Jolanta Ojczyk: Zaskoczyła pana opinia rzecznika Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w polskiej sprawie frankowej?

Michał Jabłoński: W dużej mierze opinia jest potwierdzeniem dotychczasowego orzecznictwa, więc zaskoczenia nie ma, chociaż w pewnych miejscach jest co najmniej interesująca. Wciąż jest to jednak tylko opinia, a nie wyrok TSUE.

Czytaj również: Opinia rzecznika TSUE korzystna dla frankowiczów  >>
 

Jeśli Trybunał orzeknie zgodnie z opinią, co to będzie oznaczało dla polskich sądów?

Rzecznik TSUE dał wskazówki, jakie działania powinien podejmować sąd krajowy. Po pierwsze sąd ma zbadać, czy warunek umowny, co do którego jest podnoszony zarzut nieuczciwości odnosi się do głównego przedmiotu umowy. Jeśli tak jest, to ma ocenić, czy warunek jest napisany prostym i zrozumiały językiem. Tylko, jeśli któraś z tych okoliczności nie zachodzi, sąd ma kompetencję do oceny czy postanowienie ma nieuczciwy charakter. Rzecznik TSUE tych kwestii jednak w żaden sposób nie rozstrzyga, pozostawiając całość analizy w tym zakresie sądowi krajowemu. Odnośnie do oceny domniemanego nieuczciwego warunku umownego - co ważne – zgodnie z prawem sąd krajowy musi zbadać wszystkie okoliczności dotyczące zawarcia umowy, np. powinien uwzględnić skutki, o których kredytobiorca wiedział albo mógł wiedzieć przy zawieraniu umowy i które mogły wpływać na jej wykonanie w przyszłości, okoliczności osobiste dotyczące kredytobiorcy (np. wykształcenie, działalność zawodową), jak wyglądały rozmowy poprzedzające zawarcie umowy, czy kredytobiorca zawierał więcej podobnych umów, etc.

Przeczytaj: Wyrok ETPCz jako podstawa wznowienia postępowania cywilnego >


 

Pójdźmy krok dalej. Sąd stwierdza, że ta klauzula jest nieuczciwa, co dalej?

Rzecznik potwierdził tu poglądy wyrażane już wcześniej w orzeczeniach TSUE, że co do zasady taka klauzula powinna być wyeliminowana z umowy. Sąd nie jest bowiem uprawniony do zmiany treści warunku, co do którego stwierdził, że ma on nieuczciwy charakter, z jednym wyjątkiem, na który TSUE wskazał w sprawie Kasler. Przypomnę, że wówczas TSUE wskazał, że możliwe jest uzupełnienie umowy przepisem prawa o charakterze dyspozytywnym, jeśli pozwala na to prawo krajowe.

Przeczytaj w LEX: Klauzule abuzywne w umowach z konsumentami >

Przyjmijmy założenie, że takiego przepisu dyspozytywnego nie ma i nie wchodzi w grę uzupełnienie umowy.

Następnie sąd ma obowiązek zbadać, czy po wyeliminowaniu abuzywnej klauzuli, umowa może dalej istnieć. I tutaj rzecznik, wydaje się, że wbrew temu, co myśli wielu konsumentów, mówi, że to, czy umowa może być nadal wykonywana nie może zależeć od interesu którejkolwiek ze stron.  To ma być oparte na obiektywnych przesłankach. Sąd musi zatem zbadać, czy umowa bez tego warunku, może nadal obowiązywać, można ją realizować.

Jeśli sąd uzna, że umowa nie może dalej być wykonywana, klient „dostanie” kredyt za darmo? Bez odsetek?

Do tego jest jeszcze daleka droga. Teoretycznie taka możliwość istnieje. Proszę jednak zwrócić uwagę, że rzecznik dużo miejsca w swojej opinii poświęca ryzyku unieważnienia umowy, np. gdy klient stanie przed koniecznością natychmiastowej spłaty kredytu.

 



 

Co pan chce przez to powiedzieć?

Rzecznik trafnie wskazał, że intencją prawa konsumenckiego i dyrektywy nie jest obalanie umów, lecz przywrócenie zachwianej równowagi umownej, przywrócenie „sprawiedliwości kontraktowej”. Rozważenie, czy mimo wszystko umowa powinna zostać unieważniona, należy do sądu krajowego. Rzecznik tego w ogóle nie przesądza. Co więcej, z całokształtu opinii wynika raczej, że należałoby, jeśli to możliwe, dążyć do tego, by  umowy były zachowane. Skoro strony się na coś umówiły, to powinny tego dotrzymać – to jest podstawowa zasada prawa zobowiązań. Sąd nie powinien więc w pierwszej kolejności dążyć do wyeliminowania  takiej umowy z obrotu prawnego. Jeżeli zaś umowa nie może dalej obowiązywać, to tak jak zauważył rzecznik, trzeba się zastanowić, czy można klauzule abuzywne zastąpić przepisami dyspozytywnymi.

