Walka o tzw. uefki, czyli produkty łączące ubezpieczenie na życie z funduszem inwestycyjnym trwa od kilku lat. Niektórzy pełnomocnicy zauważają, że w 2020 r. proces ten - ze względu na pandemię i poszukiwanie dodatkowych środków na życie – przyspieszył i coraz więcej klientów banków i towarzystw ubezpieczeniowych decyduje się odzyskać swoje pieniądze. I nie satysfakcjonuje ich ugoda, wolą batalię sądową.

- Jeżeli chodzi o dochodzenie roszczeń z polis UFK to aktualnie można stwierdzić, że mamy do czynienia z ugruntowaną linią orzeczniczą dotyczącą odzyskiwania środków z tytułu tzw. opłat likwidacyjnych, obojętnie czy mowa tu stricte o opłacie likwidacyjnej, czy też o zatrzymaniu określonego procentu zgromadzonych środków. W tym sprawach co do zasady nie ma problemu z odzyskiwaniem środków i sądy wydają wyroki korzystne dla konsumentów - wskazuje radca prawny dr Marcin Hotel z Kancelarii TMH. Kto ma większe szanse w sądzie?

 

Liczy się istota umowy

Kluczowe znaczenie ma istota umowy. - Po wyrokach wydawanych przez sądy wyraźnie widać orzecznictwo uwzględniające roszczenia konsumentów. Organy sprawiedliwości nie mają już wątpliwości co do tego, że tzw. uefki są w rzeczywistości umowami inwestycyjnymi. Tylko pozornie chronią ich właścicieli jako ubezpieczenia na życie, a jest to podstawowy wymóg, jaki powinna spełniać taka umowa - mówi Piotr Maciągowski, prezes E-Kancelarii Grupy Prawno – Finansowej sp. z o.o.

Duże znaczenie w tworzeniu aktualnego podejścia sądów do spraw UFK ma stanowisko Sądu Najwyższego. Postanowienie z  21 maja 2020 roku (I CSK 772/19) wskazuje wprost, że umowy UFK muszą gwarantować typowe ubezpieczenie na życie. W innym wypadku można uznać je za nieważne. W rzeczywistości wiele takich umów gwarantuje ubezpieczenie na życie jedynie z pozoru. W sądzie można to udowodnić i odzyskać całą  kwotę zamiast zwrotu opłaty w niepełnej wysokości. 

Coraz częściej w grę wchodzi stwierdzenie nieważności umów

- Największe szanse można dostrzec w przypadku polis Vienna Life, przy których jest problem z jednorazową wypłatą świadczenia wykupu (np. polisa Active Invest, MultiAsset Invest czy Multi Saver). Vienna Life powołuje się przykładowo na redukcje żądań wykupów certyfikatów, która to informacja została przekazana przez Rockbridge TFI (spółka zastąpiła Altus TFI w zarządzaniu funduszem), co z początku prowadziło do wypłaty przez ubezpieczyciela jedynie po kilkaset złotych miesięcznie (zamiast całej wartości rachunku jednorazowo), a w końcu do całkowitego wstrzymania wypłat – tłumaczy Marcin Hotel.

W tych przypadkach problemem jest całkowite  przerzucenie ryzyka umownego na konsumenta i faktycznym uniemożliwieniem mu zakończenia umowy ubezpieczenia, co jest sprzeczne z prawem. -  Pojawiły się już pierwsze wyroki stwierdzające nieważność zawartych umów i w mojej ocenie jest bardzo duża szansa, że zostaną one utrzymane w mocy. Otwiera to drogę do odzyskania przez klientów ubezpieczyciela całości zainwestowanych środków – mówi Marcin Hotel.

