Premier Mateusz Morawiecki we wtorek 31 marca ogłosił kolejne obostrzenia w związku z walką z koronawirusem.  Co mówią dokładnie przepisy można było się jednak przekonać dopiero o 22 .40, wtedy zostało opublikowane rozporządzenie Rady Ministrów w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów.

Czytaj również: Wszyscy w maseczkach? Potrzebny nakaz i ułatwienia w produkcji >>

Zgodnie z nim od 1 kwietnia 2020 r. do 11 kwietnia 2020 r. klienci sklepów i punktów usługowych są obowiązani nosić podczas zakupu rękawiczki jednorazowe.  Dodatkowo od 2 kwietnia 2020 r. do 11 kwietnia 2020 r. obiekty handlowe lub usługowe oraz zarządzający targowiskami (straganami) są obowiązani zapewnić rękawiczki jednorazowe lub środki do dezynfekcji rąk. Ponadto są obowiązani dokonywać po każdym kliencie dezynfekcji stanowiska obsługi lub stanowiska kasowego. Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji, a także Pracodawcy RP alarmują jednak, że nie ma gdzie kupić rękawiczek. Jest tez problem ze środkami do dezynfekcji. A do zapewnienia ich dla pracowników są też zobowiązane zakłady pracy. Problem stanowią też tzw. godziny dla seniorów i limity osób w placówkach.

Czytaj również: Jest już specustawa antykryzysowa - na jaką pomoc mogą liczyć firmy >>

 

Trzeba zapewnić rękawiczki lub płyn

Zaraz po opublikowaniu rozporządzenia pojawiły się pytania, kto ma zapewnić jednorazowe rękawiczki. – Sklep nie ma obowiązku zapewnić jednorazowych rękawiczek wszystkim klientom – tłumaczy dr Dominika Dörre-Kolasa, radca prawny, partner w kancelarii Raczkowski. Zgodnie z rozporządzenie to klient musi od 1 kwietnia nosić rękawiczki jednorazowe. Od 2 kwietnia sklep musi jednak zapewnić rękawiczki jednorazowe lub środki do dezynfekcji rąk. – To oznacza, że musi udostępnić choć jeden z tych artykułów. Może tylko płyn do dezynfekcji – tłumaczy mec. Dörre-Kolasa. Sklepy pytają więc, czy jeśli ktoś przyjdzie bez rękawiczek, to mają go nie wpuścić? – Klient raczej powinien mieć rękawiczki. Rodzi się jednak pytanie, po co wobec tego jest wymóg posiadania płynu do dezynfekcji. Skoro nie ma rękawiczek, mógłby zdezynfekować ręce przed wejściem do sklepu – mówi mec. Dörre-Kolasa. Jej zdaniem to byłoby skuteczniejsze, bo przecież rękawiczki można nosić cały dzień i dotykać nimi różnych miejsc. Sklepy jednak dodają, że jak nie chcą stracić klientów, to muszą mieć rękawiczki dla tych, co ich nie mają. Tymczasem to towar deficytowy bardziej niż płyn do dezynfekcji.