Jeśli się nie da, wówczas umowa upada.

Nie do końca. Po pierwsze nie jest wcale tak, że się nie da, ta kwestia jest w polskim prawie dyskusyjna,  np. orzeczenie SN dotyczące zastosowania posiłkowo przepisów prawa wekslowego. Po drugie, rzecznik zaproponował diabelską alternatywę dla konsumenta. Dał wybór między upadkiem umowy ze wszystkimi tego konsekwencjami lub utrzymania jej przy życiu razem z tym nieuczciwym warunkiem.

Tak pan rozumie wskazówkę rzecznika, by sąd zbadał, czy upadek umowy będzie niekorzystny dla konsumenta?

Z opinii rzecznika wynika wprost, że sąd musi się jeszcze zastanowić, czy ewentualny upadek umowy będzie niekorzystny dla konsumenta. Zdaniem rzecznika do sądu należy określenie momentu czasowego, na który dokonywana będzie taka ocena, jednak sugeruje on również, że tym momentem powinna być raczej chwila wydawania wyroku.  Sąd może więc dojść do wniosku, że w chwili orzekania, upadek umowy doprowadzi do niekorzystnych dla konsumenta konsekwencji, np. przez postawienie w stan wymagalności całego kapitału kredytu. W takiej sytuacji, według rzecznika, sąd nie może samodzielnie uznać, że utrzymuje umowę dla dobra konsumenta. I w takiej sytuacji, jak wynika z opinii, sąd ma obowiązek poinformować kredytobiorcę, po pierwsze, że warunek umowny jest nieuczciwy i go nie wiąże, po drugie, ze umowa bez niego nie może być wykonywana, i po trzecie, że w ocenie sądu upadek umowy będzie dla niego niekorzystny. Następnie musi go zapytać, czy wiedząc to wszystko godzi się na upadek umowy, czy chce jej utrzymania. Gdy konsument zdecyduje się utrzymać umowę, deklaruje, że nie będzie podnosił zarzutów co do nieuczciwości klauzuli. Ten moment postępowania jest najbardziej newralgiczny. Jeśli w swoim orzeczeniu Trybunał potwierdzi opinię rzecznika, to moim zdaniem w polskich realiach, bez zmian ustawodawczych, ta wskazówka nie będzie wykonalna. 

Sprawdź procedurę w LEX: Badanie dopuszczalności skargi o wznowienie ze względów przedmiotowych >

Dlaczego?

Polska procedura sądowa zakłada, że aż do momentu wydani wyroku nikt nie wie, jakie będzie rozstrzygnięcie sądu. Rzecznik tymczasem każe powiedzieć konsumentowi już przed wydaniem wyroku, że dane postanowienie umowne jest nieuczciwe, że bez tego warunku umowa upadnie, po trzecie, że będzie to dla niego niekorzystne. Byłoby to więc swego rodzaju orzeczenie wstępne i warunkowe, które nie ma jednak odzwierciedlenia w polskiej procedurze cywilnej. Co prawda mamy instytucję wyroku wstępnego co do zasady, ale ten wyrok już o czymś rozstrzyga – a do dalszego wyrokowania pozostawia jedynie kwotę roszczenia. Podobnie jest ze znanym polskiej procedurze wyrokiem częściowym. Tutaj sytuacja byłaby jednak inna, ponieważ mimo ustalenia i poinformowania konsumenta (jak należy domniemywać, również drugiej strony) o stwierdzonych przesłankach do wydania określonego wyroku, wydawałby go dopiero za zgodą konsumenta. Nie jest jasne, jaki status miałaby mieć taka wstępna informacja i czy stronom przysługiwałaby np. możliwość jej kwestionowania jeszcze przed wydaniem ostatecznego orzeczenia.   

Jakie pana zdaniem mogą być negatywne konsekwencje upadku umowy?

Unieważnienie umowy może rodzić ryzyko natychmiastowej wymagalności spłaty całego kapitału kredytu, a zatem wbrew pozorom nieważność umowy może niekiedy nieść dotkliwe konsekwencje dla kredytobiorcy. O tym zresztą pisze rzecznik TSUE w swojej opinii”.

Czy po orzeczeniu TSUE w polskiej sprawie będą mogły być wznawiane prawomocnie zakończone postępowania?

Wyrok TSUE nie będzie podstawą wznawiania zakończonych postępowań, bo nie ma do tego podstawy w Kodeksie postępowania cywilnego.

Przeczytaj w LEX: Dopuszczalność wznowienia postępowania cywilnego >