Dyrektor szkoły przyjechała służbowo na szkolenie kadry kierowniczej szkół podstawowych z powiatu. Szkolenie odbywało się na terenie Samorządowego Zespołu Szkół Ogólnokształcących. Wcześniej organizowane było w jednej z sal lekcyjnych, tym razem zorganizowano je na sali obok hali gimnastycznej, w innej części budynku.

 

Wypadek podczas zajęć wychowania fizycznego - konsekwencje nauczyciela>>

 

 

Poszkodowana kobieta przybyła na miejsce już po rozpoczęciu szkolenia. Idąc szerokim korytarzem, gdzie uczniowie podczas lekcji grali w unihokeja, w pewnym momencie przechodząc w pobliżu bramki została przez przypadek uderzona przez jednego z uczniów kijem do gry. Poczuła ból prawego oka, straciła orientację, oko zaczęło krwawić.

 

 

 

W szpitalu rozpoznano u niej m.in. stłuczenie gałki ocznej i tkanek oczodołu z wylewem krwi do komory i jaskrę pourazową. Mimo, że przeszła dwie operacje lekarze stwierdzili, że skutki urazu są nieodwracalne. Uszkodzonego oka nie da się uratować.

 

Zdaniem miasta nie było żadnych zaniedbań

Zdarzenie zakwalifikowano, jako wypadek przy pracy. Poszkodowana otrzymała 19 tys. zł odszkodowania. Z uwagi na stan zdrowia nie mogła wrócić do pracy. Obecnie jest na rencie. W związku z doznaną w wypadku szkodą zgłosiła roszczenia do ubezpieczycieli miasta, z którymi ten miał zawarte umowy ubezpieczenia, w tym umowę ubezpieczenia OC. Ubezpieczyciele odmówili poszkodowanej wypłaty odszkodowania. Skierowała więc roszczenia bezpośrednio do miasta, jako organu prowadzącego szkołę.

 

 

 

Miasto nie uznało odpowiedzialności za wypadek. Wskazywało, że nie było żadnych zaniedbań ani ze strony gminy, ani jej jednostki organizacyjnej, ani też konkretnej osoby fizycznej. Powódka uległa nieszczęśliwemu wypadkowi na skutek nadzwyczajnego splotu okoliczności, których nie można uznać za pozostające w adekwatnym związku przyczynowym z działalnością pozwanego.

 

Rażące zaniedbania w zakresie organizacji szkolenia

Sąd Okręgowy w Piotrkowie Trybunalskim uznał, że gmina odpowiada za wypadek na podstawie art. 417 par 1 Kodeksu Cywilnego. Sąd stwierdził, że dyrektor szkoły dopuściła się kardynalnych i rażących zaniedbań w zakresie organizacji szkolenia. Nie zapewniła bowiem takiej organizacji, aby umożliwić każdemu z uczestników bezpieczne dotarcie do sali, w której odbywało się szkolenie.

 

Sąd wskazał, że kardynalnym błędem świadczącym o niedochowaniu należytej staranności jest wydanie przez dyrektora szkoły polecenia nauczycielowi prowadzącemu zajęcia wychowania fizycznego na sali gimnastycznej, aby przeniósł się z grupą uczniów grających w unihokeja na korytarz. Dyrektor szkoły miała świadomość, iż ten korytarz ( o wymiarach 6x46 m) jest ciągiem komunikacyjnym, którym mogą przemieszczać się jeszcze inni uczestnicy szkolenia.

 

Fakt, iż polecenie to zostało wydane już 10 minut po rozpoczęciu spotkania, nie dawał organizatorowi pewności, że wszyscy uczestnicy już dotarli na miejsce, że nikt się nie spóźni. Dyrektor nie miała takiej wiedzy. Zatem podejmując taką decyzję winna uprzedzić podległych sobie pracowników szkoły, tj. woźną dyżurującą przy wejściu do szkoły, ewentualnie pracownika gospodarczego, o tym, że na korytarzu prowadzącym do sali, gdzie odbywa się szkolenie, trwa lekcja w-f i wydać polecenie, że w przypadku, gdy pojawi się uczestnik szkolenia, winni poinformować o tym nauczyciela prowadzącego lekcję na korytarzu, który powinien zatrzymać grę, aby umożliwić bezpieczne przejście przez korytarz. Także nauczycielka wychowania fizycznego prowadząca lekcję na korytarzu winna być uprzedzona przez dyrektora o tym, że może jakiś spóźniony uczestnik szkolenia zmierzać do sali.

 

Dyrektor powinna przewidzieć zagrożenia

Sąd podkreślił, że zaniedbanie jest tym bardziej rażące, iż dyrektor miała wiedzę, jakie ćwiczenia na lekcji w-f są prowadzone, gdyż gra w unihokeja została rozpoczęta jeszcze w sali gimnastycznej. Powinna mieć świadomość, iż rozpędzona grupa chłopców grająca w taką grę może stanowić zagrożenie dla osoby, która niespodziewanie pojawi się na korytarzu. Istotnym jest także sam kształt korytarza, który uniemożliwiał wcześniejsze zauważenie przez podążających korytarzem zajęć sportowych. Dopiero po wyjściu zza rogu innego korytarza, można było dostrzec, co dzieje się na tym korytarzu.

 

Sąd wskazał jednocześnie, że fakt, iż do wypadku doszło na skutek zachowania niepełnoletniego ucznia uczestniczącego w tej grze, nie może rodzić żadnych podstaw odpowiedzialności ani ucznia ani sprawującego nad nim nadzór nauczyciela.

 

Gmina zapłaci za krzywdę i cierpienia

Bez znaczenia jest też, jak wynika z prywatnej opinii specjalisty ds. BHP, że korytarz, na którym doszło do wypadku, spełniał wszystkie wymogi w zakresie bezpieczeństwa i higieny, a także to, iż sprzęt, jakim posługiwała się młodzież w czasie gry miał wszystkie wymagane atesty. Zaniedbania dające podstawę przypisania odpowiedzialności deliktowej miastu wynikając bowiem z kardynalnych i rażących zaniedbań w zakresie organizacji szkolenia, a nie prowadzenia lekcji wychowania fizycznego.

 

 

 

Sąd wziął pod uwagę, że poszkodowana doznała 55 procentowego uszczerbku na zdrowiu, z czego 53 proc. to uraz o charakterze okulistycznym, a 2 proc. psychicznym. A także zakres cierpień fizycznych, jak i psychicznych, oraz nieodwracalny charakter urazu i zasądził od miasta na rzecz poszkodowanej 157 tys. zł zadośćuczynienia i 23 tys. zł odszkodowania.

 

Wyrok Sądu Okręgowego w Piotrkowie Trybunalskim z 20 marca 2020 r. sygn. IC 1498/17