Według statystyk rośnie liczba dzieci dotkniętych zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Według danych Autism Europe autyzm ma ok. 5 mln osób w Unii Europejskiej. W USA takie zaburzenie dotyka jedno na 68 urodzonych dzieci.

Uczniowie i nauczyciele bez wsparcia psychologicznego>>

Dziecko bez diagnozy problemem dla nauczycieli i rodziców

Szkoła - zgodnie z obowiązującymi przepisami - nie może bezpośrednio zmusić rodziców do zdiagnozowania dziecka. Jednak, co ma zrobić nauczyciel w szkole lub w przedszkolu, gdy widzi, że dziecko ma zaburzenia rozwojowe, a rodzice nie chcą współpracować. W takiej sytuacji dyrektor szkoły może zwrócić się z wnioskiem do sądu rodzinnego o zbadanie sytuacji dziecka. Tylko czasami takie rozwiązanie służy nękaniu rodziców i wcale nie pomaga dziecku.

Sprawdź w LEX: Kto jest uprawniony do złożenia wniosku do poradni psychologiczno-pedagogicznej o zindywidualizowaną ścieżkę kształcenia dla ucznia z zaburzeniami zachowania? >

Przedszkolanka z Warszawy opowiada, że u niej w placówce jeszcze kilka lat temu było jedno dziecko na sto z diagnozą wskazującą na zaburzenia rozwojowe. Teraz ma już dziesięcioro podopiecznych, u których zdiagnozowano zaburzenia ze spektrum autyzmu, dzięki czemu każde z nich ma przydzielonego nauczyciela wspomagającego.
- Jednak największy problem mamy z tymi dzieci, które mają jakieś zaburzenia, bo to widać po ich zachowaniu, a rodzice nie chcą współpracować i pójść do poradni psychologiczno-pedagogicznej, by je zdiagnozować – opowiada przedszkolanka. – One często są agresywne wobec nauczycieli i innych dzieci, a ponieważ nie mają diagnozy, to nawet nie można im pomóc wprowadzając jakąś terapię. Niestety u części rodziców mechanizm wyparcia jest tak silny, że nie chcą nawet słyszeć, że rozwój ich dzieci odbiega od normy - dodaje.

 

Diagnozowanie tylko przez rodziców

Nauczycielka opowiada, że gdy dziecko nie ma diagnozy, nie ma też szans na wczesną terapię i leczenie, a wtedy jego szanse na prawidłowy rozwój są coraz mniejsze. – Gdy takie dzieci idą do szkoły, problemy tylko się potęgują – podkreśla przedszkolanka. – Jednak my nie mamy żadnej możliwości, by zmusić rodziców do tego, by zaczęli diagnozować dzieci. Możemy tylko ich o to prosić. Delikatnie podkreślać, że dzięki temu ich syn czy córka będą mieć szanse na lepszy rozwój. Ale często zamiast współpracy ze strony rodziców słyszymy, że to my mamy problem, bo dziecko w domu nie ma żadnych problemów - mówi.

Sprawdź w LEX: Jakie kwalifikacje powinien posiadać nauczyciel prowadzący zajęcia terapeutyczne? >

Również dr Katarzyna Pankowska-Jurczyk,  psycholog, interwent kryzysowy podkreśla, że szkoła nie ma możliwości wyegzekwowania od rodziców, by poszli z dzieckiem do poradni. -  Powinna ona jednak podjąć współpracę z rodzicami, rozmawiając z nimi, delikatnie zachęcając do tego, by takiej pomocy poszukali. Ale bywa, że rodzice nie chcą uwierzyć, że ich dziecko ma jakiś problem – żyją w zaprzeczeniu, boją się stygmatyzacji, dlatego ważna jest umiejętność dawania poczucia bezpieczeństwa, wsparcia oraz znajomość podstawowych, efektywnych technik komunikacji interpersonalnej - podkreśla dr Pankowska-Jurczyk - Jeżeli sytuacja jest na tyle poważna, że godzi w dobro dziecka, a szkoła wyczerpała już możliwości wsparcia rodziny, to szkoła może złożyć do Sądu wniosek o wgląd w sytuację dziecka. Sąd w dalszych działaniach podejmie stosowne rozstrzygnięcia - dodaje.

Sprawdź w LEX: Czy niepubliczne poradnie psychologiczno-pedagogiczne mogą wydawać opinie o potrzebie wczesnego wspomagania dziecka? >

Gdy perswazja zawodzi, trzeba się zwrócić do sądu

Jak tłumaczy adwokat Joanna Parafianowicz, wniosek o wgląd w sytuację rodziny nie musi mieć formalnego charakteru, już zwykły mail skłoni sąd do wszczęcia postępowania z urzędu. - Jako że sprawy tego rodzaju nie są sprawami o worek kartofli, sądy rodzinne na ogół starają się je rozstrzygać bardzo szybko - mówi Joanna Parafianowicz. Wyznaczają terminy tak szybko, jak tylko się da.

Sprawdź w LEX: Czy terapeuta może zadecydować o zakończeniu zajęć bez ponownego badania w poradni psychologiczno-pedagogicznej? >

Leszek Kołodziejczyk, prezes zarządu Fundacji „Mierz Wyżej”, która pomaga rodzicom dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu odnaleźć się w polskiej oświacie podkreśla, że diagnozowanie dzieci jest wyłączną domeną rodziców. - Zdarzają się jednak sytuacje, kiedy przedstawiciele szkoły informują rodziców o zaobserwowanych niepokojących objawach, które powinny być rozpoznane – mówi. - W sytuacji kiedy rodzice nie przyjmują tych argumentów dyrektor szkoły może zwrócić się z wnioskiem do sądu rodzinnego o zbadanie sytuacji dziecka. To sąd w sytuacji podzielenia argumentów szkoły może rodziców "zmusić" do takich działań poprzez wydanie stosownych zarządzeń opiekuńczych - dodaje.

 

Sąd jako dokuczenie rodzicom

Leszek Kołodziejczyk opowiada, że zna wiele przypadków kierowania spraw do sądu dotyczących dzieci ze spektrum autyzmu zdiagnozowanych prawidłowo pod pozorem błędnej diagnozy. - Wielokrotnie spotkałem się z sytuacją kiedy nauczyciele podważają diagnozę i twierdzą, że musi to być coś innego – opowiada ekspert. - Wielokrotnie kierowanie spraw do sądu rodzinnego przybiera formę dokuczenia rodzicom, gdyż ogromny odsetek tych spraw kończy się umorzeniem, czyli nie stwierdzeniem zaniedbań ze strony rodziców. Szczególnie te sytuacje dotyczą tych rodziców, którzy upominają się o zapewnienie właściwego wsparcia dla ich dzieci lub zarzucają brak kompetencji w zakresie kształcenia dzieci ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi - mówi.

Czytaj w LEX: Indywidualne wsparcie uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi >

Na ten sam problem zwraca uwagę adwokat Parafianowicz, która podkreśla, że szkoły niechętnie zwracają się do sądu, zwłaszcza zaś z wnioskiem o ograniczenie władzy rodzicielskiej, do czego też mają prawo.

- Nie powinny mieć w tej kwestii oporów, gdy chodzi o dobro dziecka. Ograniczenie może przecież polegać na tym, że sąd nakaże iść z dziećmi na terapię albo przydzieli kuratora, który pomoże rodzicom zapewnić dziecku odpowiednią pomoc - tłumaczy Joanna Parafianowicz.