Brakuje jednorazowych rękawiczek

- Dostajemy maile, telefony od przedsiębiorców z pytaniami, gdzie kupić rękawiczki jednorazowe i płyn do dezynfekcji W hurtowaniach, sklepach ich nie ma – mówi Arkadiusz Pączka, dyrektor generalny Pracodawców RP. I dodaje, że chce wystąpić z pismem do ministra zdrowia z pytaniem, co ma zrobić branża spożywcza. Polska Izba Handlu też przekonuje, że wobec coraz mniejszej dostępności na rynku jednorazowych foliowych rękawic oraz środków odkażających, większość sklepów w Polsce może nie być w stanie zapewnić ich klientom. Chodzi o ponad 60 tysięcy sklepów spożywczych funkcjonujących zarówno w ramach sieci handlowych, jak i handlowców niezależnych.  Wszystkie te podmioty, aby funkcjonować zgodnie z obowiązującymi przepisami potrzebują możliwości nabycia tych produktów, co na tę chwilę stanowi coraz większy problem i koszt. - Przykładowo cena rękawiczek jednorazowych wzrosła z w ostatnim czasie około 30-krotnie – mówi Maciej Ptaszyński, wiceprezes Polskiej Izby Handlu. Na Allegro można znaleźć ofertę rękawice za... prawie 5 zł za sztukę. - Nie można kupić i rękawiczek i płynu, a od 2 kwietnia wchodzą nowe przepisy. Czy mamy zamykać sklepy z tego powodu i klienci mają głodować? Może powinniśmy wywiesić plakaty na sklepach –zamknięty z powodu braku płynu dezynfekującego i rękawiczek jednorazowych. Przecież to kpina. – jest to fragment jednego z listów, który dotarł do Polskiej Izby Handlu.

Renata Juszkiewicz, dyrektor Polskiej Izby Handlu i Dystrybucji dodaje, że z dnia na dzień wprowadzono obowiązek posiadania czegoś, czego nie ma na rynku. A rękawiczki sklepy muszą mieć nie tylko dla klientów, ale i pracowników. Dlatego w liście do Jadwigi Emilewicz, minister rozwoju, POHiD domaga się, zapewnienia przez rząd jednorazowych rękawiczek oraz rekompensaty kosztów poniesionych na ich zakupy. Prosi też o jasną odpowiedź,  czy w przypadku braku rękawiczek mogą je zastąpić małe jednorazowe torby foliowe. Robią już tak niektóre sklepy. Dyrektor Juszkiewicz dodaje, że to nie jedyny problem ze stosowaniem rozporządzenia.

 


Kłopotliwe limity i godziny dla seniorów

Limit osób w placówkach – trzy osoby na jedną kasę i konieczność weryfikacji konsumentów w wieku 65 lat w godzinach między 10 a 12 sprawia, że i sklepy, i klienci są niezadowoleni. – Doszliśmy do absurdu. Mamy dwie osoby starsze w sklepie i tłum przed wejściem, bo są dwie godziny dla seniorów – mówi Renata Juszkiewicz. – Myślę, że za chwilę rząd się przekona, że takie obostrzenia nie realizują celu jakim jest z jednej strony walka z epidemią, a z drugiej utrzymanie ciągłości dostawi podstawowych potrzeb żywieniowych – dodaje. Zdaniem POHiD nowe limity będą powodować, że tłumy klientów będą się gromadzić przed sklepem, czekając na swoją kolejkę. – Większość  z nich zrezygnuje z zakupów, ale wróci następnego dnia, zwłaszcza w okresie przedświątecznym, a to może zwiększyć zagrożenie epidemiczne. W skrajnych przypadkach może dochodzić do zamieszek – ostrzega POHiD w liście do minister Emilewicz.

Kolejny problem to weryfikacja wieku, nie każdy może poprosić nas o okazanie dowodu. – Przepisy mówią wyraźnie, że takie prawo mają tylko określone osoby, np. licencjonowany pracownika ochrony osób i mienia czy sprzedawcy alkoholu – wyjaśnia dr Dominika Dörre-Kolasa. - Zwykły ochroniarz w sklepie nie może poprosić o jego okazanie. W efekcie to są przepisy życzeniowe. To taki apel nie wpuszczajcie młodych w godzinach dla starszych, bo rozporządzenie nie daje możliwości weryfikowania wieku. Co więcej wydaje się to niehigieniczne, bo ktoś musiałby wyjąć dowód, podać go pracownikowi sklepu, a to chyba nie o to chodzi.  – podsumowuje mec. Dörre-Kolasa.

Cała branża handlowa apeluje zaś do rządu o weryfikację obostrzeń tak, aby były skuteczne, ale uwzględniały realia. - Inaczej branża handlowa nie będzie w stanie stać na straży  bezpieczeństwa dostaw żywności - ostrzega POHiD.