Do 3 października 2019 roku, do wyroku TSUE w sprawie Dziubak, polskie sądy w sprawach frankowiczów przeciwko bankom orzekały różnie. Po tej dacie wszystko się zmieniło. Sądy zostały zasypane pozwami frankowiczów - tylko w XXVIII Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Warszawie, tzw. frankowym, jest ponad 30 tys. spraw. A od 3 października 2019 roku do końca pierwszego kwartału 2021 r. sądy wydały 734 wyroki w sprawach frankowych, w tym 685 na korzyść frankowiczów.  135 razy odfrankowiły kredyt, a 450 razy unieważniły umowę. Tak wynika ze statystyk prowadzonych przez radcę prawnego Wojciecha Bochenka.
- Dla kredytobiorców wybór między nieważnością a odfrankowieniem opiera się na zasadzie „win-win”, gdyż albo mówimy o darmowym w istocie kredycie (nieważna umowa), albo kredycie złotowym z niewielkim oprocentowaniem opartym o wskaźnik LIBOR i marżę - ocenia Tomasz Konieczny, radca prawny, partner w kancelarii Konieczny, Polak i Partnerzy. Dlatego, jego zdaniem, brak uchwały Sądu Najwyższego to dobra wiadomość dla frankowiczów, a nie banków. SN bowiem nie rozstrzygnął co dzieje się z umową po usunięciu z niej nieuczciwych klauzul, a każda z dostępnych dziś opcji przynosi wymierne korzyści. Zatem frankowicze, którym banki nie oferują satysfakcjonujących ugód, chcą iść do sądu i pytają o koszty. Czy 30 tys. złotych za I i II instancję to dużo czy mało, jeśli do kosztów trzeba doliczyć koszty zastępstwa procesowego oraz success fee? Takie pytania często pojawiają się na internetowych forach dla kredytobiorców frankowych. "Mam kilka ofert od 5 tys. do 61 tys. zł" – to jedna z odpowiedzi. Na rozpoczęcie sporu z bankiem trzeba zarezerwować minimum 15-18 tysięcy złotych, ale najważniejszy jest wybór pełnomocnika. Ten okazuje się czasem trudniejszy niż wzięcie kredytu kilkanaście lat temu. Tutaj też najważniejsze jest to, co zostanie zapisane w umowie.

Czytaj również: Jak pozwać bank, ile wynoszą poszczególne opłaty: sądowe, za przygotowanie pozwu, za wyliczenie nadpłaty >>

 

Ryzykowna inwestycja

Najczęściej zawierane są umowy o charakterze mieszanym. Pierwszy składnik to wpłata ryczałtowa za I instancję i kolejno wpłata ryczałtowa za drugą, natomiast drugi składnik wynagrodzenia to honorarium prowizyjne od sukcesu (tzw. success fee). Umowy jednak znacząco się między sobą różnią. Zwykle albo wpłata ryczałtowa jest niska, a prowizja wysoka, ale odwrotnie, wielu pełnomocników czy firm pomagających frankowiczom oferuje kilka opcji umów do wyboru.

- Zdecydowana część frankowiczów nie jest zainteresowana zapłatą wyższych kwot na początku, mimo ich sformalizowania w rozporządzeniu, a co za tym idzie - wolą, aby prowizja na końcu była wyższa. I odwrotnie, są też tacy klienci, którzy z góry płacą stawkę z ustawy, prowizja jest wówczas symboliczna (2-3 proc.), a dodatkowo na końcu otrzymują zwrot kosztów zastępstwa procesowego - mówi Jędrzej Jachira, partner zarządzający Sobota Jachira kancelarii prawnej.

Faktycznie najdroższy okazuje się wariant z najtańszą stawką na początku, zwłaszcza gdy kwota kredytu była wysoka. Takie umowy często kredytobiorcy frankowi zawierali parę lat temu, gdy większość osób wątpiła w powodzenie sprawy i nie chciała inwestować w postępowanie sądowe, którego wynik był mocno niepewny.

Znaczenie ma kwota, od której liczona jest prowizja. W przypadku odfrankowienia kredytu klient otrzymuje od banku zwrot niesłusznie pobranych należności, to jest to różnica między kursem franka, kiedy brał kredyt, i każdym późniejszym, przy czym nie oznacza to, że od tej kwoty liczona jest prowizja dla pełnomocnika. Jest ona bowiem liczona od całości zmniejszenia obciążenia, a zmniejszeniu ulegają także raty późniejsze, gdyż od momentu wyroku kredyt jest już spłacany po kursie jego zaciągnięcia.

- Dla mnie osobiście jest to nieuczciwe i wiem, że także dla wielu moich kolegów i koleżanek, nie tylko z Forum Prawników Finansowych, zrzeszającego prawników od dawna zajmujących się obroną kredytobiorców - mówi adwokat Anna Dombska. - Większość kancelarii przy odfrankowieniu liczy bowiem sumę do odzyskania na teraz, i tak zakreśla moment tego wyliczenia - dodaje. 

Ponadto duża część ofert na rynku kończy się na wydaniu wyroku, tymczasem prawdziwe schody czasem zaczynają się po, kiedy banki stosują szereg narzędzi utrudniających zakończenie sprawy, np. nie chcą wykreślić hipoteki. Z punktu widzenia kredytobiorcy ma zatem znaczenie, czy za udział  w postępowaniu egzekucyjnym, w postępowaniu polubownym o wykreślenie hipoteki oraz podjęciu dodatkowych działań w celu wyegzekwowania wyroku po jego wydaniu będzie musieli płacić dodatkowo.

Najdroższa jest pomoc pośrednika

Na internetowych forach dla frankowiczów najburzliwsze dyskusje dotyczą nie kosztów  pełnomocników, ale opłat pobieranych przez firmy doradcze czy pośredniczące. Największe emocje budzi Votum i ŻBK. Votum już miało postepowanie przed UOKiK, które zakończyło się wydaniem we wrześniu 2020 r. postanowienia o uznaniu kilku zapisów za niedozwolone klauzule umowne i zapisy te zostały wycofane, ale nadal umowy oferowane przez tę firmę budzą zastrzeżenia klientów.

Klienci zarzucają Votum, że w umowie nie zobowiązuje się wytoczyć powództwa bankowi, za to upoważnia do zawarcia ugody wraz ze zrzeczeniem się dalszych roszczeń, odbioru świadczenia, wskazania rachunku bankowego, na który mają być przelane świadczenia, odbioru wszelkiej korespondencji w sprawach objętych pełnomocnictwem, gromadzenia dokumentacji mającej związek ze sprawą, w tym jej odbioru od podmiotów, które je tworzą i przechowują, udzielania dalszych pełnomocnictw.

Votum odpiera te zarzuty

- Obowiązek wytoczenia powództwa w ramach umowy traktujemy jako niebudzący wątpliwości interpretacyjnych, jak i w praktyce obrotu nie powodujący sytuacji spornych – mówi Aneta Zdziech z Votum SA -  W świetle umowy Votum nie może zawrzeć ugody z bankiem bez uprzedniej pisemnej zgody klienta – dodaje Aneta Zdziech.

Pozostaje jednak wątpliwość, czy wyrażenie z góry zgody na ugodę i zrzeczenie się dalszych roszczeń jest dla klientów korzystne.

Klienci skarżą się też na wysokość opłat. Piotr Sopocki, zmagający się z kredytem frankowym, wyliczył, że dla kredytu na poziomie ok. 250 tys. zł w przypadku pakietu Platinum trzeba wyciągnąć z kieszeni od 32 do 35 tys. złotych. W przypadku pakietu Basic jest to kwota od 44 do 46 tys.  zł. Koszty zastępstwa procesowego zasądzone w sprawie sądowej przypadają reprezentującemu klienta pełnomocnikowi procesowemu wskazanemu przez Votum Robin Lawyers . W przypadku pakietu VIP, przy kredycie na poziomie 250 tys. zł, łączny przychód brutto firmy Votum wyniesie nawet 53 tys. zł.

