firm. Pomoc rządową dostała tylko część przedsiębiorców.

Zaznacza też, że już obecnie dzieci są wożone starymi autobusami, które wkrótce staną się złomem, bo nie będzie za co ich remontować, ani kupić nowych wozów. Tymczasem gminy nie płacą, bo przewozy nie są realizowane, a przykładowo koszt amortyzacji autobusu to ok. 10 zł przy przejazdach mniej niż 100 km dziennie. A te koszty ciągle rosną.

Sprawdź w LEX: Czy gmina ma obowiązek dowozić dzieci 5 i 6 letnie do przedszkoli niesamorządowych? >

 

Potrzeby są, mimo starań gmin

Podczas nauki zdalnej w Szkole Podstawowej w Książkach uczniowie oraz nauczyciele korzystają z e-dziennika oraz aplikacji Teams. Uczniowie, którzy nie posiadają komputerów, mieli możliwość wypożyczenia laptopów ze szkoły. Wójt zaopatrzył szkołę w 60 laptopów ramach dofinansowania zewnętrznego. (Z Programu Operacyjnego Polska Cyfrowa na lata 2014-2020 projekt grantowy pn. „Zdalna Szkoła  - wsparcie Ogólnopolskiej Sieci Edukacyjnej w systemie kształcenia zdalnego” gmina zakupiła 43 laptopy, w drugiej edycji Programu „zdalna Szkoła plus” zakupiono kolejnych 17 szt. wraz z oprogramowaniem). 

Młodzież trzeba uczyć samodzielności i korzystania z technologii>>

 

Jednak zdaniem Marka Bąka, Ministerstwo Edukacji Narodowej niedostatecznie przygotowało samorządy i szkoły na drugą falę pandemii. – Przydałaby się wspólna platforma do nauki zdalnej – obecnie nauczyciele korzystają z różnego oprogramowania – mówi.

Czytaj w LEX:  Praca zdalna a nauczanie zdalne - poradnik na przykładach >

Wójt Jerzy Jaroń, który jest nauczycielem, zauważa, że funkcjonowanie w ramach nauki zdalnej jest mniej skuteczne niż nauka w szkole, przyczyny leżą m.in. po stronie technicznej, łączy, sprzętu komputerowego, który niejednokrotnie sprawia kłopot. Problem jest też po stronie niektórych nauczycieli, którzy mają trudności w przekazaniu wiedzy i sprawdzaniu wiedzy uczniów klas starszych szkoły podstawowej, a także braku zaangażowania niektórych uczniów.

Zdaniem wójta pandemia bezpośrednio nieznacznie wpływa na budżet oświaty w gminie. Jak jednak podkreśla, przy spadku dochodów gmin przełoży się na słabszą kondycję finansową. - Zwłaszcza te gminy, które „żyją z subwencji”, tak jak my. Przy tym poziomie finansowania oświaty, mimo że zlikwidowałem dwie szkoły, nadal bardzo dużo dopłacamy do szkolnictwa – tłumaczy Jerzy Jaroń.