-  Dzisiaj podejmiemy decyzję, że wyższe klasy szkół podstawowych będą podlegały nauczaniu zdalnemu bądź hybrydowemu - powiedział premier Mateusz Morawiecki. Stacjonarnie uczyć się więc będą tylko najmłodsi - w przedszkolach i pierwszych klasach podstawówki, bo szkoły średnie już od poniedziałku pracują zdalnie lub hybrydowo.

 

Dyrektor sam nie zdecyduje o zdalnym nauczaniu

Według rozporządzenia w sprawie bezpieczeństwa i higieny w publicznych i niepublicznych szkołach i placówkach, dyrektor może zdecydować o przejściu szkoły na zdalne lub hybrydowe nauczanie. Musi jednak uzyskać pozytywną opinię właściwego powiatowego inspektora sanitarnego oraz zgodę organu prowadzącego. Mimo pogarszającej się sytuacji epidemicznej, nie jest to takie proste. Zwłaszcza że kontakt z Sanepidem bywa utrudniony.

Organizacje zrzeszające nauczycieli i dyrektorów szkół apelują, by dyrektor miał swobodę w tym zakresie. Jednak nawet po przejściu szkół ponadpodstawowym na edukację zdalną lub hybrydową przepis w tej sprawie nie zmienił się ani na jotę i dyrektorzy podstawówek muszą się do niego stosować. Część dyrektorów zmuszona jest do jego ignorowania i ryzykowania poniesienia konsekwencji.

 
 

Narażenie nauczycieli i uczniów

Według Związku Nauczycielstwa Polskiego przepis powinien zniknąć i to dyrektor powinien podejmować decyzję w tej sprawie. Wnioski w tej sprawie związkowcy składali już kilkakrotnie, apelując o jednolitą platformę cyfrową do prowadzenia edukacji zdalnej, zapewnienie sprzętu do edukacji zdalnej, a także możliwość wprowadzania przez dyrektorów szkół nauki hybrydowej lub zdalnej bez zgody Sanepidu. - Nie może być tak, że szkoła ma na swoim terenie ucznia lub nauczyciela, który ma objawy koronawirusowe i czeka kilka dni na decyzję Sanepidu  – uważa Sławomir Broniarz, prezes ZNP. - Chcemy, żeby premier zobowiązał ministerstwo edukacji do tych działań i bezpośrednio nadzorował pracę resortu w tym zakresie, jednocześnie biorąc pod uwagę, że każde opóźnienie ze strony MEN rzutuje na jakość edukacji i odbiór tego procesu – mówił.

 

Szkoły nie są przystosowane

Podobnego zdania jest Ogólnopolskie Stowarzyszenie Kadry Kierowniczej Oświaty. - Według Marka Pleśniara, dyrektora biura OSKKO, decyzja o zmianie sposobu nauczania w danej szkole powinna należeć do dyrektora. Ewentualnie od uzyskania zgody rady rodziców, na pewno jednak decydującego głosu nie powinien mieć przeciążony Sanepid. Tłumaczył, że stacje inspekcji odpisują dyrektorom, że nie ma podstaw, żeby zamknąć szkołę, bo to, że uczeń czy nauczyciel poszedł na kwarantannę, nic jeszcze nie znaczy. Co więcej, w tej chwili, zanim uda się dyrektorom skontaktować z Sanepidem, mija co najmniej doba.

Podkreślał, że wiele szkół podstawowych nie jest odpowiednio przystosowanych, by zapewnić bezpieczeństwo uczniom, jak choćby te w Krakowie zlokalizowane w starych budynkach, gdzie nie ma szerokich korytarzy. W takiej sytuacji to dyrektor wie najlepiej, czy jest w stanie zapewnić uczniom i nauczycielom bezpieczeństwo.

 

Problem z zasiłkiem dla rodziców

Czasem jednak opinia Sanepidu jest pozytywna. Coraz więcej szkół podstawowych przechodzi na inny tryb niż praca stacjonarna - na taki system nauczania przeszło m.in. 66 podstawówek i przedszkoli w woj. świętokrzyskim. W trybie hybrydowym od środy pracować będą wszystkie szkoły w Sopocie.  Do szkół pójdą uczniowie klas I-III, a uczniowie pozostałych klas będą uczyć się zdalnie.

Sam rząd zapewnia, że rozważy opcję zamykania szkół podstawowych i przedszkoli w ostateczności, ponieważ miałoby to destrukcyjny wpływ na rynek pracy i budżet. Rodzice, zwłaszcza małych dzieci, musieliby zostać z nimi w domu. Państwo natomiast wypłacałoby im zasiłek. W poprzednim roku szkolnym przysługiwał on osobom, które opiekowały się dziećmi, które nie ukończyły 10. roku życia. Świadczenie było wypłacane do 26 lipca. 

Nie oznacza to, że rodzic, który nie może posłać dziecka do podstawówki lub przedszkola jest pozbawiony prawa świadczenia. Może się o nie starać na zasadach ogólnych - zasiłek przysługuje ubezpieczonemu rodzicowi dziecka do lat 8 przez łączny okres 60 dni w roku. Wynosi 80 proc. wynagrodzenia i wypłacany jest za każdy dzień, w którym sprawowana jest opieka, również za dni ustawowo wolne od pracy.