Przy spółkach należy też sprawdzać, co to jest za podmiot - radzi Anna Dombska. - Jak grzyby po deszczu wyrastają nowe, które mają kapitał zakładowy na poziomie od 5 tys. do 50 tys. zł. Brak majątku przy spółce kapitałowej utrudnia ewentualne dochodzenie roszczeń na wypadek przegranej z winy takiej spółki - radzi mec. Dombska. 

Tańszy nie znaczy gorszy

Różnica między wyspecjalizowanymi w dochodzeniu roszczeń firmami a kancelariami adwokata czy radcy prawnego jest też taka, że kancelarie nie mogą się reklamować, a spółki kapitałowe robią to bardzo chętnie. Ich przedstawiciele – często do złudzenia przypominający doradców kredytowych sprzed kilkunastu lat – są eleganccy, zadbani, elokwentni i skutecznie przekonują frankowiczów do oddania im spraw frankowych do prowadzenia, ale na zapisy umów trzeba uważać. Walkę o frankowiczów toczą też w sieci - zaczęła się już wiosną 2019 roku, a zatem przed wydaniem wyroku TSUE w sprawie Dziubak. Prawnicy zaś radzą uważnie czytać umowy oferowane przez pośredników.

- Umowa powinna jasno określać, w jakiej wysokości jest wynagrodzenie za prowadzenie sprawy, a także czy zawiera ono jakąś premię za sukces czy nie. Umowa również powinna określać komu przypadają tzw. koszty zastępstwa procesowego w razie wygranej. Nie ma tu jednolitości w stosowanych rozwiązaniach, najważniejsze żeby umowa była pod tym względem jasna dla klienta – mówi adwokat dr Jacek Czabański.

Ważne też, aby konsument będący zleceniodawcą zwrócił uwagę na to, czy może bezkosztowo wypowiedzieć zlecenie w razie utraty zaufania do pełnomocnika, w szczególności w razie stwierdzenia jakichkolwiek zaniedbań z jego strony, np. brak stawiennictwa pełnomocnika na rozprawę, na której sąd zaplanował przesłuchanie świadków czy powoda/powodów). W niektórych umowach pojawia się też zakaz konsultowania umowy z innymi prawnikami, a także przyjętej strategii - to też podchwytliwy zapis, na który warto uważać.

- Konsumenci powinni również zwracać uwagę na to, czy stawki za daną instancję czy rozprawę są ryczałtowe (wówczas nie mogą być wyższe), czy może kancelaria zastrzega sobie dodatkowo zwrot kosztów podróży czy stawiennictwa na rozprawie, a jeśli tak, to czy są one jakoś sprecyzowane lub ograniczone, czy nie. W tym ostatnim wypadku klient może być niemile zaskoczony, jeśli pełnomocnik wybierze np. podróż samochodem (która wychodzi zwykle drożej niż nawet bilety LOT) zamiast pociągiem, a do tego nocleg w luksusowym hotelu – tłumaczy radca prawny Tomasz Konieczny.

Warto też zwrócić uwagę na liczenie kosztów całkowitych, z uwzględnieniem kosztów zastępstwa procesowego. - Tu, nawet u adwokatów i radców może być tak, że kwota bazowa plus premia będą wyglądać tak samo w dwóch kancelariach, ale po uwzględnieniu rozliczeń kosztów zastępstwa okaże się, że różnica między ofertami jest zauważalna, np. 10 000 zł  dla kosztów całkowitych - zauważa Anna Dombska. W umowach warto zwracać także uwagę na to, jak dobierany jest substytut w razie niemożności stawiennictwa na rozprawie pełnomocnika oraz czy pełnomocnik stawia się na przesłuchaniu świadków, ogłoszeniu wyroku.  Niektórzy nie chodzą i nie wysyłają nikogo na słuchanie świadków uznając, że dowód i tak bez znaczenia, więc szkoda na to czasu. Część wybiera substytutów z łapanki na grupach FB, a taka przypadkowa osoba może mieć wpływ na to, jak potoczy się postępowanie - kwituje mecenas.

W efekcie umowę z pełnomocnikiem warto przeczytać tak dokładnie, jak tę o kredyt.