- Dyrektorzy szkół, w wielu przypadkach negatywnie nastawieni do związku czy do tej formy protestu, mogą to traktować jako rodzaj naruszenia dyscypliny pracy. W momencie, kiedy wchodzimy w uchwałę Zarządu Głównego ZNP i realizujemy cele wynikające z ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych, wtedy - naszym zdaniem - nie mamy powodów do tego, aby którykolwiek z nauczycieli był karany za to, że bierze udział w proteście - mówił prezes ZNP, Sławomir Broniarz. Dodał, że w szkołach, gdzie nie ma tego rodzaju obaw, bezterminowy protest może się zacząć we wtorek.

Strajk często popierany przez uczniów, rzadziej przez ich rodziców>>

 

Tylko konieczne czynności

Ruszyła akcja informacyjna dotycząca protestu - szefów zakładowych organizacji związkowych poinformowano, jakie zadania nauczyciel ma obowiązek wykonywać, a z czego może zrezygnować bez ponoszenia odpowiedzialności dyscyplinarnej.

We wrześniu br. ZNP zapytał w ankiecie o to, w jaki sposób – po kwietniowym strajku – nauczyciele chcą walczyć o podniesienie nakładów na oświatę i o podwyżki wynagrodzeń - 55,3 proc. respondentów opowiedziało się „za niewykonywaniem pozastatutowych zadań w swojej szkole/przedszkolu/placówce”. Za wznowieniem strajku ogólnopolskiego było natomiast 18,6 proc. respondentów.

 

Do obowiązków nauczycieli - jak wskazują związkowcy - nie należy:

  • bezpłatne prowadzenie kół zainteresowań, 
  • sobotnie wyjazdy na konkursy z uczniami, pisanie i koordynowanie „projektów unijnych”, 
  • sporządzanie inwentaryzacyjnego spisu z natury.

 

- Strajk ma na celu uzmysłowienie rządzącym, organom prowadzącym i rodzicom, którzy wychodzą z założenia, że nauczyciele są zobowiązani wykonywać swoją pracę 24 godziny na dobę, że tak nie jest. My też mamy określony wymiar czasu pracy - podkreślił szef ZNP.


 

 

Strajk bezterminowy

Związkowcy nie określają do kiedy potrwa akcja protestacyjna - mają zamiar protestować do osiągnięcia porozumienia z rządzącymi.
- 22 października Zarząd Główny ZNP podejmie uchwałę o projekcie obywatelskim. Pójdziemy do nowo wybranego Sejmu i poprzez tryb procedowania sejmowego będziemy chcieli zwiększyć poziom wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli - zapowiedział Broniarz.

 

 

 

Związek Nauczycielstwa Polskiego zażąda od Ministra Edukacji Narodowej podjęcia rozmów na temat wprowadzenia rozwiązań:

  •     gwarantujących nauczycielom i innym pracownikom pedagogicznym wynagrodzenie za pracę powyżej 40 godzin tygodniowo (w tym podczas wycieczek i tzw. zielonych szkół),
  •     zapewniających nauczycielom i innym pracownikom pedagogicznym minimalne dobowe i tygodniowe okresy odpoczynku.

 

Pensja powiązana ze średnim wynagrodzeniem

Związek Nauczycielstwa Polskiego postulował, by wynagrodzenie pedagogów było w większym stopniu skorelowane z pensjami w gospodarce narodowej.  Takie zapisy mają znaleźć się w przygotowywanym przez nich obywatelskim projekcie, choć konkrety nie są jeszcze do końca znane. Jak mówił Prawo.pl Krzysztof Baszczyński, wiceprezes ZNP, jednym z pomysłów jest, by wynagrodzenie nauczyciela dyplomowanego wynosiło tyle, co średnia krajowa. Oczywiście byłaby to "czysta" pensja, oprócz tego nauczyciel mógłby liczyć na dodatki. Tłumaczy też, że związkowcy nie chcą raczej rezygnować z określania średnich wynagrodzeń w Karcie Nauczyciela, bo jest koncepcja przydatna z punktu widzenia rozliczeń z samorządami.

 

 

 

Wynagrodzenia z budżetu państwa

Związkowcy chcą też, by pensje pedagogów finansowano z dotacji, taki projekt już jest w Sejmie. Głosił on, że środki przeznaczone na średnie wynagrodzenia nauczycieli szkół, przedszkoli i innych placówek oświatowo-wychowawczych wraz z pochodnymi, odpisem na fundusz socjalny - gwarantowane były przez państwo w budżecie i przekazywane samorządom w formie dotacji celowej. Samorządy nadal będą otrzymywać subwencję na realizację pozostałych zadań oświatowych.

 

Obecnie - według danych GUS nauczyciele to jedna z najgorzej wynagradzanych profesji wśród specjalistów, których wynagrodzenie jest o 22,9 proc. wyższe od średniego. – W przypadku nauczycieli ten współczynnik wynosi od 95,7 do 101,9 proc. przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce.