- Większość nauczycieli ocenia, że po strajku i reformie w oświacie jest gorzej - mówił Mirosław Sielatycki,  zastępca dyrektora Biura Edukacji Urzędu m. st. Warszawy, podczas VI Kongresu Edukacja i Rozwój, zorganizowanego przez Wolters Kluwer. Ostatnie wydarzenia w oświacie zintensyfikowały negatywne zjawiska, takie jak braki kadrowe w oświacie, rezygnacja doświadczonych pedagogów z pracy, dojazdy, podziały i spory kompetencyjne.

Dyrektor w czasie strajku między młotem a kowadłem>>

 

Wojna informacyjna w czasie strajku nauczycieli

Większość, bo aż 91 proc., z 1532 dyrektorów i wicedyrektorów placówek publicznych oraz 1543 niepublicznych w Warszawie to kobiety. Dominują osoby dojrzałe, po 50 roku życia. Strukturalne zmiany w oświacie sprawiły, że wielu dyrektorów odeszło z zawodu, część nie kończąc nawet już rozpoczętej kadencji, co - jak podkreślił prelegent - jest stosunkowo nowym zjawiskiem. Podobnie jak fakt, że to uczniowie martwią się teraz o to, czy znajdą nauczycieli, bo szkoły nie mają kogo zatrudniać.

 

 

-  Wracamy trochę do czasów, gdy można zacząć pracę bez przygotowania, co ma oczywiście zalety, ale swoje wady - mówił Mirosław Sielatycki. Dyrektorzy muszą w coraz większym stopniu mierzyć się z takimi problemami jak hejt, fake newsy, czy "alternatywne fakty" - strajk pedagogów spowodował regularną wojnę informacyjną. Według prelegenta jej przykładem są komunikaty, w których MEN jedynie w pozytywnym świetle przedstawiał zarobki nauczycieli, rzekome wpisy zrozpaczonych uczniów w mediach społecznościowych oraz łamiące prawo i sprzeczne polecenia - jak choćby to o konieczności wpisywania danych strajkujących pedagogów do SIO

 

Strajk sytuacją kryzysową

Pomysły na radzenie sobie ze skutkami strajku, zwłaszcza z podziałami w zespole przedstawił natomiast Tomasz Garstka, psycholog, szkoleniowiec, autor książki „Psychopedagogiczne mity. Jak zachować naukowy sceptycyzm w edukacji i wychowaniu” . 
Strajk można uznać za sytuację kryzysową, bo świadczy o pewnym kryzysie społecznym, jest to sytuacja ostateczna. Zwłaszcza, że dotychczasowe sposoby radzenia sobie z problemem zawiodły - mówił. Zgodził się też z tym, że strajk traktowany był jako pole walki informacyjnej. - Pewne stacje pokazywały entuzjazm, poparcie dla nauczycieli. Inne stacje pokazywały zupełnie przeciwny obraz - mówił.

Emocje podsycało traktowanie strajku jako konfliktu wartości - pomiędzy dobrem ucznia a dobrem nauczyciela, który w teorii powinien robić wszystko, by nie zaszkodzić podopiecznym. - Takie granie na poczuciu winy jest manipulowaniem konfliktem wartości. Strajk włoski może się wydawać, że jest łagodniejszą formą, ale z punktu widzenia podziałów w zespole, to jest coś, co może budzić bardzo duże kontrowersje - mówił Tomasz Garstka.

 

Mediacje lub pomoc z zewnątrz

Choć prelegent podkreślił, że nie ma uniwersalnej metody, by poradzić sobie z konfliktem w zespole, to jest kilka sposobów, by załagodzić sytuację. - Dyrektor może wejść w rolę mediatora, ujawnić konflikty w pracy. Ma to sens, gdy jest pewna równowaga sił. Jeżeli jest jakaś grupa mała, wykluczona, to mediacje mogą być mało skuteczne, bo obu stronom nie zależy w równym stopniu na porozumieniu - mówił Tomasz Garstka. Dodał, że gdy równowagi nie ma, warto spróbować porozmawiać indywidualnie z członkami zespołu tak, aby sami zadbali o to, by atmosfera w pracy była do zniesienia. Potem warto sprawdzić, czy rozmowa pomogła oraz spotkać się z całym zespołem i pochwalić postępy.

- Dyrektor musi zachować życzliwość, obiektywizm i neutralność. Konieczne jest też, by dać każdemu szansę na wypowiedzenie swoich postulatów, uznając, że ludzie mają swoją perspektywę w patrzeniu na rzeczywistość.  Warto poprosić o pomoc i zwrócić się do kryzysowych interwentów - tłumaczył Tomasz Garstka.