Pisarz zgodził się na wynagrodzenie ryczałtowe, a potem w publicznych wypowiedziach wielokrotnie stwierdzał, że "był głupi", bo powinien zażądać procentowego udziału w zyskach z przedsięwzięcia. I dlatego teraz domaga się dodatkowego wynagrodzenia, powołując się na artykuł 44. ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych. Spółka CD Projekt, producent gry, jest innego zdania. - W ocenie spółki żądania są bezpodstawne zarówno co do zasady, jak i wysokości. Spółka w sposób ważny i zgodny z obowiązującymi przepisami nabyła prawa do utworów pana Andrzeja Sapkowskiego, m.in. w zakresie niezbędnym do wykorzystania ich w ramach tworzonych przez spółkę gier, regulując uzgodnione w umowach wynagrodzenia - stwierdza CD Projekt w opublikowanym oświadczeniu.

Rozmowa z prof. Ryszardem Markiewiczem z Instytutu Prawa Własności Intelektualnej Uniwersytetu Jagiellońskiego, partner em w kancelarii Markiewicz & Sroczyński

Krzysztof Sobczak: Znany pisarz Andrzej Sapkowski, który za wykorzystanie motywów z jego książki w grze "Wiedźmin" otrzymał przed laty 35 tys. złotych, domaga się teraz 60 milionów złotych, ponieważ ta produkcja osiągnęła zyski znacznie wyższe od spodziewanych. Ma szanse na sukces w tym sporze z producentem gry?


Ryszard Markiewicz: W oparciu o artykuł 44 Prawa autorskiego to jest teoretycznie możliwe, ale zależne od okoliczności tego sporu, których nie znam. Należy m.in. ocenić, w jakim zakresie zyski generowane za granicą były związane z książką wykorzystaną w grze – a w jakim zaletami samej gry komputerowej. Zastanowić się też trzeba, czy w trzeciej części tej gry, która odniosła największy sukces na światowym rynku, doszło do korzystania z elementów utworu Sapkowskiego objętych prawem autorskim [chronionych prawami wyłącznymi]. Bo jeżeli przejęto tylko imię własne głównego bohatera, a fabuła jest już zupełnie nowa, nie związana z tą książką, to nasuwa się pytanie, czy zyski z eksploatacji tej części gry należy brać pod uwagę przy ewentualnym podwyższaniu wynagrodzenia dla twórcy. Odpowiedź nie jest tu jednak oczywista, bo być może zyski te związane są z walorami wcześniejszych części gry – opartych na twórczości Sapkowskiego.  Uwzględnić należy także okoliczność, czy nabywcy spoza Polski kojarzyli grę z twórczością Sapkowskiego i jakie to miało znaczenie przy podejmowaniu decyzji w sprawie zakupu gry.

Tego zapewne nikt nie jest w stanie precyzyjnie obliczyć, ale wystąpił chyba też efekt przeciwny, bo popularność tej gry promowała też książkę Andrzeja Sapkowskiego.

Jeżeli taki efekt wystąpił na rynku, a to często się zdarza przy takich kooperacjach, to on może być brany pod uwagę przy rozstrzyganiu tego sporu. 


Oczywiście, okoliczności sprawy mają na pewno znaczenie, ale jak należy na gruncie prawa autorskiego traktować taką sytuację, że twórca zgodził się na jakąś sumę wynagrodzenia, bo może nawet nie wierzył w powodzenie przedsięwzięcia, a potem widząc sukces żąda zmiany umowy? Nie stoi to w sprzeczności z zasadą pewności umów?

Artykuł 44 Prawa autorskiego jest przepisem, który daje taką możliwość stosownej korekty wcześniej ustalonego wynagrodzenia. Ale sąd rozstrzygając spór weźmie pod uwagę wszystkie okoliczności konkretnej sprawy, w tym ryzyko danego przedsięwzięcia z perspektywy wydawcy gry.   Niewątpliwie zatem ma Pan rację, że jeżeli produkcja jest ryzykowna, gdy producent ponosił na nią nakłady, których nawet zwrotu nie mógł być pewien, to należy to uwzględniać przy stosowaniu art. 44 pr. autorskiego.

Mógł przecież nawet nie zarobić tyle, by zwróciły mu się nakłady, w tym honorarium dla twórcy, którego dzieło zostało wykorzystane. Jeśli on dostał kwotę ryczałtową, to już nie martwi się ewentualną klapą przedsięwzięcia.

Oczywiście, producent gry musi się liczyć także z perspektywą straty i także ta okoliczność powinna być uwzględniona przy stosowaniu art. 44 prawa autorskiego.

Do porażki nikt raczej nie zechce się przyłączać, ale czy przy próbie dołączenia do sukcesu ma znaczenie jego skala?

Owszem, ten czynnik musi być brany pod uwagę. Przykładowo, gdyby producent zarobił trzy razy więcej niż zakładała kalkulacja, na której podstawie proponowano ryczałtowe wynagrodzenie autorowi, to być może nie byłoby powodu zmiany warunków umowy i weryfikacji uzgodnionej kwoty – gdyż nie doszłoby do „rażącej dysproporcji”, o której stanowi art. 44 pr. aut.  Ale gdy niespodziewany zysk jest np. tysiąc razy wyższy od założonego to pojawia się podstawa do rozważenia stosownego skorygowania wynagrodzenia dla twórcy przez sąd – w celu ochrony słusznych interesów autora. Ocena zależy od tego, jak wielki i niespodziewany był dla wszystkich ten zysk. Jeśli wystąpił bonus za wyjątkowy sukces, to autor powinien też mieć w nim pewien udział. Ale powtarzam, moim zdaniem, musi to być związane z korzystaniem z utworu, a nie tylko z imienia bohatera.  Nadto należy koniecznie rozważyć w jakim zakresie sukces gry komputerowej jest związany z „własnymi” walorami gry. Inaczej ujmując: oceniana sytuacja jest szczególna, gdyż eksploatowany jest nie   tylko licencjonowany  utwór, ale równolegle gra komputerowa, w której został  on w jakimś zakresie wykorzystany. Należy określić ten zakres i zastanowić się nad jego znaczeniem dla ekonomicznego sukcesu gry.