Terminy przedawnienia roszczeń zmieniły się trzy lata temu, ale kluczowe znaczenie ma data zawarcia umowy, a nie wystąpienia z roszczeniem. - Każdego, kto zawarł umowę ubezpieczeniowo-inwestycyjną przed 9 lipca 2018 roku dotyczy 10 lat przedawnienia, a po tej dacie już tylko 6 lat, więc warto skorzystać z tego okresu - mówi Piotr Maciągowski. Porozumienia pomiędzy UOKiK a ubezpieczycielami nie zamykają drogi konsumentom do dochodzenia roszczeń na drodze cywilnoprawnej. Konsument, który rozwiązał umowę przed terminem, może dochodzić zwrotu opłaty likwidacyjnej przed sądem. Swoich praw może też dochodzić, gdy w wyniku porozumienia podpisze aneks do umowy z ubezpieczycielem.

Czytaj również: Dwa terminy przedawnień dla roszczeń z tytułu polisolokat >>
 

Porozumienia z UOKiK nie rozwiązały problemów

Próbą rozwiązania problemu uefek były porozumienia, które UOKiK zawarł z ubezpieczycielami w 2016 r. Na mocy tych porozumień opłaty likwidacyjne były pobierane w niższej wysokości niż przed porozumieniami, np. na poziomie 5 proc. wartości wykupu, podczas gdy wcześniej opłaty likwidacyjne wynosiły nawet 95 czy 100 proc. wartości wykupu,  jeżeli rezygnacja następowała w krótkim czasie po zawarciu umowy. Wartość wykupu nie jest równoznaczna z wartością wpłaconych środków. Wpłacone środki były inwestowane przez towarzystwa w jednostki uczestnictwa różnych ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych, które najczęściej szybko traciły na wartości. By odzyskać całość, trzeba pójść do sądu.

- Odzyskanie całości wpłaconych środków możliwe jest w przypadku unieważnienia umowy UFK. Nieważność umowy może wynikać z abuzywności zawartych w niej zapisów. W przypadku stwierdzenia przez sąd nieważności umowy, UFK Towarzystwo zobowiązane jest do zwrotu całości wpłaconych świadczeń- mówi radca prawny Kamil Hupajło z kancelarii KHG Kancelaria Prawna.

KNF zapowiada interwencje produktowe

Przychylny klimat dla ochrony konsumentów jest już również w Komisji Nadzoru Finansowego. KNF z różnym skutkiem od lat stara się zrobić porządek z polisami  z UFK. W 2019 r. KNF zapowiedziała ich wycofanie z ofert towarzystw ubezpieczeniowych już w 2020 r. Do tego nie doszło, ale w planach KNF na najbliższe lata jest zintensyfikowanie działań, które ostatecznie do tego doprowadzą.

Jacek Jastrzębski, przewodniczący KNF, w  listopadzie 2020 r. zapowiedział sfinalizowanie  prac nad interwencją produktową dotyczącą ubezpieczeń na życie z UFK i wyjaśnił, że jednym z priorytetów strategii jest przeciwdziałanie nadużyciom instytucji finansowych. Wykorzystywanymi do tego narzędziami mają być interwencje produktowe. Będą one regulować oferowanie i dystrybucję produktów i usług finansowych, takich jak ubezpieczenia na życie z funduszami kapitałowymi. Interwencje mają zmniejszyć ryzyko finansowe klientów tych instytucji, dzięki usunięciu z rynku ubezpieczeniowego wątpliwych - w ocenie KNF - produktów. 

Nieprawidłowości przy sprzedaży polis z UFK to nie tylko bowiem odległa przeszłość. 13 stycznia prezes UOKiK nałożył 20 mln zł kary dla Open life za proponowanie konsumentom ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym nieodpowiadającego potrzebom (misselling). Kwestionowane w decyzji praktyki przedsiębiorca stosował od 2016 r. do drugiej połowy 2018 r. w zakresie missellingu, a w zakresie wprowadzania konsumentów w błąd - do końca 2018 r. Decyzja nie jest prawomocna i spółka ma możliwość odwołać się do sądu.