Dziewięciolatek grał w piłkę z kolegami na boisku, niedaleko domu. W pewnym momencie chłopak wybiegł  za piłką na jezdnię wprost pod nadjeżdżający samochód osobowy. Kierowca, aby uniknąć potrącenia chłopca, odbił w prawo i uderzył w ogrodzenie posesji. Auto zostało poważnie uszkodzone. Chłopak uderzony lusterkiem pojazdu doznał ogólnych potłuczeń i złamania kości łokciowej. W chwili zdarzenia nie znajdował się pod opieką osób dorosłych.

Właścicielka zniszczonego auta zażądała od ojca chłopca 15 tys. zł odszkodowania za koszty naprawy. Ten odmówił, wskazując, że winny zdarzenia jest kierowca, który jechał za szybko i dlatego nie mógł zahamować.

 

Wina w nadzorze i wina kierowcy

Sąd Rejonowy w Zgierzu, posiłkując się opinią biegłego z zakresu analizy i rekonstrukcji wypadków drogowych ustalił, że chłopiec przebiegał przez jezdnię w miejscu do tego niewyznaczonym, w bezpośredniej odległości przed nadjeżdżającym pojazdem. Samochód poruszał się z prędkością ok. 74 km/h, podczas gdy w tym miejscu obowiązywało ograniczenie prędkości do 50 km/h. Zdaniem biegłego, gdyby kierujący jechał z maksymalnie dozwoloną prędkością, tj. 50 km/h miałby techniczną możliwość zatrzymania pojazdu przed pieszym. Tym samym nie musiałby wykonywać innych manewrów obronnych, czyli omijania, aby uniknąć potrącenia.

Sąd uznał, że pozwany ponosi winę w nadzorze nad małoletnim synem (art. 427 kc). Nie powinien dopuścić do sytuacji, aby 9 latek sam chodził na boisko, znajdujące się przy ruchliwej ulicy. W konsekwencji odpowiada za skutki wypadku. Jednocześnie sąd uznał, że kierujący pojazdem przyczynił się w 50 proc. do wypadku, bo jechał o ok. 24 km/h za szybko. Gdyby poruszał się z dozwoloną prędkością mógłby uniknąć skutków wypadku. Zasądził więc od ojca chłopaka na rzecz właścicielki auta 7.350 zł odszkodowania.

 

Kierowca nie przyczynił się, ale spowodował szkodę

Sąd Okręgowy zmienił wyrok i oddalił powództwo. Stwierdził, że gdyby kierujący pojazdem poruszał się z prędkością dozwoloną, miałby techniczną możliwość wyhamowania samochodu w odległości ok. 12,7 m od dziecka. Tym samym nie doszłoby do szkody w pojeździe.

Sąd uznał, że pomiędzy zachowaniem dziecka, które znalazło się na jezdni, a uszkodzeniem pojazdu nie ma adekwatnego związku przyczynowego. Sama, bowiem obecność dziecka na jezdni, w tym miejscu i czasie nie skutkowałaby szkodą w pojeździe, gdyby kierujący jechał z prędkością dozwoloną. Przyczyną tej szkody była nadmierna prędkość z jaką poruszał się samochód. Tym samym, zachowanie kierującego pojazdem nie może być traktowane w kategoriach przyczynienia się do szkody, ale w kategoriach sprawstwa.

 


Odpowiedzialność posiadacza pojazdu

Sąd wskazał, że co do zasady kierujący pojazdem mechanicznym na drodze publicznej z istoty stwarza zwiększone zagrożenie dla uczestników ruchu, stąd zwiększona odpowiedzialności samoistnego posiadacza pojazdu mechanicznego za szkody związane z ruchem tego pojazdu ( art. 436 § 1 k.c. w zw. z art. 435 k.c.), a oparta na zasadzie ryzyka.

Sąd podkreślił, że kierujący w szczególności w terenie zabudowanym, miejskim, w środku dnia, gdzie jest wzmożone natężenia ruchu pojazdów i pieszych powinien zachować szczególną ostrożność. Tym bardziej, że do zdarzenia doszło w pobliżu przejścia dla pieszych, usytuowanego przy boisku. Sam widok dzieci idących chodnikiem i grających w piłkę, winien skutkować wzmożoną ostrożnością kierującego pojazdem, który powinien licząc się z ewentualnymi niekontrolowanym zachowaniem dzieci i tym samym zmniejszyć prędkość pojazdu. Tej ostrożności kierującemu zabrakło, skoro poruszał się z nadmierną prędkością skutkującą potrąceniem dziecka, ale i szkodą w pojeździe

W tych okolicznościach ewentualna wina w nadzorze nad małoletnim dzieckiem nie miała dla rozstrzygnięcia sprawy większego znaczenia.

Wyrok Sądu Okręgowego w Łodzi z 26 października 2018 sygn. akt III Ca 992/18

 

Czytaj: https://www.prawo.pl/prawo/odpowiedzialnosc-pasazera-za-nietrzezwego-kierowce,332181.html>>