Przeciętne zatrudnienie w sektorze przedsiębiorstw wynosiło 6 295 tys. osób i było niższe niż przed rokiem o 1,5 proc. Najwięcej osób jest zatrudnionych w przemyśle – 2 708 tys. osób, z czego 2 333 tys. - w przetwórstwie przemysłowym oraz w sekcji Handel. Naprawa pojazdów samochodowych to 1 294 tys. osób.

Monika Fedorczuk, ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan, zwraca uwagę na to, że najwyższe spadki zatrudnienia odnotowano w administracji i działalności wspierającej (o 6,5 proc.) i – co chyba nie powinno dziwić – w zakwaterowaniu i gastronomi (o 5 proc.). Jak twierdzi, są też branże, w których obserwowany jest jego wzrost, np. – informacja i komunikacja (o 2,7 proc.).

- Rośnie liczba zgłaszanych zwolnień grupowych – w końcu sierpnia 357 zakładów zadeklarowało plany zwolnienia 38 tys. pracowników, z czego 3,9 tys. z sektora publicznego – podkreśla Fedorczuk.

 


Dane pozwalają na umiarkowany optymizm

Według GUS, przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto w sektorze przedsiębiorstw w sierpniu wynosiło 5.337,65 zł i było o 4,1 proc. wyższe niż przed rokiem. - Mimo, iż wydaje się, że okres dużej dynamiki wzrostu wynagrodzeń mamy za sobą, to dobrą informacją jest, że obserwujemy powolny wzrost  płac. Niewątpliwie sytuacja, jaka miała miejsce na wiosnę była również efektem wsparcia w ramach kolejnych tarcz, zakładających konieczność obniżenia wymiaru czasu pracy lub wprowadzenia przestoju, jako warunku uzyskania środków publicznych. Obecny wzrost płac może być potraktowany jako wskaźnik względnej stabilności finansowej firm po okresie korzystania ze wsparcia – uważa ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.

Z danych Głównego Urzędu Statystycznego wynika ponadto, że stopa bezrobocia rejestrowanego w sierpniu utrzymywała się na tym samym poziomie co w lipcu br. ale w skali roku wzrosła o 0,9 punktu procentowego. - Mamy do czynienia ze zróżnicowaniem sytuacji na rynku pracy w poszczególnych województwach. Najniższe bezrobocie jest w wojewódzkie wielkopolskim – 3,7 proc., a najwyższe w warmińsko – mazurskim (9,9 proc.) – podkreśla Monika Fedorczuk. I dodaje: - Stosunkowo niski poziom bezrobocia w skali kraju oraz brak wyraźnego wzrostu w okresie zamrożenia gospodarki jest skutkiem realizacji programów utrzymania zatrudnienia, finansowanych ze środków publicznych. Obecnie większość tych programów zostało zakończonych i na razie brak jednoznacznych informacji ze strony rządu o ich kontynuowaniu, nawet w zmodyfikowanej formie.

 


Zdaniem Fedorczuk, najbliższe tygodnie przyniosą odpowiedź, na ile obecna kondycja gospodarki pozwala utrzymać poziom zatrudnienia zbliżony do tego sprzed pandemii. Publikowane przez GUS wskaźniki dotyczące poziomu zatrudnienia czy stopy bezrobocia pozwalają na umiarkowany optymizm w tym zakresie.

- Dane, jakimi dysponujemy, pozwalają postawić tezę, że rynek pracy poradził sobie stosunkowo dobrze z zamrożeniem gospodarki, procesem wychodzenia z lockdownu oraz funkcjonowaniem w nowych warunkach, wymagających zdolności adaptacyjnych – mówi Monika Fedorczuk. Jej zdaniem, jednym z czynników, które w istotny sposób wpłynęły na tę sytuację, było zaangażowanie bardzo dużych środków publicznych w łatwo dostępne dla przedsiębiorców programy pomocowe. Obecna sytuacja finansów państwa nie pozwala na kontynuowanie tak hojnego wsparcia, a jednocześnie są branże, które nadal wymagają pomocy. - Kolejne miesiące powinny być okresem kontynuowania wsparcia publicznego, ale na zasadach bardziej selektywnych niż miało to miejsce dotychczas – dodaje ekspert ds. rynku pracy Konfederacji Lewiatan.

Czytaj również: W ZUS ubywa ubezpieczonych Polaków>>